Zasłużone zwycięstwo - komentarze po spotkaniu Wisła Kraków - PGE GKS Bełchatów

W 3. kolejce ekstraklasy Wisła Kraków gładko ograła PGE GKS Bełchatów 3:0. Mariusz Ujek przyznał jednak, że nie do końca zgadza się z podyktowaniem przeciwko jego zespołowi jedenastki, która ustawiła to spotkanie. Wiślacy z kolei zgodnie podkreślali, że decydująca o losach meczu była 27. minuta, gdy murawę z czerwoną kartką opuścił Tomasz Wróbel. Od tego momentu PGE GKS nie miał większych szans na dobry wynik.

Piotr Kostogrys
Piotr Kostogrys

Mariusz Ujek (PGE GKS Bełchatów): Wisła wygrała zasłużenie, a nawet dla zdecydowanej większości ludzi jak najbardziej planowo. Nie będę opowiadał banałów, że pierwsza bramka ustawiła spotkanie, a Wisła kontrolowała przebieg, strzeliła drugiego gola i mecz się dla niej ułożył. Jak było, wszyscy widzieli. Mieliśmy na początku idealną okazję, tak jak w meczu z Polonią Bytom. I tak jak tam dostaliśmy bramkę, kuriozalną bym powiedział. Bo dużo było przypadku przy tym rzucie karnym. Interpretację pozostawiam wszystkim dookoła. Jeśli zawodnik z metra dostaje w rękę, robi jakiś instynktowny ruch, a sędziowie wszem i wobec ogłaszają, że takie zagrania należy odgwizdywać jako zagranie ręką, a wyrokują coś zupełnie innego, to ja tego nie rozumiem. Mówią widać w języku, którego ja nie znam. Co z tego, że piłka zmierzała do bramki? A gdy nie zmierza, jest identyczna sytuacja w innym sektorze nawet pola karnego, to jest ręka, czy jej nie ma? Czyli w każdym sektorze boiska jest inna interpretacja tego przepisu? Jak podniosę za wysoko rękę w polu karnym, to będzie karny, czy może rzut wolny pośredni? Pierwsza bramka absolutnie ustawiła to spotkanie, jak wyglądał mecz do tej feralnej minuty? Wisła bardzo się męczyła i nie mogła sobie z nami poradzić. Wygrała jednak absolutnie zasłużenie. Jak trenowało nam się bez trenera Ulatowskiego? A co pan myśli, że miał leżeć z nami w domu, odpoczywać, zamiast żon? Nasz zespół podchodzi do tego profesjonalnie. Są inni trenerzy, którzy prowadzą zajęcia, tym bardziej, że trenujemy tak, jakby trener Ulatowski był z nami. Nie ma to znaczenia, bo nie gramy na podwórku pod blokiem, gdzie Wiesiek woła Krzyśka, tylko gramy w ekstraklasie.

Dariusz Pietrasiak (PGE GKS Bełchatów): Mieliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Tak jak zakładaliśmy, Wisła nie stwarzała sobie sytuacji. Graliśmy wysoko, nie dopuszczając rywala pod swoje pole karne. Szybka bramka, czerwona kartka i to ustawiło mecz. Tomasz Wróbel chciał ratować sytuację, nie wiem czy specjalnie dotknął piłki ręką, czy był to przypadek. To nas podłamało, padła druga bramka i trochę powietrze z nas uszło. Mecz był wyrównany do 28. minuty, do straty bramki i jednego zawodnika. W takiej sytuacji, grając z Wisłą, mało zespołów by się podniosło. Trzeci gol to już konsekwencja tego, że się odkryliśmy, bo chcieliśmy sami coś strzelić. Wiedzieliśmy jak mamy grać z Wisłą. Do utraty bramki i straty zawodnika, gdyby nawet było 0:1, ale gralibyśmy wciąż w jedenastu - ten mecz wyglądałby inaczej. Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu, ale zostało 27 kolejek i teraz, od następnego meczu, chcemy zdobywać punkty.

Ilie Cebanu (Wisła Kraków): Nic nie puściłem i wygraliśmy. Ten mecz nie był idealny w moim wykonaniu, zrobiłem kilka błędów, ale było też kilka dobrych akcji z mojej strony. Mogłem trochę lepiej się zachować, najważniejsze jednak, że dwa cele zostały osiągnięte. Mój personalny, że zagrałem na zero i drugi, że drużyna wygrała w dobrym stylu 3:0. Teraz muszę dalej trenować i czekać na następną szansę. O tym co dalej, zdecyduje trener. Na razie chcę się skupić na swojej pracy. Teraz czekam na następny trening, a nie na kolejny mecz. Muszę pokazać się na nim z jak najlepszej strony. Cały mecz był pod naszą kontrolą, obrona spisała się bardzo dobrze. To nie był trudny mecz dla bramkarza, choć GKS Bełchatów to zespół, który stara się grać piłką i wolę grać przeciwko takim zespołom, niż przeciwko tym, które czekają na kontrę i w całym meczu masz tylko jedną interwencję.

