To jeden z najciekawszych transferów letniego okienka PKO Ekstraklasy. Piast Gliwice, w ekspresowym tempie, pozyskał Damiana Kądziora, który wcześniej długi czas łączony był m.in. z Lechem Poznań i Legią Warszawa.
W rozmowie z naszym serwisem 29-latek opowiada nieco o kulisach transferu, a także tłumaczy, dlaczego nie wyszło mu w Hiszpanii oraz czy wciąż wierzy w powrót do reprezentacji Polski.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Czołowa postać Dinama Zagrzeb, później zawodnik Primera Division. W Polsce zainteresowanie ze strony Legii i Lecha. Twój powrót do Piasta Gliwice może być postrzegany jako spory zjazd.
Damian Kądzior, piłkarz Piasta Gliwice: Ja na pewno tego tak nie traktuję. To, że trafiłem do Piasta, jest efektem tego, że spełnił on wszystkie warunki, których oczekiwałem ja, moja rodzina, mój menadżer i Eibar.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!
Gdy mówimy o tych, przynajmniej na papierze, większych klubach, to trzeba pamiętać, że chociażby Lech w zeszłym sezonie był niżej w tabeli niż Piast. Wiadomo, to wielki klub, jednak prawda jest taka, że nie był dostatecznie zdeterminowany. Piast natomiast szybko dopiął transakcję, nie było problemów z zapłaceniem kwoty transferowej do Eibaru.
Widziałem też, że w Gliwicach mają na mnie pomysł. Ważne jest, żebym się odbudował, bo jednak w ciągu ostatniego roku tych minut miałem mało. Nie traktuję tego jednak absolutnie jako zjazd. Miałem już w swoim życiu wiele sytuacji, gdy wydawało się, że wszystko jest ok, potem trzeba było zacząć coś nowego. Dlatego ja zupełnie na to tak nie patrzę. Przede wszystkim istotne jest to, gdzie ktoś chce mi zaufać, postawić na mnie.
Mówisz o odbudowie. W Piaście już kilkukrotnie udowodnili, że to dobre do tego miejsce. Przykłady Jakuba Świerczoka czy choćby Piotra Parzyszka były dla Ciebie istotne przy wyborze klubu?
Tak, zdecydowanie. Wiem, że trener Fornalik potrafi pracować z piłkarzami. Ale to też nie jest tak, że mnie trzeba jakoś mega odbudowywać. Nigdy nie miałem żadnych poważniejszych kontuzji. Po prostu zagrałem trochę gorszy sezon w porównaniu do 4-5 wcześniejszych, gdy cały czas szedłem do góry, gdy zbudowałem swoje nazwisko.
Też nie można mówić, że się od tej zagranicy odbiłem. Bo jeżeli na trzy lata za granicą, dwa sezony byłem najlepszym asystentem ligi chorwackiej, to coś znaczy. Później jednak stwierdziliśmy, że czas spróbować czegoś nowego. Był transfer do La Liga, jednej z najlepszych lig świata, jednak tam zabrakło trochę szczęścia i tych gier było mało. Ale też nikt mnie z Eibaru nie wypychał na siłę. Wręcz blokowali mnie, żebym nie odchodził.
Myślisz, że dobra gra w Piaście pomoże Ci w powrocie do reprezentacji Polski? Rozmawiałeś może z trenerem Sousą?
Nie, ja z trenerem Sousą nie miałem praktycznie żadnego kontaktu. Odkąd został selekcjonerem, może 2-3 razy rozmawiałem z jego asystentami. W tym momencie się na tym w ogóle nie skupiam. Wiadomo, kadra to najpiękniejsza rzecz, na tę chwilę mam w niej 6 występów, strzeloną bramkę, asystę... jakieś marzenia spełniłem.
Teraz jednak chcę działać krok po kroku. Jeżeli w każdym meczu będę sobie narzucał jakąś tam presję, że muszę to, że muszę tamto, to bym zwariował. Wtedy nic nie będzie wychodziło. Natomiast gdy będę wychodził w każdym kolejnym meczu z uśmiechem na twarzy, na luzie, to wydaje mi się, że będę dobrze grał. A gdy będę z siebie zadowolony, to może kiedyś taka szansa przyjdzie. Na pewno jednak przy wyborze Piasta nie kierowałem się tym, że stąd uda się wrócić do reprezentacji, bo tu nie wszystko ode mnie zależy.
Eibar zapłacił za Ciebie bardzo dużo jak na swoje warunki. Ówczesny trener - Jose Luis Mendilibar - też był tam już od 5 lat, powinien dokładnie wiedzieć, jakiego typu piłkarza potrzebuje. Co się stało, że jednak ten ruch nie wypalił?
No właśnie po części sam sobie na to pytanie odpowiedziałeś, tylko trochę nie tak. Rzecz w tym, że trener Mendilibar nie wiedział, kogo mu ściągają. Dlatego też wydarzyło się tak, jak się wydarzyło.
Nie chcę się specjalnie usprawiedliwiać, ale nie byłem transferem trenera, tylko zarządu i dyrektora sportowego. To jest największy błąd, o który mam do siebie pretensje. Prawda jest taka, że bardziej niż sam klub, skusiła mnie perspektywa gry w lidze hiszpańskiej. Trzeba pamiętać, że nie jestem już młodym zawodnikiem. Mam 29 lat i taka okazja mogła być jedyną w życiu. Spróbowałem i cóż - nie wyszło, czegoś zabrakło. Wydaje mi się, że też trafiłem tam w złym momencie.
Trafiłem tam też tydzień przed startem ligi, bez okresu przygotowawczego, byłem po operacji złamania nosa, nie byłem w pełni gotowy fizycznie. To nie był transfer do jakiejś niszowej ligi, tylko do jednej z najlepszych lig na świecie i bez przygotowania w lidze hiszpańskiej jest ciężko. Dodatkowo zbiegło się to z tym, że trener nie do końca widział mnie w zespole i skończyło się to tak jak się skończyło.
A jak do Ciebie podchodził nowy trener Eibaru - Gaizka Garitano?
Ostatnio z nim rozmawiałem, powiedział mi, że nie chce, bym odchodził z Eibaru, ale tę decyzję podjąłem już wcześniej. Jednak podczas tej rozmowy usłyszałem, że trener Garitano przeanalizował to, co wcześniej się stało, widział we mnie potencjał, chciał, abym został w tym zespole. To jednak była już Segunda Division, a co więcej byłem już po słowie z Piastem.
Mówisz o braku przekonania ze strony trenera Mendilibara. Wiesz, jak to jest w Polsce odbierane przez kibiców: "kolejny, którego trener nie lubił" - jako najbardziej wyświechtane wytłumaczenie.
Jeżeli ktoś chce mówić, że ja się odbiłem za granicą, to niech sobie zobaczy, co tam osiągnąłem. Z nikim nie muszę się kłócić, spędziłem trzy sezony za granicą i moim celem jest, by jeszcze tam wrócić. Życzę, aby każdy zawodnik zaliczył przynajmniej takie dwa sezony jak ja w Dinamie. Zagrałem w trzech ligach, w tym jednej z najlepszych na świecie. Łącznie zrobiliśmy transfery na około 3 miliony euro, także w moim wieku, zaczynając z I ligi, wydaje mi się, że to spore osiągnięcie.
Ludzie, którzy znają się na piłce i oglądali mecze ligi hiszpańskiej, myślę, że widzieli, że w meczach, w których otrzymywałem szanse, nie odstawałem. Wręcz przeciwnie, uważałem, że chociażby po meczu z Barceloną dostanę trochę więcej szans, ale moja sytuacja się jednak nie zmieniła. Ze swojej strony próbowałem robić wszystko, włącznie z nauką języka. Jednak nie wyszło, nie ma co wracać. Nie muszę jednak nic nikomu udowadniać. Za granicą spełniłem mnóstwo swoich marzeń.
Czyli rozumiem, że nie jest to powrót na stałe do kraju, jest chęć ponownego spróbowania sił za granicą?
Przykład Kuby Świerczoka pokazał, że można, również z polskiej ligi, jeszcze raz się wybić. Teraz jednak przede wszystkim chcę wrócić do swojej formy, a formę się buduje minutami, meczami. Byłem przyzwyczajony, że co sezon gram około 3 tysiące minut i te statystyki zawsze się wówczas pojawiały. I będą się pojawiać, o ile będzie regularna gra, jestem o tym przekonany. Znam swoją wartość.
Nawet w tym momencie mieliśmy kilka opcji zagranicznych, ale albo trzeba było poczekać, albo byłem zbyt drogi. Piast natomiast był na tyle zdeterminowany, że spełnił wszystkie warunki, z czego bardzo się cieszę i jestem mu bardzo wdzięczny, że wyciągnął do mnie rękę. Ja ze swojej strony zrobię wszystko, by jak najszybciej dojść do pełni formy i może zdarzyć się tak, że za rok Piast otrzyma za mnie jakąś ofertę i może jeszcze na tym zarobi. Wydaje mi się, że wciąż wiele ludzi bardziej kojarzy moje nazwisko z tych dwóch sezonów w Dinamie niż z tego jednego w Eibarze.
Wspomniany Świerczok odszedł właśnie do Japonii. Ty chciałbyś ponownie ruszyć na zachód Europy czy także rozważyłbyś grę w bardziej egzotycznych ligach?
