Kosta Runjaić surowy dla piłkarzy. "Nie podobało mi się to"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Kosta Runjaić
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Kosta Runjaić

Tym razem trener Pogoni Szczecin nie bronił swoich piłkarzy jak robił to po porażce z NK Osijek. Kosta Runjaić miał pretensje do podopiecznych po zremisowanym 1:1 we wstydliwych okolicznościach meczu z Wartą Poznań.

Pogoń Szczecin nie potrafiła zwyciężyć na terenie beniaminka, choć nie minął kwadrans i miała zaliczkę gola oraz zawodnika w polu. Łukasz Trałka zobaczył czerwoną kartkę za przewinienie na Kacprze Kozłowskim, a prowadzenie dał Portowcom strzałem z rzutu karnego Kamil Drygas. Wszystkie mocne karty wydawały się być po stronie niedawnego uczestnika eliminacji Ligi Konferencji Europy.

- Mecz układał się po naszej myśli. Po golu, czerwonej kartce dla przeciwnika, nie podobała mi się mowa ciała zawodników. Niektórym być może wydawało się, że od tego momentu spotkanie będzie łatwe, ale mecze z Wartą nigdy takie nie są. Ostatecznie sami skomplikowaliśmy sobie zadanie, ponieważ nie wykorzystaliśmy szans na podwyższenie wyniku - analizuje trener szczecinian Kosta Runjaić na konferencji prasowej.

- Z kolei Warta w końcówce postawiła wszystko na jedną szalę. Grała długimi podaniami, starała się wykorzystać stałe fragmenty gry, także wrzuty z autu. Remis 1:1 jest sprawiedliwym wynikiem ze względu na to, ile Warta włożyła energii w pościg. Takiej energii zabrakło mojej drużynie. Mecz z takim scenariuszem powinniśmy wygrać 3:0 - dodaje Niemiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej

Pogoni nie ma już w europejskich pucharach, dlatego do pojedynku na własnym stadionie z Piastem Gliwice będzie przygotowywać się spokojnie. - Koncentrujemy się na lidze, a kiedy przyjdzie na to pora, również na Pucharze Polski - przyznaje Runjaić.

Z podziału punktów w Grodzisku Wielkopolskim zdecydowanie bardziej zadowoleni byli gospodarze. Warta Poznań nie pozwoliła sobie na stratę ani jednego gola w rywalizacji dziesięciu na jedenastu, a do remisu 1:1 doprowadziła w końcówce podstawowego czasu. Za nią w nowym sezonie PKO Ekstraklasy już dwa udane pościgi, ponieważ wcześniej w podobnych okolicznościach zremisowała 2:2 ze Śląskiem Wrocław.

- Chcieliśmy dobrze przywitać się z naszymi kibicami, godnie zaprezentować się i wygrać - wylicza szkoleniowiec Piotr Tworek. - Niestety, sytuacja szybko skomplikowała się. Po stracie gola i zawodnika robiliśmy wszystko, żeby uratować punkt. Udało się to zrobić w końcówce dzięki skutecznej główce Roberta Ivanova. Ten mecz dużo nas kosztował, włożyliśmy w niego dużo pracy. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby zwyciężyć z Górnikiem Łęczna. Tego nam brakuje.

Czytaj także: Legia Warszawa ogłosiła transfer. Piłkarz składa szumne zapowiedzi

Czytaj także: Eduards Visnakovs ponownie zagra w Polsce. Kierunek transferu może zaskakiwać

Komentarze (1)
avatar
prym
2.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bronił nie bronił , jakie to ma znaczenie?To są konsekwencje grania bez napastnika i jeśli trener tego nie rozumie to DYMISJA się kłania.Zahović nie jest napastnikiem i Parzyszek to szrot piłka Czytaj całość