Po sobotnim spotkaniu z VfL Wolfsburg (3:2) trener mistrza Niemiec poinformował, że wraz z zakończeniem sezonu 2020/2021 chce odejść. Klub wiedział o planach trenera, choć nie pochwala jego publicznej deklaracji. W oficjalnym oświadczeniu zganił go za to, że przekazał swoją decyzję przed kamerami.
Sam zainteresowany jest w konflikcie z dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidziciem. Jeśli ktoś w to nie wierzył, to w sobotę dostał ostateczny dowód: Flick podziękował za współpracę wszystkim poza Salihamidziciem właśnie. Więcej TUTAJ.
Klamka zapadła
- Wypowiedzi Flicka to już nie jest element gry. On podjął decyzję i raczej nie próbuje w ten sposób wymusić odejścia Salihamidzicia. Wie zresztą, że nie ma na to szans. Cokolwiek by o Salihamidziciu nie mówić, klub nie może pod presją trenera zwalniać dyrektora sportowego, bo wysłałby w świat fatalny sygnał - mówi WP SportoweFakty Tomasz Urban, dziennikarz stacji Eleven Sports, zajmujący się na co dzień Bundesligą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!
Wypowiedzi Hansiego Flicka praktycznie zamykają kwestię jego dalszej pracy w Bayernie. - Mleko się wylało i nie da się go z powrotem wlać do butelki. Sytuacja jest nieodwracalna, chyba że rada nadzorcza stanie okoniem i nie pozwoli na rozwiązanie kontraktu. Ale to też nie jest wyjście z sytuacji, bo chyba wszyscy mają świadomość, że dalsza współpraca Flicka z Salihamidziciem nie ma najmniejszego sensu - dodaje Urban.
W tle reprezentacja Niemiec
Za naszą zachodnią granicą trwają poszukiwania nowego selekcjonera kadry. Po Euro 2020 odchodzi Joachim Loew i właśnie opiekun Bayernu wyrósł na głównego kandydata do objęcia tej posady. - Są też Stefan Kuntz, Marcus Sorg, czy Ralf Rangnick. Każdy z nich jednak ma chyba więcej wad niż zalet w kontekście tego stanowiska. Flick to kandydat idealny. Także dlatego, że jest ulubieńcem kibiców, a to z kolei przełoży się na cieplejszy wizerunek reprezentacji w społeczeństwie. To istotne, bo w ostatnim czasie nie ma ona najlepszej prasy - zaznacza Urban.
Flick jest w komfortowej sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że bez pracy nie zostanie. - Bayern nie ma za bardzo wyboru, musi pozwolić Flickowi odejść, choć zapewne będzie się domagać jakiegoś odszkodowania za zerwanie umowy. Być może zapłaci je DFB. Co do samej deklaracji trenera, uważam, że Flick złożył ją nie dlatego, że chce do kadry, a dlatego, że po prostu nie chce współpracować z Salihamidziciem. Dodatkowo ma opcję poprowadzenia drużyny narodowej. Ona jednak jest pretekstem, a nie powodem - podkreśla dziennikarz Eleven Sports.
Bayern targany wewnętrznymi gierkami
W sezonie 2019/2020 Bawarczycy zdobyli mistrzostwo Niemiec (ósme z rzędu), Puchar Niemiec, wygrali też Ligę Mistrzów. W trwających rozgrywkach dorzucili Superpuchar UEFA, Superpuchar Niemiec, Klubowe Mistrzostwo Świata, są ponadto na najlepszej drodze do następnego triumfu w Bundeslidze. Przy takim paśmie sukcesów wojenki na szczytach władzy wyglądają kuriozalnie.
- W Bayernie zawsze wiele się dzieje, nie tylko na boisku. Ten klub skupia ludzi przekonanych, że są najlepsi na świecie w tym, co robią. I dobrze, bo tylko z taką mentalnością da się odnosić sukcesy. Z drugiej strony, każdy ma tam wysokie ego, każdy chce o czymś decydować. Teraz kończy się era Uliego Hoenessa i Karla-Heinza Rummenigge, kształtuje się nowa hierarchia. Oliver Kahn, prezes Herbert Hainer i Hasan Salihamidzić próbują znaleźć swoje miejsce w tym ładzie, chcą oznaczyć strefy wpływów - tłumaczy Urban.
Flick też dołożył swoje: - Poczuł się bardzo pewnie po sukcesach w zeszłym sezonie. Poza tym ma asa w rękawie w postaci potencjalnej propozycji z DFB. To sprawia, że mógł być bardzo odważny w opiniach. I był, ale prędzej czy później musiało to doprowadzić do eskalacji konfliktu.
Jaki będzie Bayern w przyszłym sezonie? Czy wojny gabinetowe osłabią go sportowo? - Trudno dziś powiedzieć. Wiele zależy od tego, kto będzie nowym trenerem. To ważne, bo kilku istotnych piłkarzy, jak Joshua Kimmich czy Leon Goretzka, jest na etapie przedłużania umów. Nowy szkoleniowiec może być tu języczkiem u wagi. Historia nakazuje jednak sądzić, że z tej wewnętrznej awanturki Bayern wyjdzie cało. Turbulencje mogą się zdarzyć, ale żadnej katastrofy bym nie przewidywał - kończy Urban.
Czytaj także:
Rusza epokowa inwestycja Lecha Poznań. Pochłonie miliony