Zawodnik Valencii Mouctar Diakhaby podczas meczu La Liga miał zostać nazwany przez Juana Calę z Cadizu "pier... czarnuchem". Na znak protestu piłkarze Nietoperzy zeszli z boiska. Zawody udało się wznowić po ok. kwadransie (więcej TUTAJ).
We wtorek na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Cala próbował wyjaśnić aferę i przedstawił mediom swoją wersję wydarzeń. - W hiszpańskiej piłce nie ma rasizmu. Nie ma tego problemu. Zrobił się cyrk. To jest spektakl, co się teraz dzieje. Jestem w szoku. Gramy bez widzów. Jest 20-25 kamer, mikrofony, zawodnicy, sędziowie… i nikt nic nie słyszał? - przyznał obrońca Cadizu.
- Nie wiem, co się stało z domniemaniem niewinności. Nikt nie zasługuje na ten publiczny lincz. Są dwie opcje. Albo Diakhaby to wymyślił, albo źle to zrozumiał. Reszta to cyrk - dodał hiszpański piłkarz.
31-letni Cala podkreślił, że w swojej karierze przebywał w jednej szatni z Chińczykami, piłkarzami z Afryki czy Gwinei Równikowej i nigdy nie zwracał uwagi na ich kolor skóry. Wychowanek Sevilli najbardziej nie może się pogodzić z tym, że został już osądzony przez media oraz kibiców, chociaż - jak twierdzi - jest niewinny.
- Grożono mi w mediach społecznościowych. Od niedzieli mój prawnik zbiera dane potrzebne do wszczęcia postępowania sądowego. Jeśli La Liga domaga się protokołu zachowań w przypadkach rasizmu podczas meczów, to ma moje poparcie. Powtarzam raz jeszcze: "W hiszpańskiej piłce nie ma rasizmu!" - zakończył Cala.
Zobacz:
Wielki skandal w meczu La Liga. Piłkarze zeszli z boiska [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: co za strzał! Tę bramkę można oglądać w nieskończoność