Nie warto porzucać marzeń. Gerard Moreno - napastnik późno dojrzewający

PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: Pablo Mari i Gerard Moreno
PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: Pablo Mari i Gerard Moreno

Hiszpanie słyną z doskonałych szkółek. Mało kto nie słyszał o madryckiej Castilli czy barcelońskiej La Masii. W tym sezonie w Hiszpanii króluje jednak Gerard Moreno - wytwór hiszpańskich ulic - który za chwilę może sięgnąć po puchar Ligi Europy.

- Kiedy byłem mały, wszyscy grali na ulicy. Chcieliśmy cały czas grać w piłkę, robiliśmy to wszędzie. Teraz już tego nie widzę. To były inne czasy - mówił Gerard Moreno. Napastnik Villarrealu to faktycznie piłkarz z "innych czasów".

Dziś, gdy największe talenty obserwowane są przez topowe kluby od najmłodszych lat, bądź "produkowane" przez topowe szkółki, on futbolowe "wykształcenie" pobierał na ulicach.

- Zaczynałem grać na ulicy. Uwielbiałem to. Grać na szkolne bramki, a gdy ich nie było, to między plecaki, czy cokolwiek innego. Dorastałem szczęśliwy, grając z moim bratem i jego starszymi przyjaciółmi - wspominał Moreno w rozmowie z hiszpańską "Marką".

ZOBACZ WIDEO: Owacja dla Roberta Lewandowskiego! Zobacz, jak dziennikarze przywitali kapitana reprezentacji Polski

Do Villarrealu po raz pierwszy trafił w wieku 18 lat. Wcześniej miał niewiele wspólnego z grą na poważnym poziomie. Co prawda trenował w juniorskich ekipach Espanyolu i Badalony, ale nigdy nie otarł się nawet o szansę w seniorach. - Gdy przyjechałem do Villarrealu i rozstałem się z rodziną, moje życie się zmieniło. To był moment, gdy zacząłem wierzyć, że marzenie o byciu profesjonalnym piłkarzem może się ziścić - zdradził Moreno.

Długa wyboista droga

Dziś nikt nie wyobraża sobie zespołu Villarrealu  bez Moreno. 29-latek jest niekwestionowanym liderem drużyny. W 45 meczach we wszystkich rozgrywkach zdobył 29 bramek i 11 asyst.

Snajper jednak musiał przebyć wyjątkowo długą drogę, by dotrzeć do miejsca, w którym jest dzisiaj. W wieku 19 lat był jeszcze piłkarzem... trzeciej drużyny Villarrealu. Do pierwszego zespołu przebił się mając 21 lat. Nie na długo. Po pół roku bez żalu oddano go na wypożyczenie do Mallorki. Chwilę później powrócił natomiast za marne 1,5 miliona euro do Espanyolu.

- Powrót do Espanyolu to było coś niesamowitego. Wróciłem do zespołu, w którym zaczynałem. Ludzie witali mnie jak dzieciaka wracającego do domu. To było niesamowite przeżycie. Bardzo mi to pomogło, myślę, że zacząłem się wówczas otwierać pod każdym względem - wspominał Moreno na łamach "ASa".

Ostatecznie po trzech latach, tym razem już za 20 milionów euro, znów trafił do Villarrealu. Jak sam mówi - ma dwa domy - zarówno zespół "Żółtej Łodzi Podwodnej", jak i Espanyol, mają szczególne miejsce w jego sercu.

Czas na poważną szansę 

Nie ma dziś skuteczniejszego Hiszpana niż Gerard Moreno. Z 23 trafieniami w La Lidze zajął 3. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców, ustępując jedynie Leo Messiemu (30 trafień) oraz Karimowi Benzemie, z którym przegrał liczbą asyst.

Drugi w zestawieniu hiszpańskich egzekutorów w najlepszych ligach jest Alvaro Morata. Ten jednak, choć zdobył w całym sezonie 9 bramek mniej, to póki co wyprzedza Moreno w hierarchii Luisa Enrique w reprezentacji. Nie brakuje jednak opinii, że Moreno zasługuje na to, by dostać wreszcie poważną szansę w kadrze. Klasę rodaka docenia m.in. Iago Aspas, który był motorem napędowym Celty Vigo, a który jest jednym z większych pominiętych przy powołaniach Hiszpanów na nadchodzące Euro.

- Gerard Moreno to najlepszy hiszpański napastnik. Nie tylko w tym sezonie. W zeszłym roku także miał bardzo dobry czas - mówił Aspas w rozmowie z "Marką".

Do tej pory jednak w kadrze jego rola była znikoma. Zadebiutował w niej dopiero pod koniec 2019 roku, w wieku 27 lat. Od tamtej pory rozegrał 10 meczów, strzelając w nich 5 bramek.

Pomóc mu przekonać do siebie selekcjonera może udany występ w finale Ligi Europy. Już w czwartkowy wieczór prowadzona przez niego drużyna Villarrealu zmierzy się w Gdańsku z Manchesterem United. Początek meczu o godzinie 21:00.

Czytaj także: 
Finał Ligi Europy. Unai Emery: Nie czuję chęci zemsty
Nietypowe przenosiny. Trener z Serie A trafił na Ukrainę

Komentarze (0)