7 czerwca 2015 - przy Bułgarskiej odbywa się mecz z Wisłą Kraków (0:0) - zamykający sezon 2014/15, zwieńczony mistrzostwem Polski dla "Kolejorza" - ostatnim jak dotąd wywalczonym przez niego trofeum. Sześć dni później zieloni rozegrają pierwsze spotkanie barażowe z Polonią Bytom o wyjście z III ligi. Przegrają 1:2, nie awansują i na kolejny sezon ugrzęzną poza szczeblem centralnym.
4 czerwca 2016 - w "ogródku" dochodzi do meczu Warty z rezerwami (!) Lecha. Gospodarze trzykrotnie odrabiają straty, ratują remis 3:3 i znów wchodzą do barażów, w których tym razem są górą (2:3 i 1:0 z Garbarnią Kraków). Cztery miesiące później "Kolejorz" pokona w fazie grupowej Ligi Europy Fiorentinę 2:1, choć w Ekstraklasie zawali sezon i skończy dopiero na 7. miejscu.
Przebijanie sufitów
Powrót na szczebel centralny to jedyny planowany i wyczekiwany awans Warty. Wejście do Fortuna I ligi w 2018 roku było już ogromną niespodzianką. - Zrobiliśmy coś z niczego - mówił ówczesny bramkarz zielonych, Tomasz Laskowski. To wtedy zresztą doszło do największego kryzysu finansowego w ostatnich latach, w wyniku którego Izabella Łukomska-Pyżalska chciała wycofać drużynę z rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Warta została uratowana rzutem na taśmę, 31 sierpnia 2018 roku. Tego dnia w późnych godzinach wieczornych małżeństwo Pyżalskich, po wielotygodniowych dramatycznych negocjacjach z Bartłomiejem Farjaszewskim, zdecydowało się podpisać dokumenty i oddać klub w ręce nowego właściciela.
Przy Drodze Dębińskiej wreszcie można się było skupić na sprawach sportowych i zacząć myśleć o wynikach, a nie o tym, czy uda się zebrać środki na organizację najbliższego meczu. Warta ostatecznie utrzymała się na zapleczu ekstraklasy, zaś rok później podjęła niepopularną decyzję o rozstaniu z trenerem Petrem Nemcem, zatrudniając w jego miejsce Piotra Tworka. Ten dokonał niemożliwego - z całkowicie przebudowaną drużyną, która miała tylko wywalczyć spokojne utrzymanie, awansował po barażach do PKO Ekstraklasy.
W elicie zieloni mieli być murowanym kandydatem do spadku, zamiast tego są na 9. miejscu w tabeli - wyższym od Lecha. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce w kwietniu 1994 roku. W 22. kolejce edycji 1993/1994 ekipa z Wildy pokonała na wyjeździe Polonię Warszawa (2:1), zaś "Kolejorz" zremisował u siebie z Ruchem Chorzów (1:1). Warciarze kończyli weekend na 7. pozycji, a ich rywal zza miedzy był na tym etapie 9.
Bez konkurencji nie ma postępu
Lech przez wiele lat nie miał realnej konkurencji. Amica Wronki zniknęła ze szczebla centralnego w 2006 roku, a Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. dwa lata później. Potem przez ponad dekadę w Wielkopolsce zapanowała smuta. "Kolejorz" trzymał się mocno, jednak młodsi kibice derby miasta czy regionu znali głównie z opowiadań.
Lech budował markę, umiejętnie wykorzystywał fakt, że nikt nie jest w stanie mu zagrozić, ale kto wie, czy właśnie ten komfort nie doprowadził go do marazmu, w którym tkwi od ponad pięciu lat.
- Jeśli zagramy w fazie grupowej europejskich pucharów i awansujemy jeszcze dalej, to i klubowy budżet odczuje to w odpowiedni sposób, a dla nas będzie to przesłanka, by np. nie być zmuszonym do sprzedaży najlepszego zawodnika tylko po to, by zapewnić sobie płynność. Spójrzmy jednak na to z innej strony. Mamy lepszą akademię i skauting, przeprowadzamy skuteczne transfery i liczymy, że nasi kibice już wkrótce będą mieli powody do wielkiej dumy - to słowa Piotra Rutkowskiego z wywiadu udzielonego WP SportoweFakty w pierwszej połowie 2015 roku. Padły przede wszystkim w kontekście rywalizacji z Legią Warszawa.
Plany były ambitne, z ich realizacją poszło już gorzej. W ostatnich latach "Kolejorz" zarobił fortunę na transferach. Tomasz Kędziora, Robert Gumny, Karol Linetty, Dawid Kownacki, Kamil Jóźwiak, Jan Bednarek i Jakub Moder - to tylko ci, którzy przeszli przez akademię poznańskiego klubu i przynieśli mu w sumie niemal 32 mln euro zysku w ciągu niespełna pięciu lat. Dla porównania: roczny budżet Warty w PKO Ekstraklasie to mniej niż 10 mln zł, a więc ponad 2 mln w unijnej walucie. Za pieniądze z transferu Modera do Brighton and Hove Albion zieloni egzystowaliby pół dekady.
Lech zarabiał, ale i tak sprzedawał dalej, a sukcesów sportowych nie było. Po mistrzostwie w 2015 roku, poznaniacy tylko raz kończyli ligę na 2. miejscu, dwa razy też przegrali w finale Pucharu Polski. Na trofeum czekają od 7 lipca 2016 roku (wtedy wywalczyli Superpuchar, wygrywając 4:1 z Legią Warszawa).
Zmiana układu sił? Nie tak szybko
Nawet przy dużym regresie, nikt przy Bułgarskiej nie mógł się spodziewać, że z dnia na dzień wyrośnie w Poznaniu realna konkurencja, a do derbów miasta "Kolejorz" przystąpi z niższego miejsca w tabeli niż Warta. To jednak nie tylko efekt ogromnego skoku jakościowego zielonych. Swoje dołożył też Lech, który - również w opinii swoich kibiców - sportowo przestał się rozwijać.
Trener Dariusz Żuraw z taką tezą polemizuje. - Taka jest piłka, z ocenami poczekajmy do końca sezonu. Jeszcze niedawno zdobywaliśmy wicemistrzostwo Polski, byliśmy też w fazie grupowej Ligi Europy. Derby mogą być bardzo trudne, bo Warta jest konsekwentna i nie potrzebuje wielu sytuacji, by zdobyć gola. Musimy być czujni, ale chcemy nadal grać ofensywnie. Od tego na pewno nie odejdziemy - bez względu na sytuację w tabeli.
Problemy są jednak znacznie bardziej złożone niż niewielka strata punktowa do lokalnego rywala. - Jeśli w klubowych gabinetach patrzy się głównie na to, by jak najdrożej sprzedać zdolnych wychowanków, to łatwo zachwiać równowagą w szatni. Nie zamierzam nikogo krytykować za wytransferowanie Jakuba Modera. Oferta była zbyt dobra, by ją odrzucić. Widzimy jednak tendencję, że młodzi nawet nie zdążą się porządnie ograć na polskich boiskach, a już wyjeżdżają - mówił niedawno WP SportoweFakty były piłkarz "Kolejorza", Ryszard Rybak.
- Lechowi brakuje wyrachowania. Skład jest młody, dominuje myśl: gramy do przodu i ofensywnie. Brakuje przywódców i liderów, nie widzę ich w żadnej formacji. Różnie można oceniać piłkarzy takich jak Łukasz Trałka, ale oni byli cwani, umieli pilnować korzystnego przebiegu meczów i wnosili wiele ważnych cech - dodał.
Ten sam Trałka stanie teraz po przeciwnej stronie barykady i zrobi wszystko, by pokazać się w starciu z byłym pracodawcą. Już ma w PKO Ekstraklasie trzy gole i pięć asyst, rozgrywając u schyłku kariery jeden ze swoich najlepszych sezonów. A z "Kolejorza" przecież półtora roku temu odchodził jako piłkarz całkowicie niechciany.
Mecz Warta Poznań - Lech Poznań rozpocznie się w piątek o godz. 20.30.
Czytaj także:
Warta Poznań pozywa Lecha. Chodzi o Jakuba Modera
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii