Heung-Min Son ofiarą rasizmu. Tottenham Hotspur zajął stanowisko

Spotkanie 31. kolejki Premier League Tottenhamu Hotspur z Manchesterem United (1:3) przyniosło wiele emocji. Niestety też tych negatywnych. Klub z północnego Londynu poinformował, że pod adresem Heunga-Mina Sona padły rasistowskie wyzwiska.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
 Heung-Min Son Getty Images / Marc Atkins / Na zdjęciu: Heung-Min Son
Mecz początkowo układał się dobrze dla Kogutów, bo to właśnie ekipa Jose Mourinho objęła prowadzenie po golu Heunga-Mina Sona w 40. minucie. Jednak w drugiej połowie bramki zdobywali już tylko goście - najpierw wyrównał Fred, potem prowadzenie dał Edinson Cavani, a w doliczonym czasie gry wynik ustalił Mason Greenwood (więcej o meczu TUTAJ).

Jednak po spotkaniu Tottenham Hotspur poinformował, że jeden z piłkarzy zespołu padł ofiarą przemocy na tle rasowym. Chodzi właśnie o Koreańczyka, który - jak wykazała interwencja VAR - w 34. minucie był faulowany 25 metrów przed własną bramką. Z tej akcji Czerwone Diabły zdobyły bramkę, która została później anulowana.

Powtórki wideo wykazały, że Son oberwał w twarz od Scotta McTominay'a. Gracz Spurs padł na murawę, choć nie było to mocne ani najprawdopodobniej świadome działanie ze strony piłkarza United. Piłkarze Tottenhamu zaczęli protestować, a chwilę później Edinson Cavani trafił do ich bramki. Jednak sędzia tego spotkania Chris Kavanagh po konsultacji cofnął akcję do faulu i podyktował rzut wolny dla Tottenhamu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol stadiony świata. I to w wykonaniu kobiety!

Po tej akcji na Koreańczyka w mediach społecznościowych wylało się bardzo wiele hejtu, także na tle rasowym. Klub z północnego Londynu zareagował na to bardzo szybko i zajął oficjalne stanowisko:

"Za nami kolejny mecz i coraz więcej odrażającej rasistowskiej przemocy skierowanej w stronę jednego zawodnika. Zgłosiliśmy ją do odpowiednich organów, a wraz z Premier League przyjrzymy się dokładnie całej sytuacji, aby określić możliwie jak najbardziej efektywne działania w tej sprawie. Jesteśmy z tobą Sonny!" - czytamy w komunikacie.

Oliwy do ognia dodała również pomeczowa wypowiedź trenera Manchesteru United Ole Gunnara Solskjaera, który krytykował zachowanie zawodnika oraz sędziów, ale - co należy zdecydowanie podkreślić - nie w sposób rasistowski.

- Zostaliśmy okradzeni z bramki. Gdyby mój syn leżał w ten sposób przez trzy minuty i potrzebowałby dziesięciu kolegów, żeby wstać po takim "ciosie" w twarz, to nie dostałby jedzenia. Po raz kolejny mówię to, co przy poprzednim meczu z Tottenhamem. Nie my zostaliśmy oszukani, a sędzia - mówił Norweg dla "Sky Sports".

Po tym spotkaniu drużyna z Old Trafford umocniła się na drugiej pozycji w tabeli Premier League. Tottenham jest siódmy i ma coraz większą stratę do czołowej czwórki.

Czytaj również: To była bolesna porażka. Jose Mourinho ustanowił niechlubne rekordy

Czy w sytuacji z Sonem gol dla Manchesteru United powinien zostać uznany?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×