Legia Warszawa w środowy wieczór rozpocznie zmagania w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. O awans do decydującej fazy zawalczy z Dinamem Zagrzeb.
O tym czego spodziewać się po Chorwatach, gdzie upatrywać ich słabszych stron, a także czego polskie kluby mogłyby się od nich nauczyć rozmawiamy z Damianem Kądziorem, który występował w Dinamie w latach 2018-2020.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Przede wszystkim należy zapytać - czy twoim zdaniem Dinamo to rywal w zasięgu Legii?
Damian Kądzior: To trudne pytanie. Trzeba wziąć pod uwagę, że mamy początek sezonu, a Dinamo nie jest jeszcze w optymalnej formie, takiej, do jakiej wszystkich przyzwyczaiło.
W Dinamie wielu graczy bowiem wróciło z Euro, nie przepracowali pełnego okresu przygotowawczego z zespołem co odbija się na wynikach. Oglądałem większość ich spotkań. W Europie póki co przepychają swoje mecze, ale styl nie porywa. W lidze natomiast na trzy kolejki na razie zdobyli 4 punkty. Tak słabego startu nie zanotowali już dawno. Oczywiście, faworytem spotkania pozostaje Dinamo, ale nie uważam, że Legia jest całkowicie bez szans.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
No właśnie, czy ta słabsza forma Dinama w lidze może był promykiem nadziei dla Legionistów? Czy jednak Dinamo to na tyle klasowy zespół, że nawet będąc pod formą powinno dać sobie radę?
Przede wszystkim Dinamo to klub, który zawsze gra w pucharach, jest nauczony gry na dwóch frontach. Jednak nie pamiętam, aby notowało tak kiepski początek sezonu. Z reguły Dinamo bardzo szybko wypracowywało sobie przewagę w lidze. Oglądałem chociażby ostatnie spotkanie z Rijeką i o ile ok - w ofensywie Dinamo wygląda fajnie - to w defensywie popełnia naprawdę duże błędy.
Faktem jest, że Rijeka strzelała takie bramki, że pewnie nie powtórzy tego przez 10 kolejnych spotkań, ale też wykorzystała błędy, które popełniało Dinamo, a tych było sporo. Legia na pewno nie jest na straconej pozycji, jednak jeżeli Dinamo zagra na swoim poziomie to ciężko będzie o dobry rezultat w Zagrzebiu.
Lekkim faworytem jest dla mnie Dinamo, ale Legia to także klasowy zespół i nie może się przestraszyć tego meczu. Dinamo też można ugryźć. Pokazały to w tym sezonie zespoły słabsze niż Legia.
Kto w Dinamie stanowi dziś największe zagrożenie dla defensywy Legii? Orsić, Gavranović?
Tu jest właśnie problem. Wymienieni przez ciebie zawodnicy, którzy są fundamentem tej drużyny, mają problem ze złapaniem formy. Nie przepracowali okresu przygotowawczego, późno dołączyli do zespołu i teraz pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Nie da się prosto z wakacji wejść i grać na swoim optymalnym poziomie i to widać choćby po “Orszy”. Co prawda ostatnio trafił z Rijeką, jednak to wciąż nie jest ten Mislav, który strzelał trzy bramki z Tottenhamem. To mój dobry przyjaciel i wiem, że on zawsze nieco dłużej dochodzi do formy. Potrzebuje sparingów, kolejnych spotkań, żeby się rozkręcić. On musi wybiegać swoje minuty, by to się przełożyło na jego dyspozycje.
To samo dotyczy Petkovicia, Gavranovicia, Livakovicia czy kapitana - Arijana Ademiego. Ten ostatni dodatkowo nabawił się kontuzji w eliminacjach do Ligi Mistrzów, a to dla Dinama serce i motor napędowy zespołu. Jest wiele znaków zapytania. Na ten moment w najlepszej formie spośród piłkarzy, którzy ciągną grę Dinama wydaje się być Lovro Majer.
