Górnik na dnie - relacja z meczu Górnik Łęczna - Wisła Płock

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po rozegraniu trzech kolejek w Łęcznej zaczyna się poważne rozmyślanie nad przyczynami fatalnego startu. Górnik przegrał wszystkie mecze i nie strzelił żadnej bramki. W niedzielę za mocna dla zielono-czarnych okazała się Wisła, która wygrała 3:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Już pierwsze minuty pokazały, że Wisła nie przyjechała do Łęcznej po remis. Nie minęło 120 sekund gry, a Krzysztof Zaremba podał do Daniela Koczona, ten uderzył z pierwszej piłki, ale wprost w Jakuba Wierzchowskiego.

Górnik nie miał pomysłu na grę. Jeśli gospodarzom udało się podejść w okolice pola karnego Nafciarzy, to nie strzelali, ale wymieniali wiele podań, jakby zapraszając rywali do przerwania akcji, z czego oni skrzętnie korzystali.

Przed przerwą Przemysław Mierzwa musiał wykazać się zaledwie dwukrotnie. W 9. minucie wyszedł obronną ręką z pojedynku jeden na jednego z Prejuce Nakoulmą, a w doliczonym czasie wyłapał mocny strzał Bartłomieja Niedzieli.

Bardzo aktywny był Koczon, jednak minęło trochę czasu zanim właściwie ustawił celownik. W 22. minucie uderzył w boczną siatkę tak mocno, że urwał ją z uchwytu, co spowodowało przerwę w grze.

5 minut później jednak nie dał żadnych szans Wierzchowskiemu, kiedy po wrzutce Łukasza Masłowskiego obrońcy dali mu wolną rękę w przymierzaniu się do strzału.

Gospodarze nieudolnie dążyli do wyrównania, w każdej formacji mnożyły się błędy. W 37. minucie Wisła podwyższyła prowadzenie. Tym razem dośrodkowywał Tomasz Grudzień i znów celną główką popisał się Koczon.

Prowadzenie uspokoiło gości, z kolei w poczynania łęcznian wkradła się jeszcze większa nerwowość, co nie sprzyjało konstruowaniu akcji. Tuż przed końcem pierwszej połowy serca mocniej zabiły kibicom, kiedy Wierzchowski wślizgiem poza polem karnym sprowadził do parteru Zarembę, za co sędzia ukarał go tylko żółtą kartką, gdyż napastnik zbiegał w kierunku linii bocznej.

Po zmianie stron Górnik dążył do odmienienia losów meczu, ale albo brakowało precyzji, albo na drodze stawał Mierzwa. W 56. minucie golkiper bez trudu obronił główkę Sławomira Nazaruka. Z czasem gospodarze zaczęli sprawiać wrażenie, jakby już stracili wiarę w możliwość zdobycia choć punktu.

A Wisła nie zamierzała poprzestać na prowadzeniu 2:0. W 69. minucie świetne podanie otrzymał Koczon i wychodził sam na sam z Wierzchowskim, ale w ostatniej chwili dopadł do niego Piotr Karwan, utrudnił mu oddanie strzału, co ułatwiło interwencję golkiperowi.

Nafciarze pokazali jednak, że potrafią konsekwentnie dążyć do celu. Na kwadrans przed końcem meczu Veljko Nikitović zostawił dużo wolnego miejsca Masłowskiemu. Ten precyzyjnie dośrodkował na głowę Koczona i było już 3:0. - Dzisiaj szczęście uśmiechnęło się do nas, a szczególnie do mnie, ale na bramki pracowała dała drużyna - mówi strzelec hat-tricka.

180 sekund później trener Dariusz Kubicki zdjął bohatera swojej drużyny z boiska, a żegnała go fala oklasków ze strony łęczyńskiej publiczności, rozgoryczonej postawą swoich ulubieńców.

W ostatnich minutach szczęścia próbował jeszcze Janusz Surdykowski i choć uderzył najlepiej, jak mógł to i tak było za mało na Mierzwę, który po raz kolejny popisał się efektowną interwencją.

Górnik Łęczna - Wisła Płock 0:3 (0:2)

0:1 - Koczon 27'

0:2 - Koczon 37'

0:3 - Koczon 75'

Składy:

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Tomczyk, Karwan, Rafalski (46' Stachyra), Głowacki - Bazler, Bartoszewicz, Nikitović - Nazaruk (71' Surdykowski), Nakoulma, Niedziela (87' Michalak).

Wisła Płock: Mierzwa - Chwastek, Pacan, Jarczyk, Żytko - Masłowski (84' Wyczałkowski), Majewski, Kostrubała (64' Sielewski), Grudzień - Koczon (78' Wiśniewski), Zaremba.

Żółte kartki: Tomczyk, Wierzchowski (Górnik) oraz Kostrubała, Majewski (Wisła).

Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).

Widzów: 1500.

Najlepszy piłkarz Górnika: Bartłomiej Niedziela.

Najlepszy piłkarz Wisły: Daniel Koczon.

Piłkarz meczu: Daniel Koczon.

Źródło artykułu: