Górnik Łęczna spadnie z ligi? "Rok temu wróżono nam to samo"

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Łęczna
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Łęczna

- Wszyscy skazują nas na spadek, ale ja chciałbym wychylić głowę powyżej dziesiątego miejsca w tabeli - mówi trener Górnika Łęczna Kamil Kiereś. W sobotę zespół z Lubelszczyzny zagra na własnym stadionie z Cracovią (godz. 15).

Zespół Górnika Łęczna jest jednym z większych wygranych poprzedniego sezonu. Bo choć przez większość czasu był w czołówce tabeli, to jednak w pewnym momencie drużyna wpadła w dołek i awans do PKO Ekstraklasy zaczął się oddalać. Górnik trafił do baraży z szóstego miejsca, następnie w półfinale pokonał GKS Tychy po rzutach karnych, a w finale ograł na wyjeździe ŁKS Łódź.

Latem do Górnika dołączyli m.in. doświadczeni Janusz Gol oraz Bartosz Rymaniak. Patrząc jednak na kadrę zespołu z Łęcznej, trudno przypuszczać, by miał w sezonie 2021/22 powalczyć o coś więcej niż utrzymanie w lidze.

- Eksperci wskazują nas jako głównego kandydata do spadku. Naszym celem jest utrzymanie Ekstraklasy w Łęcznej, choć ja osobiście chciałbym wychylić głowę powyżej dziesiątego miejsca w tabeli. Trzeba sobie stawiać wysoko poprzeczkę, bo to sprawia, że pracuje się ambitniej. Rok temu byliśmy beniaminkiem w pierwszej lidze i też wróżono nam jedynie walkę o utrzymanie. Staramy się mniej mówić, a więcej pracować. Nic nie jest nam zagwarantowane, ale wszystko jest możliwe. Ważne będzie pokonywanie gorszych momentów w sezonie, a ostatnie dwa lata pokazały, że jesteśmy w tym mocni - powiedział trener Kamil Kiereś na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie miało prawa udać. A jednak! Kapitalna "solówka" piłkarki

Górnik na rynku transferowym nie był do tej pory zbyt aktywny. - Powiem tak: rok temu w pierwszej lidze nie byliśmy potentatem, obracaliśmy się w określonych ramach finansowych. Można powiedzieć, że biorąc pod uwagę budżet, byliśmy gdzieś w połowie stawki. Mimo to udało nam się zbudować zespół, który awansował do Ekstraklasy. Teraz, mimo awansu i zwiększenia budżetu, jesteśmy kopciuszkiem. Dokonaliśmy paru wzmocnień, część została już zrealizowana, część jeszcze nie, a niektóre, z różnych powodów, nie doszły do skutku. Okno transferowe wciąż jest jednak otwarte - przyznał trener Kiereś.

W sobotę Górnik zainauguruje sezon 2021/22 domowym meczem z Cracovią (początek o godz. 15). - Jest to zespół wysoki, zatem i groźny przy stałych fragmentach gry. W każdym meczu wykonują sporą liczbę dośrodkowań, ale jest to drużyna wszechstronna i będziemy musieli się dobrze odnaleźć w spotkaniu na wielu płaszczyznach, by myśleć o powalczeniu o pełną pulę - przestrzega szkoleniowiec zespołu z Łęcznej.

Komplementował natomiast swojego rywala na ławce trenerskiej. - Michał Probierz jest bardzo doświadczonym trenerem w polskiej lidze, a Cracovia wymagającym przeciwnikiem. Jeszcze rok temu była w czołówce, zdobyła Puchar Polski i Superpuchar. W Cracovii były trudne momenty, ale trener Probierz pokazuje, że potrafi wydostać drużynę z kryzysu - dodał Kiereś.

Jaki zespół Górnika zobaczymy w PKO Ekstraklasie? W rozgrywkach Fortuna I ligi trener Kiereś stosował ofensywne ustawienie z dwójką napastników.

- Życie pokaże. Ja nie jestem zwolennikiem zmian. Od początku mojej pracy w Górniku graliśmy w różnym ustawieniu. Zaczynaliśmy od 1-4-3-3, później przeszliśmy na 1-4-4-2, następnie 1-4-2-3-1 i wróciliśmy do dwójki napastników. W niektórych meczach przechodziliśmy na trójkę obrońców. Będziemy starali się szukać różnych rozwiązań, ale myślę, że w tym momencie zostaniemy przy tym ustawieniu, którym kończyliśmy poprzedni sezon - podsumował.

CZYTAJ TAKŻE:
Polskiego piłkarza zna cały świat. Na co dzień gra w PKO Ekstraklasie
Michniewicz ubolewa nad stratą Kapustki. "Więcej możliwości nie mam"

Komentarze (2)
avatar
tak to widze
24.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Łęczna, Mielec i podwarszawska dziura radom niech lecą. Chociaż wolałbym sracowie. 
avatar
wrobel2324
24.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech niech spadnie. Będzie koniec wstydu dla Poznania