PKO Ekstraklasa: trenerzy w szoku po kuriozalnym meczu Warty Poznań z Rakowem Częstochowa

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Marek Papszun
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Marek Papszun

Dwa zmarnowane rzuty karne i gol samobójczy. Warta Poznań przegrała z Rakowem Częstochowa (0:2), a obu trenerom trudno było uwierzyć w kuriozalny przebieg tego spotkania.

- Nie będę odkrywczy, jeśli powiem, że spodziewaliśmy się trudnej przeprawy. Tak właśnie było. Cieszę się z realizacji celu nadrzędnego. To był mecz przypadków. Gospodarze mieli dwa rzuty karne po zagraniach ręką, do tego doszedł gol samobójczy. Na pewno dopisało nam szczęście, ale mam też duży szacunek dla drużyny, zwłaszcza że na początku widać było nerwowość. Warta jest na fali, swoje cele już zrealizowała, a co wygra więcej, ma na plus. My mieliśmy ostatnio natłok spotkań i musieliśmy dobrze zarządzać kadrą. Stąd kilka zmian w składzie - przyznał Marek Papszun.

Opiekun częstochowian nie spodziewał się, że potyczka w Grodzisku Wlkp. może mieć tak kuriozalny przebieg. - Niecodziennie rywal nie trafia dwóch jedenastek. Muszę jednak pochwalić naszego bramkarza, bo również jego postawa miała wpływ na losy tych karnych - dodał.

Piotr Tworek miał ogromne poczucie niedosytu. - To dla nas smutny wieczór. Przegraliśmy dziwne spotkanie, w którym stwarzaliśmy sytuacje i dobrze zaczęliśmy. Był rzut karny przy stanie 0:0, były też szanse z gry, po których mogliśmy otworzyć wynik. Potem przyszła druga jedenastka i kolejne okazje, z których nie strzeliliśmy gola. Jakby tego było mało, zdarzył się samobój. Nic nam się niestety nie układało. W treningu karne wchodzą jak na zawołanie, szkoda, że tego nie potwierdziliśmy. Nie dyskutuję czy wynik jest sprawiedliwy, lecz z przebiegu gry, sposobu jej prowadzenia możemy być zadowoleni. Problem w tym, że przy nieskuteczności z przodu straciliśmy dwie bramki - ocenił.

Szkoleniowiec zielonych nie ma żadnych pretensji do Mateusza Kupczaka i Mateusza Kuzimskiego, którzy zmarnowali jedenastki. - Jeszcze niejedną będą strzelać i na pewno wykorzystają. Musimy sobie wypracować następne takie szanse. Teraz zostaje nam powetować niepowodzenie w niedzielę z Jagiellonią Białystok. Nic się jeszcze nie skończyło, chcemy wycisnąć z rundy wiosennej jak najwięcej - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi

Komentarze (2)
avatar
kporucznik111
21.04.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
sytuacja na boisku była bardzo skomplikowana. Sędzia został co prawda przekupiony ale nasi piłkarze sprzedali mecz. 
avatar
Ablafaka
20.04.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie to że kogoś o coś oskarżam, bo nie mam zamiaru ale ten mecz przypomniał mi piękne czasy kiedy jeszcze Piszczek grał w Polsce a wyniki meczów zależały od tego kto akurat bardziej potrzebował Czytaj całość