Emocje do samego końca w Łodzi! Beniaminek z awansem! Górnik Łęczna zagra w PKO Ekstraklasie!

Twitter / Górnik Łęczna / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Łęczna
Twitter / Górnik Łęczna / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Łęczna

W upalny niedzielny wieczór piłkarze jeszcze bardziej podnieśli temperaturę. Górnik Łęczna po trzymającym w napięciu do ostatniej sekundy finale baraży o PKO Ekstraklasę pokonał w Łodzi ŁKS 1:0 i awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Co ciekawe, oba zespoły pokonały w półfinałach drużyny, które zajmowały wyższe miejsce w tabeli Fortuna I liga na koniec rundy wiosennej. Ekipa z Łęcznej po rzutach karnych wyeliminowała GKS Tychy, a łodzianie wygrali 1:0 z Arką Gdynia. W tym sezonie zarówno Górnik, jak i ŁKS wygrywały bezpośrednie starcia u siebie. Co więc mogło decydować o wygranej?

- Taktyka, umiejętności piłkarskie, indywidualności, zaangażowanie, odporność na stres i umiejętność zachowania sił muszą funkcjonować na dobrym poziomie. Jeżeli czegoś zabraknie to będzie problem, zarówno patrząc z naszej perspektywy, jak i Górnika - mówił przed spotkaniem na konferencji prasowej trener ŁKS Marcin Pogorzała.

Mimo tego, że ełkaesiacy od początku zabrali piłkę rywalom i przez pierwsze pół godziny niemal w ogóle się z nią nie dzielili, to goście atakowali groźniej, a dowodem tego była ich kontra z 12. minuty. Dośrodkowanie z prawej strony Michała Maka zamknął Serhij Krykun, którego na jedenastym metrze nie upilnował Maciej Wolski i było 1:0 dla Górnika.

ZOBACZ WIDEO: Odmieniona reprezentacja Polski wyrwała punkty Hiszpanii. Jak do tego doszło? "U kadrowiczów była wewnętrzna złość"

Biało-czerwono-biali ciągle operowali piłką między 30., a 15. metrem od bramki przeciwnika, ale ten dobrze zamykał im przestrzeń do gry. W związku z tym w 27. minucie Piotr Gryszkiewicz postanowił pójść na przebój i minął czterech obrońców, ale na piątym już się zatrzymał. Najlepszą okazją dla zespołu z Łodzi była ta z 39. minuty, gdy Pirulo dostał świetne podanie w szesnastkę, ale Hiszpan uderzył bardzo źle i nie trafił w bramkę.

Jeszcze przed przerwą zielono-czarni mogli i powinni strzelić jeszcze drugą bramkę. Centrę z lewej strony boiska głową zamykał Paweł Baranowski, piłka przelobowała Dawida Arndta i... odbiła się od poprzeczki. Tym mocnym akcentem pierwsza połowa się zakończyła.

W drugiej ŁKS dalej szukał gola, a im bardziej szukał, tym bardziej piłka nie chciała wpaść do siatki. W 52. minucie Michał Trąbka przedryblował dwóch obrońców, wyciągnął też z bramki Macieja Gostomskiego, po czym wyłożył piłkę Ricardinho, ale Brazylijczyk nie zdołał trafić piłką między słupki i pod poprzeczkę, choć nikogo przed sobą nie miał.

To był dopiero początek emocji na Stadionie Króla w Łodzi. W 61. minucie rezerwowy Piotr Janczukowicz pokusił się o strzał z ostrego kąta, ale odbił go Gostomski. 120 sekund później Arndt uratował ŁKS od straty kolejnego gola poprzez kapitalny refleks przy strzale Banaszaka z kilku metrów.

W 80. minucie Pirulo wziął sprawy w swoje nogi i przymierzył z dystansu, ale trafił w poprzeczkę. Niemal od razu po tej akcji wystartował kontratak, po którym na czystą pozycję wybiegł Przemysław Banaszak, który podcinką chciał pokonać wychodzącego na 15. metr Arndta. Piłka przeleciała nad bramkarzem ŁKS, a potem... odbiła się od band reklamowych.

ŁKS Łódź - Górnik Łęczna 0:1 (0:1)
0:1 - Serhij Krykun 12'

Składy:

ŁKS: Dawid Arndt - Maciej Wolski, Carlos Moros Gracia, Adam Marciniak, Adrian Klimczak - Maksymilian Rozwandowicz (77' Jakub Tosik) - Pirulo, Antonio Dominguez (77' Łukasz Sekulski), Michał Trąbka, Piotr Gryszkiewicz (59' Piotr Janczukowicz) - Ricardinho

Górnik: Maciej Gostomski - Leandro, Tomasz Midzierski, Paweł Baranowski, Bartłomiej Kukułowicz (74' Michał Goliński) - Serhij Krykun, Tomasz Tymosiak, Adrian Cierpka (59' Bartłomiej Kalinkowski), Przemysław Banaszak, Michał Mak (75' Gabriel Matei) - Bartosz Śpiączka (74' Paweł Wojciechowski)

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Pirulo (ŁKS) - Cierpka, Banaszak, Tymosiak (Górnik)

Czytaj też: Znamy zwycięzcę finału barażu o Fortuna I ligę. To olbrzymia sensacja!

Źródło artykułu: