Remis jak zwycięstwo, remis jak porażka - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - MKS Kluczbork

Nie tak miała wyglądać inauguracja sezonu w Bielsku-Białej. Podbeskidzie podzieliło się punktami z beniaminkiem z Kluczborka. Wśród kibiców pojawiają się pierwsze pytania, czy drużyna prowadzona przez Marcina Brosza jest w stanie awansować do ekstraklasy.

Ariel Brończyk
Ariel Brończyk

Mało kto spodziewał się, że Podbeskidzie w sobotnim spotkaniu podzieli się punktami z MKS-em Kluczbork. Bardzo słabe widowisko jakie zaprezentowały obie jedenastki zapowiadało się jednak całkiem przyzwoicie. Już w 7. minucie spotkania po bardzo składnej akcji Górali Piotr Rocki mocnym strzałem z ostrego kąta wyprowadził bielski zespół na prowadzenie. Radość Podbeskidzia nie trwała jednak zbyt długo. Chwilę później, a dokładnie za 120 sekund, goście z Kluczborka doprowadzili do wyrównania. Marcin Adamczyk zacentrował futbolówkę z rzutu wolnego. Gdy się wydawało, że piłkę wybije napastnik Podbeskidzia Martin Matus, Słowak niefortunnie przyłożył głowę i futbolówka wpadła do własnej siatki.

Stracona bramka ewidentnie przycięła skrzydła ekipie Marcina Brosza, która tylko przez pierwszych dziesięć minut pokazała dobry futbol. Do głosu częściej dochodzili gracze MKS-u. Tak kolejno strzałami z dystansu bramce strzeżonej przez Łukasza Merdę zagrażali Waldemar Sobota, Marcel Surowiak oraz Kamil Król. Przy każdym uderzeniu brakowało jednak albo precyzji. Pod koniec pierwszej połowy Górale powinni ponownie objąć prowadzenie, Martin Matus tym razem skierował piłkę głową w kierunku bramki przeciwnika, lecz piłka zatańczyła tylko na poprzeczce.

Po zmianie stron bielszczanie wyraźnie przyśpieszali, czując że cenne minuty oddalają ich od korzystnego rezultatu. Tak przez kilkanaście minut pierwszej części gra Górali wyglądała przyzwoicie, swoje sytuacji zmarnował jednak Martin Matus i Michał Osiński. Gdy już do końca meczu pozostało niewiele ponad dwadzieścia minut taktyka Podbeskidzia ograniczyła się do długich piłek na wysuniętych napastników, co nie przynosiło rezultatu. Ostatnie momenty spotkania były bardzo emocjonujące. Pierwsze po strzale Łukasza Szczepaniaka bramkarz Podbeskidzia obronił Górali przed stratą punktu, a w doliczonym czasie gry role się zamieniły i bramkarz Kluczborka uratował MKS broniąc bardzo mocne uderzenie Juraja Dancika.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - MKS Kluczbork 1:1 (1:1)
1:0 - Rocki 7'
1:1 - Matus (sam.) 10'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Baranowski, Dancik, Osiński, Rocki, Jarosz, Matawu, Świerblewski (60' Malinowski), Matus (85' Patejuk), Ncube (64' Bagnicki).

MKS Kluczbork: Stodoła - Orłowicz, Odrzywolski, Adamczyk, Jagieniak, Glanowski, Surowiak, Szczepaniak (90+1' Nitkiewicz), Zieliński (75' Cieśla), Sobota, Król (75' Półchłopek).

Żółte kartki: Matawu, Rocki, Ncube (Podbeskidzie) oraz Odrzywolski, Glanowski, Szczepaniak, Król, Zieliński, Cieślak (MKS).

Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).

Widzów: 3000.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Piotr Rocki.

Najlepszy piłkarz MKS-u: Krzysztof Stodoła.

Piłkarz meczu: Piotr Rocki.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×