Mieliśmy już teraz ofertę z egzotycznej ligi, jednak ją odrzuciliśmy. Zależało mi bardziej na stabilizacji. Piast zapewnił mi 3-letni kontrakt. Nie mówię jednak, że cały uda się wypełnić. Nigdy nie można składać żadnych obietnic, czasem po jednym sezonie może przyjść fajna oferta. Natomiast ja się na nic nie zamykam, jestem też świadomy, że za rok, w wieku 30 lat, nie wyjadę do Hiszpanii do La Ligi.
Prawda jest taka, że trochę się człowiek zasiedział w tych niższych ligach. To też jednak zależy, jak kto na to patrzy. Ktoś może powiedzieć, że byłem w Dinamie i wróciłem do Ekstraklasy. Ja jednak patrzę przez pryzmat tego, że ja dopiero w wieku 26 lat wyjechałem z tej Ekstraklasy. Pograłem 3 lata za granicą i wydaje mi się, że każdy pierwszoligowiec marzyłby o czymś takim.
A nie było opcji powrotu do Chorwacji, do Dinama? Masz tam dość solidną markę, sam trochę się chyba zżyłeś z tym klubem.
Do Chorwacji mógłbym wrócić jedynie do Dinama Zagrzeb. Dinamo jednak na tę chwilę ma taką kadrę, tylu zawodników, że ciężko... Rozmawialiśmy nawet chwilę z dyrektorem sportowym Dinama, po tych dwóch latach się zaprzyjaźniliśmy, ale oni mają 20 zawodników na wypożyczeniach... jakby jeszcze mieli dodatkowo płacić za Damiana Kądziora - im się po prostu to już nie opłacało. Kupili mnie za 400 tysięcy, sprzedali za 2 miliony, zarobili pięciokrotnie więcej.
Była też rozmowa z trenerem Bjelicą jeżeli chodzi o Osijek, natomiast tam był problem z kwotą odstępnego. Moje zarobki bylibyśmy w stanie dogadać, natomiast Osijek nie był w stanie sprostać wymaganiom Eibaru. W tym okienku kupili już za 2,5 miliona Miereza, to był ich rekordowy transfer i zablokował wszystkie inne ruchy. Także trener Bjelica był nieco ograniczony.
Inne zespoły w Chorwacji to natomiast już zupełnie inna półka finansowa jeżeli chodzi o wypłatę dla mnie, a także sumę odstępnego. Aktualnie mam taką passę, że od czasu mojego odejścia z Wigier Suwałki wszystkie moje transfery, wypożyczenia, są odpłatne. To też pokazuje, jak fajną robotę robi mój menadżer, a w tych czasach w piłce to nie jest takie proste.
A jak to było z Lechem? Mówi się, że to konkretnie trener Skorża Ciebie nie chciał.
Jeśli Lech tak mówi, to ich sprawa. Ja już się kilka razy na ten temat wypowiadałem. Dla mnie to jest skończony temat. Jestem w Piaście i tyle. Rozmawiałem z trenerem Skorżą jeden raz. Trener przedstawił mi swoją opinię, jednak później zaczęły się sprawy nieco komplikować i tyle. Można to teraz ubrać w słowa tak, że to Lech się wycofał z negocjacji. Nie przeżywam tego, życzę im jak najlepszego sezonu, nie zamierzam o nikim źle mówić.
Czy na któryś mecz w tym sezonie czekasz szczególnie? Górnik, Jagiellonia, może Lech?
Jakbym patrzył przez ten pryzmat, gdzie są jakieś podteksty, to przed każdym meczem zaliczałbym nieprzespaną noc. Wiadomo, mecz w moim rodzinnym Białymstoku, mecz przeciwko Górnikowi czy starcia z Lechem oraz Legią, z którymi rozmawialiśmy... Ja jednak tak na to nie patrzę. Jestem zawodnikiem Piasta i w każdym meczu zrobię po prostu wszystko, by Piast jak najlepiej punktował i był jak najwyżej w tabeli.
Jeśli jednak chodzi o jedno takie spotkanie, to może dziwnie będzie zagrać na stadionie w Zabrzu w innych barwach niż Górnika. Wydaje mi się jednak, że ludzie, którzy utożsamiają mnie z tym klubem i cenili mnie podczas mojego pobytu w Górniku wiedzą, na czym polega piłka nożna i jak to wygląda. Wiem, że ci ludzie mają do mnie szacunek, zawsze mówiłem, że Górnik to jest dla mnie klub, w którym chciałbym się wypromować, ale też oczywiście mu pomóc. Wiele mu zawdzięczam, zawsze będę ten klub szanował, nigdy nie powiem o nim złego słowa.
Czytaj także:
- "Była oferta z Legii". Nowy piłkarz Jagiellonii ma historię jak Taras Romanczuk
- Byli największą niespodzianką PKO Ekstraklasy. Piotr Tworek chce iść drogą Rakowa Częstochowa