Podpisanie kontraktu przez Lukasa Podolskiego z Górnikiem Zabrze to największe wydarzenie letniego okienka transferowego w Polsce. Przed laty były już reprezentant Niemiec złożył obietnicę, że właśnie w Górniku zakończy swą karierę i słowa dotrzymał. Kibice wciąż jednak czekają na jego debiut.
"Poldi" dotychczas wystąpił tylko przez 45 minut w sparingu przeciwko Banikowi Ostrawa (1:3). W meczu 1. kolejki PKO Ekstraklasy przeciwko Pogoni Szczecin nie znalazł się w kadrze meczowej. Fani liczą, że zadebiutuje w piątkowym meczu z Lechem Poznań, który rozegrany zostanie w Zabrzu.
Z Podolskim wiązane są duże nadzieje. Kibice wierzą, że poprowadzi on Górnika do sukcesów i zostanie gwiazdą ligi. Mistrz świata ze spokojem podchodzi do sezonu. Podkreśla, że chce dać z siebie wszystko, ale musi być odpowiednio przygotowany. Dlatego nie wystąpił w Szczecinie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
- Nie mogę nic obiecać. Mam świadomość, że wiele osób będzie mówić tylko o moich sportowych osiągnięciach. Rozumiem to. Kibice zadają sobie tylko jedno pytanie: ile goli strzeli Podolski. Nie wiem, dla mnie najważniejsza jest drużyna. Co da mi dziesięć bramek, jeśli znajdziemy się w dole tabeli? - powiedział Podolski dla "Kickera".
W rozmowie z największym niemieckim portalem piłkarskim 36-latek podkreślił, że dla niego było jasne to, że kiedyś wróci do Polski. - Kiedy miałem dwa lata, wyemigrowałem z rodziną do Niemiec. Wracałem tu, spędzałem tu każde lato i dobrze się bawiłem. Zależy mi na tym, aby zrobić tutaj coś dla dzieciaków - dodał Podolski.
Mecz Górnika Zabrze z Lechem Poznań zaplanowano na piątek 30 lipca, a początek wyznaczono na godzinę 20:30.
Czytaj także:
El. LM: wielkie emocje w Danii. Szkocki gigant pożegnał się z rozgrywkami
Cezary Kucharski skomentował aferę dyplomową. "Bliżej będzie do Monachium"