Dinamo jest w takim momencie, że tamtejsi czołowi zawodnicy nie są w szczytowej formie. To moment, który trzeba wykorzystać.
Rozmawiałeś ze znajomymi z Dinama na temat tego meczu? Jak oni do niego podchodzą?
Wiadomo, gdzieś tam wymieniliśmy się wiadomościami, oni wiedzą, że Legia to polski zespół, ja jestem Polakiem. Natomiast ja z Legią nie miałem nigdy nic wspólnego, także długo na ten temat nie rozmawialiśmy.
W Dinamie jest jednak pewna presja na zwycięstwa. Każdy tam wie, że początek sezonu nie jest najlepszy w ich wykonaniu, choć w pucharach wygrywają. Czy to jednak będzie Legia, czy w następnej rundzie Crvena Zvezda - do każdego meczu podchodzi się tam tak samo.
Wspomniałeś o Lovro Majerze, to kolejna z młodych perełek Dinamo. To dziś największy talent w Zagrzebiu?
Wydaje mi się, że jest dwójka takich piłkarzy - właśnie Majer i Luka Ivanusec. Moim zdaniem to właśnie ich w najbliższej przyszłości Dinamo sprzeda za ponad 10 milionów euro. Ale w ich miejsce na pewno wkrótce pojawią się kolejni. W Zagrzebiu co roku potrafią produkować kolejne talenty. Inna sprawa, że jeszcze gdy tam grałem, było wielu piłkarzy, którzy “odchodzili” co pół roku, a do tej pory nie odeszli. Dinamo to bowiem także fajny klub, gdzie można dobrze zarobić, grać o fajne cele, dlatego też, zwłaszcza niektórzy Chorwaci, nie kwapią się do wyjazdu.
Byłbyś w stanie dziś porównać, czy aktualne Dinamo jest silniejsze, czy słabsze od tego, w którym ty występowałeś?
Ciężko powiedzieć, dziś już nie widzę tego klubu od środka. Wydaje mi się, że Dinamo jest mocne co roku. Na pewno jednak Dinamo, w którym ja byłem, osiągnęło największe sukcesy od 50 lat. Było wówczas też kilku fajnych piłkarzy, których udało się sprzedać jak Gvardiol czy Dani Olmo. Pojawili się jednak w ich miejsce nowi i wydaje mi się, że siła Dinama wciąż jest niesamowita.
Gdybyś miał porównać Dinamo z polskimi klubami - w czym tkwi ich siła jako klubu?
To co mi się podoba, to to, że Dinamo skupuje najlepszych zawodników, którzy zaczynają się chociaż trochę wyróżniać w lidze chorwackiej. Od razu ściągają ich do siebie, nawet kosztem tego, że ci chłopacy nie grają. Ale biorą ich do siebie i sprawdzają, czy oni dadzą sobie radę w Dinamie. U nas w Polsce tego rynku wewnątrzkrajowego za bardzo nie ma. Legia nie wyciąga czołowych zawodników z innych klubów. W Chorwacji za to Dinamo bierze kogo chce. Ktoś się wyróżnia w Goricy? Oni jutro dzwonią i płacą 1,5-2 miliony euro i w następnym okienku transferowym jest już w Dinamie. Jeżeli natomiast nie są do końca do kogoś przekonani to zostaje pół roku na wypożyczeniu.
Tam naprawdę trudno się przebić, jest ogromna rywalizacja, wielu piłkarzy ma po 3-4 występy i odchodzi. Jeżeli tam nie wykorzystasz szansy, to później już się ona nie powtórzy. Ja akurat miałem to szczęście, że byłem w tym klubie w fajnych czasach i można powiedzieć, że swoją szansę wykorzystałem. Na pewno była jednak w tym duża zasługa trenera Bjelicy, że we mnie wierzył, chciał na mnie stawiać.
Czytaj także:
- Napastnik opuścił Bayern Monachium. Klub jednak go nie skreśla
- Christian Eriksen wrócił do Mediolanu. Jego przyszłość w Interze wciąż niepewna