Liga Mistrzów coraz bliżej? W Estonii podopieczni Czesława Michniewicza po raz drugi pokonali Florę Tallinn (1:0) zapewniając sobie awans do 3. rundy eliminacji do tych rozgrywek.
W pierwszym meczu przy Łazienkowskiej Legia Warszawa wygrała 2:1. Do Tallinna udała się zatem bronić jednobramkowej zaliczki. W 67. minucie udało jej się ją nawet powiększyć.
Cała sytuacja zaczęła się jednak nerwowo, bo to gospodarze trafili do bramki strzeżonej przez Artura Boruca. Na szczęście "po drodze" rywale zagrali piłkę ręką i gol nie został uznany. To był jednak impuls dla Legii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie miało prawa udać. A jednak! Kapitalna "solówka" piłkarki
Boruc wznowił grę i Legia wyprowadziła zabójczą akcję. Piłka trafiła na skrzydło do Josipa Juranovicia, a jego dośrodkowanie kapitalnie wykończył Rafael Lopes! Ten drugi to prawdziwy koszmar Flory. W pierwszym meczu to on zdobył gola na 2:1 tuż przed zakończeniem meczu. Teraz również strzelił gola na wagę wygranej, bo więcej bramek już we wtorek w Tallinie nie było.
- O to chodziło! Dość tych sygnałów ostrzegawczych. Tak to trzeba było robić - cieszył się komentujący mecz dla TVP Sport Maciej Iwański. - W końcu w dobrym tempie akcja warszawskiej Legii - dodał Robert Podoliński. - Wyglądało jak zagranie z playstation - kontynuował Iwański.
Co tu się działo Kilkadziesiąt sekund, które podwójnie wstrząsnęły piłkarzami Flory Jak oceniacie decyzje sędziów pod bramką Artura Boruca #FLOLEG #tvpsport pic.twitter.com/imsiRaxgQp
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 27, 2021
Zobacz także:
Dramat byłej gwiazdy ligi. "Wracaj już, tato"
"I jazda od nowa". Bartosz Kapustka wrócił do punktu wyjścia