O krok od angażu przy al. Piłsudskiego jest Krzysztof Brede. 40-latek jest wymieniany kontekście objęcia tej posady od kilkunastu dni, ale teraz - jak ustaliły WP SportoweFakty - stał się głównym faworytem działaczy i podpisanie umowy pozostaje formalnością.
Akcje Brede stoją wysoko głównie dlatego, że rok temu wprowadził on do elity Podbeskidzie Bielsko-Biała. Pod jego wodzą "Górale" wywalczyli bezpośredni awans i choć sam trener w trakcie rundy jesiennej stracił pracę po słabej grze drużyny (zwłaszcza w defensywie) i serii kiepskich wyników, to w Fortuna I lidze wciąż cieszy się sporym uznaniem.
Bielszczanie zresztą, mimo zmiany na ławce w trakcie rozgrywek i zatrudnienia Roberta Kasperczyka, ostatecznie i tak spadli na zaplecze ekstraklasy, więc czas pokazał, że to nie praca Brede była ich problemem.
ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Moment zwrotny w karierze Zielińskiego? "Wtedy zapominasz o złych rzeczach"
W przeszłości 40-latek pracował także w Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok (jako asystent) oraz w Chojniczance Chojnice (pełniąc funkcję pierwszego szkoleniowca).
Na giełdzie trenerskiej Fortuna I ligi pada ponadto nazwisko Janusza Niedźwiedzia, który niedawno wywalczył z Górnikiem Polkowice awans właśnie na ten szczebel. Jego zatrudnienie rozważa jednak przede wszystkim Podbeskidzie, a więc były pracodawca Krzysztofa Brede.
Na ławce Widzewa zasiada aktualnie Marcin Broniszewski, który objął tę funkcję tymczasowo po zwolnieniu w kwietniu Enkeleida Dobiego. Łodzianie zajmują 11. miejsce w tabeli i nie mają już szans na udział w barażach. Tuż po zakończeniu sezonu misja Broniszewskiego dobiegnie końca i właśnie wtedy klub powinien ogłosić nazwisko nowego szkoleniowca.
Czytaj także:
Polski klub to fenomen. Podczas Euro 2016 był na peryferiach, a teraz ma swojego reprezentanta na Euro 2020
Duże zmiany w sztabie szkoleniowym Lecha Poznań. Maciej Skorża podjął kolejną decyzję