[tag=600]
Raków Częstochowa[/tag] i Śląsk Wrocław pozostali w walce o Ligę Konferencji Europy. Zespół Jacka Magiery przed rewanżem jest jednak w lepszej sytuacji, bo na swoim stadionie wygrał z Hapoelem Beer Szewa 2:1.
W pierwszym meczu polska ekipa zagrała miły dla oka futbol. Gdyby nie stały fragment gry i błąd w kryciu, rywale mieliby problem ze strzeleniem gola. Na boisku przeciwnika będzie trudniej, choć Mateusz Praszelik wierzy w zwycięstwo.
- Na pewno zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę w meczu z Hapoelem. Stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, które mogliśmy zamienić na bramki. Hapoel strzelił gola po rzucie rożnym. Zdarzało się nam tracić takie gole w poprzednich meczach, ale dobrze zareagowaliśmy i zdobyliśmy kolejną bramkę - powiedział pomocnik na przedmeczowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą
- W drugiej połowie również mieliśmy swoje sytuacje i nie zostały one wykorzystane. Przyjechaliśmy do Tel Awiwu wygrać ten mecz i nie patrzeć na zaliczkę z poprzedniego spotkania. Nie zastanawiam się nad tym, czy Hapoel będzie miał jakąkolwiek presję. Zawsze powtarzamy, że skupiamy się na sobie i to jest dla nas najważniejsze - dodał.
Śląsk Wrocław w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy wygrał cztery spotkania i jedno zremisował. Zdaniem Mateusza Praszelika jest to czynnik, który wpływa na to, że zespół czuje się mocniejszy przed nadchodzącymi meczami.
- Uważam, że każde zwycięstwo buduje drużynę i jeśli będziemy wygrywać, to drużyna będzie coraz mocniejsza. Każdy musi znać swoją wartość, być pewnym siebie, wychodzić na boisko po zwycięstwo i nie patrzeć na to, czy wcześniej coś się udało - ocenił.
Rewanżowe spotkanie zespołu Jacka Magiera z Hapoelem Beer Szewa już w czwartek (12 sierpnia). Początek o godz. 19:00. Transmisja w TV będzie dostępna na antenach Polsat Sport oraz Super Polsat. Darmowy livescore na WP SportoweFakty.
Zobacz też:
Barcelona ma długi, a teraz... Musi jeszcze wypłacić potężne pieniądze Messiemu
Lewandowski, czyli nie wszystko jest na sprzedaż