Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii

Wyjazd na mecz pretekstem, by uciec z Polski. Niemal dwie dekady temu kibice Amiki Wronki udali się do Walii, jednak część w ogóle nie dotarła na stadion, a potem już nie wróciła do kraju.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
kibice Amiki Wronki Newspix / MACIEJ GILLERT / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: kibice Amiki Wronki
Lato 2002, do Unii Europejskiej Polska weszła dopiero dwa lata później, więc wyjazd zagraniczny w celach zarobkowych był o wiele bardziej problematyczny niż teraz. Tymczasem zapotrzebowanie na pracę rosło, bo bezrobocie dochodziło wtedy nawet do 20 proc. (dziś to maksymalnie 6 proc.).

Po sezonie 2001/2002, zakończonym na 3. miejscu w ekstraklasie, Amica zakwalifikowała się do Pucharu UEFA i w rundzie wstępnej trafiła na New Saints FC. Sponsor wielkopolskiego klubu, fabryka kuchenek AGD Amica - jak zawsze przy okazji występów pucharowych - zorganizowała wyjazd dla kibiców oraz zaproszonych gości i na rewanż do Walii (we Wronkach było 5:0 dla gospodarzy) udały się dwa autokary. Czas pokazał, że wsiedli do nich nie tylko sympatycy futbolu, lecz także osoby, które zwietrzyły szansę, by w ten sposób wyjechać za pracą.

Wysiadka tuż po wjeździe do Wielkiej Brytanii

- Po przyjeździe do Calais we Francji popłynęliśmy promem do Dover i tam zaczęły się pierwsze kłopoty - opowiada WP SportoweFakty Ireneusz Suboto, który w tamtym okresie był spikerem na domowych meczach Amiki. Pracował też jako dziennikarz dla Radia Koszalin.

ZOBACZ WIDEO: Wielki autorytet potrzebny reprezentacji Polski. "Zawodnicy przyjeżdżają na kadrę i zapominają jak się biega po boisku"

- Służby celne brały pod uwagę, że nie każdy mógł wjeżdżać do Wielkiej Brytanii na mecz, więc podczas odprawy próbowały to sprawdzić. Padły pytania m. in. o rywala Amiki, czy wynik pierwszego spotkania - dla kibica banalne, ale jeśli ktoś się piłką nożną nie interesował, to odpowiedzi nie znał. Było kilka takich osób i one już na tym etapie zostały zawrócone do Polski. W ogóle więc nie wjechały na Wyspy Brytyjskie - dodaje.

Niektórym się udało

Społeczność kibicowska Amiki nie była przesadnie duża i ci, którzy chodzili na mecze, raczej się znali. Dlatego już podczas drogi dało się rozpoznać całkowicie obce twarze. - Były tam osoby, kilku mężczyzn, których ze stadionu kompletnie nie kojarzyłem. Części z nich udało się wjechać na teren Wielkiej Brytanii. Na mecz już nie dotarli, a potem nie wracali z nami do Polski - przyznaje Suboto.

Zdarzyły się też historie dość przykre. - Pamiętam dwie kobiety, matkę i córkę, które jechały z nami, by spotkać się w Londynie z pozostałą częścią rodziny. Nie miały żadnych złych intencji, nie chciały tam zostawać w celach zarobkowych, a jedynie zakończyć rozłąkę z bliskimi. Niestety nie udało im się wjechać, bo zostały zawrócone w Dover. Jako dziennikarz próbowałem interweniować i w jakiś sposób im pomóc, jednak brytyjscy urzędnicy byli nieprzejednani. Nic nie udało się wskórać.

Zamieszanie wokół grupy, która jechała autokarami do Walii było o tyle zaskakujące, że w małych Wronkach weryfikacja uczestników takiej eskapady nie powinna raczej nastręczać problemów. - W większości byli to kibice, dziennikarze, a także inne osoby, które dostały zaproszenie od klubu. Wiedziałem jednak co się święci, bo od razu rzuciły mi się w oczy twarze, których akurat nikt nie kojarzył. Ale czy można było mieć do nich pretensje? Ja nie miałem, takie to były czasy - o wiele trudniejsze niż teraz - dodaje były spiker Amiki.

Niezapomnianych wyjazdów było więcej

Ekstraklasowa i pucharowa historia Amiki to pod względem sportowym znacznie więcej niż wyprawa do Walii. Wronczanie trafili w Pucharze UEFA m. in. na Broendby IF, Atletico Madryt, Herthę Berlin, Servette Genewa czy Malagę. Klub zawsze organizował wyprawy na mecze wyjazdowe i kibice z Wielkopolski gościli na europejskich stadionach w dość dużej grupie.

- Oprócz wizyty w Walii, byłem na Broendby i Atletico. Wspominam to bardzo miło, bo atmosfera była świetna. Klub robił wiele, by za drużyną jeździli kibice. Na brak dopingu w pucharach piłkarze nigdy nie mogli narzekać - mówi Suboto.

Amica nie osiągała spektakularnych sukcesów w Europie, choć eliminując Broendby w 2000 roku (2:0 we Wronkach i 3:4 na wyjeździe), sprawiła sporą niespodziankę, bowiem Duńczycy byli wtedy bardzo mocni.

W rundach wstępnych problemów z awansem nie było żadnych, co dziś w przypadku polskich klubów nie jest takie oczywiste. - Z New Saints w dwumeczu było 12:2 dla Amiki. Już we Wronkach było 5:0, więc rewanż pod względem sportowym miał charakter rekreacyjny, no i skończył się wynikiem 7:2. To także szalone czasy, jeśli chodzi o pracę dziennikarską. Pełniąc funkcję spikera na stadionie, relacjonowałem mecze na dwa fronty. Przeprowadzałem relację do radia, a gdy trzeba było podać komunikat, przełączałem się na drugi mikrofon, by przemówić do kibiców. Dziś nikt już sobie czegoś takiego nie wyobraża - śmieje się Suboto.

Amica spędziła w ekstraklasie 11 sezonów (w latach 1995-2006). W europejskich pucharach reprezentowała nasz kraj pięciokrotnie (raz w Pucharze Zdobywców Pucharów i cztery razy w Pucharze UEFA). Po przenosinach do Poznania i fuzji z Lechem wroniecki zespół jeszcze przez rok występował w III lidze. W 2007 roku definitywnie przestał prowadzić drużynę seniorską. Dziś jej spadkobiercą są Błękitni Wronki (aktualnie grający w V lidze, czyli na szóstym poziomie rozgrywkowym).

Czytaj także:
Jacek Gmoch kończy 82 lata. "Mimo szacownego wieku, wciąż jestem kumaty!"
Premier League: brexit przymyka Polakom drogę. Dziś wielu z nich nie dostałoby zgody na grę

Śledziłeś niegdyś pucharowe występy Amiki Wronki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×