Paweł Brożek (Wisła Kraków): Cieszę się, że się przełamałem w bardzo trudnym dla nas meczu. Czerwona kartka dała spokój w grze. Opanowaliśmy nerwy i sytuację na boisku. Czy teraz już pójdzie z górki? Taką mam nadzieję. Jedziemy do Gdyni, a dzięki bramce odpocząłem psychicznie i następne będą w kolejnych meczach. GKS Bełchatów jest bardzo dobrze poukładanym przez trenera Ulatowskiego zespołem. Kruszyliśmy ten mur dosyć powoli. Udało nam się idealnie, bo strzeliliśmy bramkę, a rywal grał w dziesiątkę. W tym momencie wiedzieliśmy już, że tego meczu nie możemy przegrać, ani nawet zremisować. Naszym problemem wciąż jest jednak spokojne rozegranie piłki. Dlatego musimy nad tym popracować. Były takie sytuacje, że doprowadzaliśmy do momentu, w którym mogliśmy zagrać lepiej ostatnie podanie, a tak się nie stawało. Tutaj jest nasz problem i przed meczem z Arką mamy tydzień, aby nad tym popracować.

Mauro Cantoro (Wisła Kraków): Na początku brakowało skuteczności, ale graliśmy dobrze. Trochę ciężko było z posiadaniem piłki. Po pierwszej bramce i czerwonej kartce zrobił się jednak inny mecz. Tuż po tym przyszła druga bramka. Wygraliśmy, a to bardzo ważne. Jestem zadowolony, bo grałem trochę dłużej niż ostatnio i wygraliśmy. Nie interesuję się innymi osobami. Patrzę tylko na siebie, trenuję i czekam na decyzję trenera. Tym razem akurat to mnie przyszło zagrać od pierwszej minuty.

Wojciech Łobodziński (Wisła Kraków): To był Trudny mecz. Wszystko ustawiła czerwona kartka, po której grało nam się łatwiej. W drugiej połowie broniący się piłkarze PGE GKS starali się zagęszczać środek pola i wybijać nas z rytmu. Ze stworzonych sytuacji mogliśmy strzelić przynajmniej jeszcze jedną, dwie bramki. Ale spokojnie, mamy trzy punkty, a przed nami kolejny mecz. Widać, że idzie nam całkiem nieźle.

Patryk Małecki (Wisła Kraków): Chcieliśmy strzelać kolejne bramki, w drugiej połowie stworzyliśmy ku temu kilka okazji. Udało nam się tylko raz trafić do siatki. Ponadto cieszy nas to, że nie straciliśmy żadnej bramki. Oddałem kilka strzałów. Raz Paweł Brożek podał mi podobnie jak w meczu z Zagłębiem Lubin, jednak trafiłem w obrońcę. Gdyby on tam nie stał, zapewne strzeliłbym gola. Jednak nie jest ważne kto strzela bramki. Ważne, że Wisła wygrywa.

Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków): Dobrze się to ułożyło, choć momentami w pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak byśmy chcieli. W ogóle początek był bardzo nerwowy w naszym wykonaniu. Możemy mieć pretensje do siebie, że za mało utrzymywaliśmy się przy piłce i za mało było momentów, gdy prowadziliśmy płynną grę. Druga połowa, także dlatego, że GKS Bełchatów grał w dziesiątkę, była już zdecydowanie pod nasze dyktando. Karny? Wykonywałem swoja robotę. Trener każe, a ja muszę.

Mariusz Jop (Wisła Kraków): Po urazie nie ma śladu, ale brakuje trochę praktyki meczowej. Cieszę się, że mogłem przez kilka minut poczuć atmosferę na boisku. Trzeci kolejny mecz, wysokie zwycięstwo. Cieszy fakt, że gra może się podobać. Oby tak dalej, idziemy w dobrym kierunku. Ostatnio koncentrowałem się nad zaleczeniem urazu, zobaczymy jakie trener podejmie decyzje. Na pewno Arek Głowacki i Marcelo są w bardzo dobrej formie, tak jak cała drużyna. Z tego należy się cieszyć, a gdy będzie taka potrzeba, to ja będę starał się pomóc.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×