Górnik Zabrze zanotował dziewiątą porażkę w sezonie. Tym razem musiał uznać wyższość Warty Poznań, z którą przegrał 1:2. Jedyną bramkę dla "Górników" zdobył Jesus Jimenez. To był też jedyny celny strzał gospodarzy w całym meczu. Słaba skuteczność i kreatywność w ofensywie zdecydowanie martwią Marcina Brosza.
- Zdecydowanie stwarzamy zbyt małą liczbę sytuacji. Jeżeli gramy dwójką napastników to oczekujemy, że tych sytuacji będzie więcej. Szukamy różnych rozwiązań nie tylko jeśli chodzi o ustawienie z przodu, ale też linii pomocy - ocenił na pomeczowej konferencji prasowej.
W drugiej części meczu trener zmienił ustawienie, by poprawić grę w ataku. - Szukaliśmy innego ustawienia i zmian na drugą połowę, żeby grać zdecydowanie więcej do przodu. Chcemy trzymać intensywność, grać do przodu i stwarzać sytuacje, ale tylko fragmentami w drugiej połowie byliśmy w stanie to narzucić i wtedy byliśmy groźni, natomiast tych fragmentów było zdecydowanie za mało, żeby osiągnąć korzystny wynik - mówił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: co za strzał! Tę bramkę można oglądać w nieskończoność
Brosz zauważył też, że były problemy z utrzymaniem się przy piłce pod bramką Warty, formacje zostawiały między sobą dużo miejsca i jego piłkarze wygrywali zbyt małą liczbę pojedynków.
- Jak już dostaliśmy się pod pole karne przeciwnika, to nie potrafiliśmy się tam utrzymać. Tych sytuacji było zbyt mało i zbyt mało wygrywaliśmy pojedynków. Nie szukaliśmy miejsca z przodu, wolnych przestrzeni, żeby wykorzystywać grę jeden na jeden. Również formacja obrony nie szła za grupą ofensywną i stąd się brało, że tych sytuacji było zbyt mało, żeby odnieść korzystny wynik - stwierdził.
Po 23 meczach Górnik Zabrze zajmuje w tabeli PKO Ekstraklasy siódme miejsce z dorobkiem 32 punktów.
Czytaj też:
Tworek: Jeszcze nie jesteśmy utrzymani
Podbeskidzie wychodzi z kryzysu