Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin, 2003)
Podczas Euro 2020 został rekordzistą mistrzostw Europy - jest najmłodszym piłkarzem, jaki kiedykolwiek zagrał w tym turnieju. O młodym Polaku usłyszał już cały świat, a on nie może jeszcze legalnie prowadzić samochodu ani kupić piwa. To wciąż 17-latek (urodziny obchodzi w październiku), który dopiero stawia pierwsze kroki w futbolu.
I na szczęście dla kibiców PKO Ekstraklasy, robi to w Polsce, bo już dawno mógł wyjechać z kraju. Od lat jest wysoko na liście życzeń Manchesteru United, a parol na niego zagięły też inne europejskie potęgi.
Włoski dziennik "Tuttosport" nominował wychowanka Pogoni Szczecin do prestiżowej nagrody "Golden Boy", czyli plebiscytu, w którym wybiera się najzdolniejszego młodego piłkarza w Europie. W przeszłości laureatami tej nagrody byli m.in. Lionel Messi, Kylian Mbappe czy Erling Haaland.
[nextpage][b]
Mateusz Praszelik (Śląsk Wrocław, 2000)
[/b]
To piłkarz, który słynie ze swojego dobrego prowadzenia piłki i dokładnych podań. Zawodnik Śląska Wrocław nie boi się wziąć na swoje barki gry w środku, co udowadniał choćby w ostatnim dwumeczu z Paide Linnameeskond w eliminacjach Ligi Konferencji.
Swoje pierwsze kroki stawiał w Wodzisławiu Śląskim, skąd przeniósł się do Legii Warszawa. Do piłki seniorskiej wszedł przez drzwi drugiej drużyny Wojskowych. W sierpniu 2020 roku zdecydował się na przejście do Śląska Wrocław, gdzie miał większe szanse na regularne występy w pierwszym składzie.
- Jest kreatywny, szuka prostopadłych podań do napastników, ale umie także stworzyć zagrożenie poprzez wejście z piłką pod bramkę rywala. Z pewnością ma przed sobą perspektywę gry na bardzo wysokim poziomie - powiedział po pozyskaniu go Dariusz Sztylka, dyrektor sportowy Śląska Wrocław.
Praszelik już w ubiegłym sezonie miał przebłyski, a w tym, po okrzepnięciu w elicie, może zabłysnąć pełnym blaskiem. Przy Łazienkowskiej 3 mogą pożałować, że go wypuścili.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!
[nextpage]
Kacper Skibicki (Legia Warszawa, 2001)
Z drugiej strony, Legia też nie może narzekać na swoich młodzieżowców. Na przykład Kacper Skibicki zaliczył prawdziwe "wejście smoka" do PKO Ekstraklasy, bo już w debiucie strzelił zwycięskiego gola w meczu z Lechem Poznań (2:1). W ogóle ma szczęście do premier, bo ten sezon zaczął od dwóch asyst w pierwszym meczu I rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Bodo/Glimt (3:2) - swoim pierwszym w europucharach.
Czesław Michniewicz przemianował go ze skrzydła na tzw. "wahadło" - bocznego pomocnika w systemie gry z trzema obrońcami. Dla Skibickiego jest to zupełnie nowa pozycja, nie występował na niej nigdy wcześniej, ale spisuje się tam obiecująco, a w Legii na wahadle można błysnąć, co pokazują Filip Mladenović i Josip Juranović.
- Uczę się tej pozycji, defensywa jest u mnie do poprawy, będę pracował nad tym na treningach. Nauka gry na "wahadle" aktualnie jest opanowana u mnie na 60 proc., jeszcze przed wyjazdem do Austrii ćwiczyliśmy z trenerami, a na samym obozie cały czas na nim występowałem, bo nie było Josipa Juranovicia - przyznał Skibicki w rozmowie z legia.com.
19-latek do Legii trafił w 2019 roku z Olimpii Grudziądz. Warszawianie na krótko wypożyczyli go do Pogoni Siedlce, po powrocie grał w rezerwach, z których jesienią ubiegłego roku wyłuskał go Michniewicz.
[nextpage]
Filip Marchwiński (Lech Poznań, 2002)
Wielkie poruszenie wokół wychowanka Kolejorza wywołało nominowanie go do wspomnianej wcześniej nagrody "Golden Boy" w zeszłym roku. Skutkowało to zainteresowaniem zagranicznych gigantów.
W styczniu tego roku "Tuttosport" informował o obserwowaniu Polaka przez AC Milan. Wcześniej włoski dziennikarz, Gianluca Di Marzio donosił o tym, że 19-latek znalazł się także na radarze Juventusu, Torino czy Atalanty. Marchwiński jednak został w Poznaniu.
Lech mocno w niego inwestuje. Młody pomocnik występuje w Ekstraklasie już od 2018 roku. W chwili debiutu nie miał nawet 17 lat, a pierwszy występ w najwyższej lidze okrasił golem. Dziś ma na koncie 52 występy i 6 bramek w ESA. Nieźle, jak na ledwie 19-letniego piłkarza.
[nextpage]
Daniel Szelągowski (Raków Częstochowa, 2002)
Jeszcze grając w Koronie Kielce (2019/20), zasłynął ze swoich dynamicznych rajdów. Po jednym z nich zrobiło się o nim głośno w Europie. Obrońców Łódzkiego Klubu Sportowego mijał niczym slalomowe tyczki, wpadł w pole karne i nie dał bramkarzowi szans na interwencję.
Że nie był to przypadek, potwierdził w minionym sezonie. W 10. kolejce Raków przegrywał z Lechem 2:3 i wydawało się, że wyjedzie z Poznania bez punktu, ale wtedy Szelągowski przejął piłkę na swojej połowie i ruszył z nią na bramkę. Tymoteusz Puchacz nie mógł go dogonić, podobnie jak Bohdan Butko, a Lubomir Satka i Djordje Crnomarković nie potrafili go zatrzymać w polu karnym. Ograł ich i pokonał Filipa Bednarka precyzyjnym strzałem.
18-latek już wiele potrafi, a jest w doskonałym miejscu do dalszego rozwoju. Marek Papszun przykłada dużą wagę do indywidualnej pracy z zawodnikami, o czym przekonał się np. Kamil Piątkowski. O swoich metodach trenera Rakowa opowiedział nam TUTAJ.