W minionych latach lublinianie słynęli z solidnej defensywy, jednak latem odszedł bramkarz Przemysław Mierzwa i trzej podstawowi obrońcy, co nie pozostało bez wpływu na jakość gry, a przeciwnicy bezlitośnie wykorzystywali proste błędy w obronie. - Nie można grać bez konsekwencji. W pierwszej lidze gra wielu doświadczonych piłkarzy, tutaj jeden błąd kosztuje utratę bramki. Z Wartą my popełniliśmy cztery katastrofalne błędy i zasłużenie przegraliśmy - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Marcin Syroka.
Motor wciąż stara się wzmocnić drużynę na miarę swoich możliwości finansowych tak, by w walce o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy nie była skazana na niepowodzenie. W sobotę zadebiutowali: Michał Budzyński, Robert Mioduszewski, Krystian Kalinowski oraz Damian Niemczyk. - Do końca nie było wiadomo, w której lidze zagramy. Trener przygotowywał skład pod kątem drugiej, a w prezencie dostaliśmy pierwszą. Na pewno nie bardzo mamy czas. Na jesieni robi się utrzymanie. Na razie wyniki mówią same za siebie - dwie porażki, chociaż przy większej konsekwencji w Świnoujściu nie przegralibyśmy tamtego meczu. Trzeba wziąć się do roboty i grać dalej - argumentuje asystent trenera Mirosława Kosowskiego.
W najbliższej kolejce lubelski zespół zmierzy się na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz. Syroka uważa, że tylko grając z pełnym zaangażowaniem Motor jest w stanie wywalczyć korzystny rezultat. - Każdy mecz jest ciężki. Tu nie ma słabeuszy, nikt się nie położy. Ta liga będzie wyrównana, trzeba dać z siebie maksimum, żeby uciułać jakieś punkty - przekonuje piłkarz, który nieprzerwanie od 13 lat broni barw Motoru.