Pod wodzą Hansiego Flicka monachijczycy wygrali wszystko, co było do wygrania. Bayern Monachium sięgnął po upragniony triumf w Lidze Mistrzów, Superpuchar Europy czy Klubowe Mistrzostwo Świata. Do listy sukcesów należy doliczyć "obowiązkowy" tytuł mistrza Niemiec i triumf w krajowym pucharze. Mimo tak długiej listy sukcesów, Flick nie chce pracować dłużej w Bayernie.
Ogłosił to po meczu przeciwko VfL Wolfsburg. Było to kolejne spotkanie, w którym z powodu kontuzji kolana nie zagrał Robert Lewandowski. Bayern wygrał 3:2, ale po meczu więcej mówi się o decyzji trenera niż o wyniku. Nic w tym dziwnego: wszystko wskazuje na to, że w Bayernie dojdzie do rewolucji.
Niemieckie media zwracają uwagę na zachowanie Flicka na pomeczowej konferencji prasowej. "Bild" pisze, że podczas niej dziękował za zaufanie Karlowi-Heinzowi Rummenigge, Herbertowi Hainerowi oraz Uliemu Hoenessowi. Ani słowa nie powiedział natomiast o dyrektorze sportowym Hasanie Salihamidziciu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
To tylko potwierdzenie, że obaj panowie żyją w konflikcie. Flick nie miał nic do powiedzenia w sprawie transferów, a wszystkie jego pomysły na wzmocnienie były blokowane przez dyrektora. Fani Bayernu jednoznacznie opowiedzieli się za trenerem, ale to nie zmieni jego decyzji.
Słowa Flicka były ogromnym zaskoczeniem. Działacze o rezygnacji wiedzieli już we wtorek po odpadnięciu z Ligi Mistrzów w dwumeczu z Paris Saint-Germain. Reszta dowiedziała się w sobotę.
Czytaj także:
Mecz w Krakowie zawiódł. Wisła może żałować wyniku, Warta zrobiła swoje
Puchar Króla: deklasacja w finale. Cztery gole w dwanaście minut