Zawodnicy powołani przez selekcjonera Paulo Sousę na zgrupowanie w Opalenicy powinni pojawić się w hotelu Remes Sport & Spa w poniedziałek do obiadu. Problem z dotrzymaniem terminu mógł mieć Kamil Glik, ale jak dowiedział się portal meczyki.pl, PZPN wstawił się za polskim obrońcą u prezesa Benevento Calcio.
Przypomnijmy, że właściciel klubu Oreste Vigorito wściekł się z powodu spadku swojej drużyny z Serie A i zdecydował, że nie zapłaci za bilety lotnicze na niedzielne spotkanie wyjazdowe z Torino. Glik i spółka byli więc skazani na podróż autokarem. Benewent od Turynu dzieli ok. 900 km. To blisko 12-godzinna wyprawa (więcej TUTAJ).
Na szczęście reprezentant Polski po dzisiejszym meczu nie będzie musiał wracać ze swoją drużyną. Wg informacji meczyki.pl, Vigorito zgodził się, by Glik wyleciał do Polski z Turynu. Dzięki temu 33-latek zdąży dojechać na zgrupowanie Biało-Czerwonych.
W pierwszej fazie pobytu w Opalenicy reprezentanci będą się regenerować po trudnym sezonie pod okiem Sousy i jego sztabu szkoleniowego. Będzie też czas na relaks i rozrywkę. Dla piłkarzy oraz ich rodzin ma zagrać zespół muzyczny Golec uOrkiestra.
Zobacz:
To prawdziwa plaga. Reprezentant Polski doznał kontuzji w ostatnim meczu!
ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa nie przywiązuje się do nazwisk. "Szybko przekonamy się, czy ma rację"