Kosta Runjaić surowy dla piłkarzy. "Nie podobało mi się to"
Tym razem trener Pogoni Szczecin nie bronił swoich piłkarzy jak robił to po porażce z NK Osijek. Kosta Runjaić miał pretensje do podopiecznych po zremisowanym 1:1 we wstydliwych okolicznościach meczu z Wartą Poznań.
- Mecz układał się po naszej myśli. Po golu, czerwonej kartce dla przeciwnika, nie podobała mi się mowa ciała zawodników. Niektórym być może wydawało się, że od tego momentu spotkanie będzie łatwe, ale mecze z Wartą nigdy takie nie są. Ostatecznie sami skomplikowaliśmy sobie zadanie, ponieważ nie wykorzystaliśmy szans na podwyższenie wyniku - analizuje trener szczecinian Kosta Runjaić na konferencji prasowej.
- Z kolei Warta w końcówce postawiła wszystko na jedną szalę. Grała długimi podaniami, starała się wykorzystać stałe fragmenty gry, także wrzuty z autu. Remis 1:1 jest sprawiedliwym wynikiem ze względu na to, ile Warta włożyła energii w pościg. Takiej energii zabrakło mojej drużynie. Mecz z takim scenariuszem powinniśmy wygrać 3:0 - dodaje Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnejZ podziału punktów w Grodzisku Wielkopolskim zdecydowanie bardziej zadowoleni byli gospodarze. Warta Poznań nie pozwoliła sobie na stratę ani jednego gola w rywalizacji dziesięciu na jedenastu, a do remisu 1:1 doprowadziła w końcówce podstawowego czasu. Za nią w nowym sezonie PKO Ekstraklasy już dwa udane pościgi, ponieważ wcześniej w podobnych okolicznościach zremisowała 2:2 ze Śląskiem Wrocław.
- Chcieliśmy dobrze przywitać się z naszymi kibicami, godnie zaprezentować się i wygrać - wylicza szkoleniowiec Piotr Tworek. - Niestety, sytuacja szybko skomplikowała się. Po stracie gola i zawodnika robiliśmy wszystko, żeby uratować punkt. Udało się to zrobić w końcówce dzięki skutecznej główce Roberta Ivanova. Ten mecz dużo nas kosztował, włożyliśmy w niego dużo pracy. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby zwyciężyć z Górnikiem Łęczna. Tego nam brakuje.
Czytaj także: Legia Warszawa ogłosiła transfer. Piłkarz składa szumne zapowiedzi
Czytaj także: Eduards Visnakovs ponownie zagra w Polsce. Kierunek transferu może zaskakiwać