PKO Ekstraklasa. Dwa oblicza Legii Warszawa w meczu z Górnikiem Zabrze. Zadecydował gol rezerwowego

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

W 1. połowie meczu w Zabrzu z Górnikiem gra Legii mogła się podobać. Do przerwy był jednak remis 1:1. Po zmianie stron lepiej prezentowali się gospodarze, lecz bramkę zdobyli mistrzowie Polski i wygrali 2:1.

Po ostatniej efektownej wygranej nad Wisłą Płock Legia Warszawa zamierzała potwierdzić siłę i potyczkę w Zabrzu z Górnikiem rozpoczęła z dużym animuszem.

Już w 3. minucie Filip Mladenović  uderzył z rzutu wolnego. Martin Chudy końcami palców wybił piłkę, która tuż przy słupku zmierzała do bramki. Kilkadziesiąt sekund później padł gol dla gości. Josip Juranović prostopadle zagrał do Bartosza Kapustki. Bramkarz chciał wyjść do piłki, ale poślizgnął się. Pomocnik gości pierwszy doszedł do futbolówki i uderzeniem szpicem buta trafił do siatki.

Prowadząc mistrzowie Polski wciąż atakowali. W 12. minucie przed kolejną szansą znalazł się Kapustka. Strzał z pola karnego Chudy wybił na rzut rożny. Gospodarze odpowiedzieli Wojskowym dopiero siedem minut później. Próba Bartosza Nowaka nie sprawiła problemów Arturowi Borucowi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki

Zabrzanie ożywili się pod koniec 1. połowy. Do wyrównania powinien doprowadzić Nowak. Pomocnik w 43. minucie uderzył z ok. 11 metrów, ale pomylił się o centymetry.

Górnik przed przerwą doprowadził jednak do remisu. W 45. minucie Artur Jędrzejczyk przewrócił w polu karnym Jesusa Jimeneza. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał rzut karny.

Wydawało się, że po zmianie stron Legia ponownie zaatakuje. Tymczasem mistrzowie Polski grali słabo, inicjatywę przejęli gospodarze. Kilka razy pod bramką Boruca było groźnie. W 54. minucie z pięciu metrów uderzał Alex Sobczyk, ale napastnik został w ostatnim momencie zablokowany.

Zabrzanie nie potrafili stworzyć sobie klarownej okazji do zdobycia zwycięskiej bramki. Legia także nie była w stanie odpowiedzieć gospodarzom czymś konkretnym.

W końcówce ożywili się w ofensywie gracze Legii. Pod bramką Chudego kilka razy zakotłowało się. Cały czas brakowało uderzeń. Przyjezdnym udało się w końcu przymierzyć celnie, jak się później okazało na wagę wygranej.

Osiem minut przed końcem spotkania goście wyszli z kontrą 3 na 2. Luquinhas zagrał do Kacpra Kostorza, ten w polu karnym zwiódł Przemysława Wiśniewskiego i uderzył obok wychodzącego z bramki Chudego.

Po tym ciosie zabrzanie długo nie byli się w stanie podnieść. Dopiero w doliczonym czasie okazję na wyrównanie miał Aleksander Paluszek. Piłka nie znalazła się w jednak bramce.

Chwilę później doszło do groźnie wyglądającego zderzenia głowami Michała Koja i Artema Szabanowa. Obaj gracze na boisko nie wrócili, a arbiter kilka minut później zakończył mecz.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2 (1:1)
0:1 - Bartosz Kapustka 4'
1:1 - Jesus Jimenez (k.) 45+1'
1:2 - Kacper Kostorz 82'

Składy:

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Przemysław Wiśniewski, Michał Koj, Adrian Gryszkiewicz (62' Aleksander Paluszek) - Giannis Masouras, Roman Prochazka (74' Alasana Manneh), Erik Janza, Krzysztof Kubica, Bartosz Nowak (74' Daniel Ściślak) - Alex Sobczyk (54' Richmond Boakye), Jesus Jimenez.

Legia Warszawa: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Artem Szabanow - Josip Juranović, Bartosz Slisz (69' Walerian Gwilia), Andre Martins (55' Kacper Kostorz), Filip Mladenović - Bartosz Kapustka, Luquinhas (87' Paweł Wszołek) - Rafael Lopes (46' Ernest Muci).

Żółte kartki: Prochazka, Gryszkiewicz, Janza, Nowak (Górnik) oraz Jędrzejczyk, Martins, Luquinhas (Legia).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Przełom w Lechu Poznań. "Kolejorz" czekał na to 825 dni
Stal kreowała, Lechia zapunktowała. Trzecie zwycięstwo gdańszczan z rzędu, po kryzysie nie ma śladu

Komentarze (2)
avatar
15MP 19PP
28.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Frankowski musi być wściekły. Tyle roboty na nic. Brawo Legia! Jedziemy dalej. 
Wiesław 33
28.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niewiele brakowało a wróciliby bez punktów . Prawa strona prawie nie istniała a Wszołek siedział na ławce. Kolejna bramka stracona przez Jędrzejczyka. Jeszcze raz okazało się, że trener Michnie Czytaj całość