Tego jeszcze w Polsce nie było. Drakońska kara za doping dla piłkarzy!

Newspix / Krzysztof Porębski / PressFocus / Na zdjęciu: Piotr Smołuch
Newspix / Krzysztof Porębski / PressFocus / Na zdjęciu: Piotr Smołuch

Po głośnej aferze dopingowej z udziałem II-ligowej Pogoni Siedlce, siedmiu piłkarzy usłyszało w środę surowy wyrok. Dla wielu z nich oznacza to koniec kariery!

To była prawdopodobnie największa afera dopingowa w historii polskiej piłki. Paradoks był jednak taki, że nikt nie wziął zakazanej substancji, tylko metoda podania była nielegalna. Siedmiu piłkarzy Pogoni Siedlce: Piotr Smołuch, Kacper Falon, Tomasz Margol, Artur Balicki, Marcin Kozłowski, Sebastian Krawczyk oraz Aya Diouf dożylnie wzięło m.in witaminę C, magnez i potas, jednak w dawce kilkukrotnie większej, niż przewidują to przepisy antydopingowe.

Początkowo wszyscy wymienieni piłkarze zostali ukarani dyskwalifikacją na 6 miesięcy, a klub odjęciem sześciu punktów. Zawodnicy mieli pauzować całą rundę wiosenną w 2020 roku, jednak z powodu pandemii koronawirusa i opóźnień w rozgrywkach, większość z nich zagrała jeszcze latem kilka meczów na II-ligowym froncie.

Najnowszy wyrok pozbawia ich jednak złudzeń. Panel Dyscyplinarny II Instancji w środę rozpatrywał sprawę Pogoni Siedlce, która wpłynęła z odwołania WADA, czyli Światowej Agencji Antydopingowej.

ZOBACZ WIDEO: Jan Tomaszewski komentuje zwolnienie Brzęczka. "Boniek nie wziął pod uwagę jednej rzeczy"

Uznano, że przyjęcie infuzji dożylnych przez zawodników było celowe, oraz że zawodnicy nie udzielili znaczącej pomocy. W związku z tym nałożono na nich karę 4 lat dyskwalifikacji. Karę w zawieszeniu otrzymał natomiast siódmy z zamieszanych w aferę zawodników Artur Balicki, który jako pierwszy zdecydował się na współpracę z POLADĄ.

Wszystko zaczęło się w październiku 2019 roku. Wtedy pani Bogumiła Sawicka, pielęgniarka z Siedlec zadzwoniła do agencji antydopingowej i poinformowała, że zawodnicy Pogoni są szprycowani, a ona jest jedną z pielęgniarek, która w tym uczestniczy.

Zawodnicy utrzymywali, że nie byli świadomi zagrożenia, a na przyjęcie kroplówek naciskał podobno ówczesny trener Pogoni Daniel Purzycki.

- Z mojej strony nie było żadnych nacisków. Po prostu pytałem, czy panie pielęgniarki podały zawodnikom to, co miały podać. Moje stanowisko jest takie, że jestem niewinny, nie znałem składu suplementacji i jestem tak samo ofiarą tej sytuacji jak ta pani - bronił się Purzycki, któremu grozi teraz do czterech lat zawieszenia. Taką karę otrzymał już natomiast klubowy lekarz.

Zobacz także: Fulham - Man Utd. Zwycięstwo drużyny Ole Gunnara Solskjaera. Czerwone Diabły wracają na fotel lidera

Zobacz także: Znany polski dziennikarz mówi o kłótni Bońka z Brzęczkiem. "Ostra wymiana zdań"

Komentarze (0)