Łodzianie dwukrotnie doprowadzali do remisu w tym spotkaniu. Najpierw na gola Bartosza Slisza odpowiedział Jan Sobociński, a w drugiej połowie po trafieniu Luquinhasa wyrównał Piotr Janczukowicz. Decydujące słowo i gol na wagę awansu strzelili jednak Legioniści, a konkretnie Tomas Pekhart.
- Choć przegrywamy to spotkanie, jestem zadowolony z gry swojego zespołu. Mieliśmy dużo dobrych momentów, szczególnie początek meczu. Tu agresywną grą zaskoczyliśmy Legię. Później mecz się wyrównywał i miał różne fazy. Cieszy mnie to, że potrafiliśmy gonić wynik z tak trudnym rywalem, ale martwi, że traciliśmy błędy po prostych błędach - przyznał na konferencji prasowej trener ŁKS-u Łódź Wojciech Stawowy.
Na Stadionie Miejskim przy al. Unii długo zanosiło się na dogrywkę. W drugiej części gry ełkaesiacy mieli nawet swoje szanse, by zdobyć bramkę numer trzy, ale tak się nie stało. Zespół ma prawo czuć niedosyt.
ZOBACZ WIDEO: Zaszczepieni kibice wejdą na stadiony? Ryszard Czarnecki wskazał możliwy termin
- Mecz stał na dobrym poziomie, poprzeczkę postawiliśmy wysoko. Szkoda, że odpadamy z Pucharu Polski, bo chcieliśmy w nim dłużej pograć, ale rywal był lepszy. Jestem "zadowolony". "Dumny" byłbym wtedy, gdyby te proste błędy się nie pojawiły. W takich meczach musimy wznieść się na wyższy poziom. Momentami graliśmy jak równy z równym, ale za każdy błąd może czekać kara - stwierdził szkoleniowiec biało-czerwono-białych.
Wspominany Janczukowicz, a także Mikkel Rygaard oraz Adam Marciniak to piłkarze, którzy dołączyli do ŁKS-u w zimowym okienku transferowym. Zdaniem Stawowego wypadli całkiem dobrze
- Na obozie w Turcji ustawiałem Piotra na pozycji numer 9 i tak będzie z nim dalej. Trzeba też pamiętać, że może grać na skrzydle. Cieszę się z jego debiutu - ze strzelonej bramki i w ogóle z gry. Przechodził trudne momenty na obozie, jeśli chodzi o inną filozofię gry. Mikkel Rygaard zagrał bardzo dobre zawody, podobnie jak Adam Marciniak. Potrzebują jeszcze czasu, by się dotrzeć - uważa trener.
Rycerze Wiosny mają jeszcze ponad tydzień do pierwszego spotkania ligowego. 20 lutego na własnym stadionie podejmą GKS Tychy w zaległym meczu 17. kolejki Fortuna I ligi.
Czytaj też: