Maciej Sadlok: Legia? Sam nie wiem, co będzie

Do tej pory parę stoperów Ruchu tworzyli Maciej Sadlok wraz z Rafałem Grodzickim. Drugi z wymienionych w piątkowym pojedynku z Arką nie mógł wystąpić z powodu czerwonej kartki. Z kolei Sadlok w środowy wieczór grał w kadrze młodzieżowej mecz towarzyski z Francją. Stoper Niebieskich grał w reprezentacji przez 55 minut.

W piątek, w zwycięskim meczu z Arką Gdynia, utalentowany piłkarz wystąpił w pełnym wymiarze czasu i zaprezentował się z dobrej strony. - Na szczęście dałem radę. Przyznam jednak, że momentami było ciężko. Dwa dni temu grałem mecz, później powrót do kraju, który był chyba nawet cięższy niż samo spotkanie - powiedział na gorąco po meczu Maciej Sadlok, który nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego po przerwie chorzowianie częściej się bronili. - Nie było ustalone w szatni, że mamy murować bramkę. Taka sytuacja wyszła z gry. Staraliśmy się zrobić coś z przodu, ale z minuty na minutę było coraz ciężej. Arka wzięła się do roboty. Musieli dążyć do wyrównania i nie może dziwić, że spotkanie tak wyglądało - tłumaczył zawodnik. - Ciężko powiedzieć czy zabrakło zespołowi sił. Przed przerwą graliśmy pressingiem, a to sporo kosztuje. Być może po przerwie musieliśmy trochę to "odpokutować" - zastanawiał się utalentowany stoper. - Ważne, że przed przerwą zdobyliśmy bramkę. Gorzej by było, gdybyśmy jej nie strzelili i musielibyśmy się desperacko bronić - dodał Sadlok.

Ruchowi w piątkowy wieczór sprzyjało szczęście. W końcówce pojedynku goście wykonywali rzut karny, którego na gola nie potrafił zamienić Grzegorz Niciński. - Na gorąco ciężko mi powiedzieć czy był rzut karny dla Arki. Dobrze, że nie padł gol - stwierdził Maciej Sadlok, o którym mówi się, że wkrótce ma przejść do Legii Warszawa. - Szczerze powiedziawszy to sam nie wiem czy zostanę w Ruchu, czy pójdę do Legii - powiedział na koniec SportowymFaktom.pl obrońca czternastokrotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)