Serie A. Juventus czy EURO? Wielki dylemat Arkadiusza Milika

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Z jednej strony możliwość gry w czołowym klubie świata. Z drugiej - stracona szansa na udział w mistrzostwach Europy. Czy ryzykowny ruch związany z przenosinami do Juventusu opłaciłby się Arkadiuszowi Milikowi?

Wiosną ubiegłego roku, przed zwolnieniem z Juve Maurizio Sarriego, wydawało się, że przejście Milika do "Starej Damy" jest bardzo prawdopodobne. Ale dopiero teraz, jeśli wierzyć "Corriere dello Sport", Polak naprawdę może podpisać kontrakt z mistrzami Włoch.

Milik miałby zostać zawodnikiem giganta włoskiej piłki dopiero latem, zatem kolejne pół roku spędziłby na trybunach. Przypomnijmy, że Napoli po tym, jak nasz rodak ogłosił, że nie przedłuży umowy i chce zmienić pracodawcę, wyrzuciło go ze składu i teraz zawodnik trenuje sam, a mecze ogląda z domu albo trybun. To bardzo oddala go od szans na udział w mistrzostwach Europy.

De Laurentiis mówi "nie"!

Arkadiusz Milik jest kolejnym piłkarzem, który na własnej skórze przekonuje się o upartym charakterze Aurelio De Laurentiisa. Prezydent SSC Napoli ani myśli zmieniać zdania w sprawie polskiego napastnika. Nawet jeśli za kilka miesięcy kontrakt naszego rodaka przestanie być ważny, De Laurentiis nie chce obniżyć za niego ceny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cybertrening dał popalić gwiazdom Bayernu. Ta reakcja Lewandowskiego mówi wszystko

Dlatego już wiadomo, że Milik nie trafi do Atletico Madryt czy Olympique Marsylia. 15 milionów i ani jednego euro mniej - De Laurentiis skutecznie odstrasza kupców zainteresowanych sprowadzeniem Polaka w zimowym oknie transferowym.

Włoscy dziennikarze nie mają wątpliwości - jeśli nie pojawi się klub, który będzie skłonny przelać 15 mln euro na konto SSC Napoli, Milik będzie zawodnikiem Azzurrich aż do 30 czerwca.

- Moim zdaniem Milik zostanie w Neapolu do czerwca. De Laurentiis taki właśnie jest. Jeżeli nie otrzyma tego, czego chce, może zawiesić gracza do końca sezonu - mówi nam Francesco Molaro, dyrektor TuttoNapoli oraz dyrektor sportowy neapolitańskiej telewizji Teleclubitalia (więcej TUTAJ).

Sytuację chce wykorzystać właśnie Juventus. Według "Corriere dello Sport" w tym tygodniu ma dojść do spotkania dyrektora Juventusu Fabio Paraticiego z reprezentującym interesy Arkadiusza Milika agentem Fabrizio De Vecchim. Temat rozmów? Przenosiny Polaka do Turynu po zakończeniu sezonu, gdy ten będzie wolnym zawodnikiem (więcej TUTAJ).

Czy warto?

"Nie chce mi się w to wierzyć"

W doniesienia włoskiej prasy nie wierzy jednak Grzegorz Mielcarski. Srebrny medalista olimpijski z Barcelony uważa, że taki scenariusz jest możliwy tylko w sytuacji, gdy mistrz Włoch będzie traktował Milika jedynie jako rezerwowego napastnika.

- Nie chce mi się wierzyć, że tak poważny klub jak Juventus pozwoliłby sobie na ściągnięcie napastnika, który ma za sobą rok bez gry - twierdzi były snajper m.in. FC Porto i reprezentacji Polski. I dodaje:

- Rok to bardzo dużo jak na napastnika, który miałby wejść na tak wysoki poziom, jaki prezentuje Juventus. Przecież ten klub chce i musi wygrywać w każdym meczu, jego celem jest triumf nie tylko w Serie A, ale też w Lidze Mistrzów. Przecież nie będzie mógł oprzeć swojej siły na Miliku.

Ekspert Canal+ uważa, że scenariusz podpisania kontraktu z Juventusem jest możliwy tylko w sytuacji, jeśli Milik będzie dla trenera Andrei Pirlo uzupełnieniem składu.

- Wtedy w to uwierzę. Albo jeśli po Milika zgłosi się klub ze średniej półki, gdzie nie ma tak wielkiej presji i oczekiwań jak w Juve. Wtedy ok, nawet po roku bez gry mógłby być brany pod uwagę do wystawienia w podstawowym składzie - ocenia.

A takich klubów w Serie A czy w La Liga, które widziałyby polskiego snajpera w swojej drużynie, jest wiele. Mało kogo jednak dzisiaj stać na zapłacenie za nieprzygotowanego do gry piłkarza 15 mln euro. Nawet jeśli w Hiszpanii czy we Włoszech jest on ceniony wyżej niż w Polsce.

Można zapomnieć o Juventusie?

Według Mielcarskiego potrzebne jest ryzyko z obu stron. Doradza on Milikowi, by najlepiej zapomniał o rozmowach z Juventusem i skupił się na najbliższych miesiącach. Jego zdaniem regularna gra wiosną jest dla niego konieczna, nie tylko w perspektywie mistrzostw Europy, ale i być może dalszej kariery.

- Niech Arek zapomni teraz o Juve. Może powinien się zastanowić nad podjęciem ryzyka? Jeśli zmieniłby klub teraz, przygotowałby się do wyjazdu na EURO. A przecież to najlepsze okno wystawowe, jeśli tam spisze się dobrze, jego wartość wzrośnie momentalnie i możliwość transferu do takich gigantów jak Juventus czy Atletico znów szybko się pojawi.

- Uważam, że w obecnej sytuacji Arek ma zbyt wiele do stracenia, żeby pozwolić sobie na kolejne pół roku bez gry, nawet jeśli Juventus to wielka marka - podsumowuje.

Co zrobi Milik? Jedno, co wiemy, to że polski napastnik na pewno nie będzie spieszył się z podjęciem decyzji i robił czegokolwiek "na już". 26-latek wie, jak wielkim wyróżnieniem byłby udział w mistrzostwach Europy, jednak czy będzie im podporządkowywał swoją dalszą karierę?

Łatwo dziś krytykować Milika za domniemany brak ambicji, ale jest bardzo prawdopodobne, że z ofertą z Juventusu jest jak z pociągiem, który podjeżdża tylko raz. Może jest tak, że warto na niego poczekać, gdy pojawia się cień szansy, że w ogóle przyjedzie.

Źródło artykułu: