Kamil Górniak: Jak ocenisz środowy mecz Stali z Wisłą?
Stanisław Wierzgacz: Mecz dla widzów był ciekawy. Było dużo sytuacji pod jedną i pod drugą bramką. Były strzały z dystansu i co najważniejsze padły gole. Zdecydowanie cieszy wynik. W końcu udało się wygrać i to może być dobry prognostyk na przyszłość.
Jak ocenisz swój debiut w tym sezonie?
- Na pewno szkoda tej bramki, ponieważ to była chyba pierwsza bramka, jaką puściłem w Stalowej Woli odkąd jestem tutaj. Zawsze mówi sobie, że mogłem się lepiej zachować. Szczerze mówiąc, Chwastek tak uderzył tą piłkę, że nawet jej nie widziałem. To była bomba. Trochę błędów popełniliśmy przy tej bramce. Było za dużo nerwowości w końcówce. Trochę to niepotrzebne było, bo wkradła się nerwowość, Wisła uwierzyła, że może osiągnąć korzystny rezultat.
W tej końcówce cofnęliście się zbyt mocno do obrony i popełnialiście takie bardzo głupie błędy. Ta bramka dla gości padła z takiego przypadku.
- Na pewno zbyt wiele tej nerwówki wprowadziliśmy w swoje poczynania. Pod koniec potyczki siedliśmy nieco kondycyjnie. Było to widząc u piłkarzy, którzy grają non stop całe spotkania jak: Jacek Maciorowski, Daniel Treściński. Może to też przez to. Właściwie zagraliśmy też w nieco innym ustawieniu w obronie i dlatego takie nieporozumienia były. Pierwszy mecz od 6 czerwca zagrał Bartłomiej Piszczek. Uważam, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Defensywa gra od dłuższego czasu praktycznie w niezmienionym składzie. Wiosną u siebie straciliście tylko jednego gola. A teraz? Dużo słabsza dyspozycja obrony. Z czego to wynika?
- Nie wiem naprawdę czym to jest spowodowane. Sami wiemy po analizach, że za bardzo się cofamy w pewnych momentach, tak jakbyśmy się bali grać. W środę widząc wszystko z boiska widziałem jak ta futbolówka chodziła między naszymi zawodnikami. Wymienialiśmy więcej podań, graliśmy po prostu w piłkę. Taką grę chcą oglądać kibice. Przyjechała Wisła, która twierdziła, że Stalówka gra długie piłki, a w środę głowa im się trochę pokręciła. Na pewno nie było też takiej presji i wyszliśmy na większym luzie.
Można powiedzieć, że wybroniłeś zwycięstwo dla Stali.
- Nie, na pewno nie można tak powiedzieć. Trzeba pochwalić chłopaków z defensywa, Jurija Mychalczuka, który ganiał. Wszyscy narzekają na Pawła Wasilewskiego, który zrobił karnego. Zagrał bardzo dobre spotkanie, zastawiał piłki. Myślę, że nie było jakiegoś słabszego punktu w naszym zespole w tej konfrontacji. Można zaliczyć to spotkanie na plus. Trzeba zacisnąć zęby i z Katowicami zagrać na noże.
Piąta potyczka w sezonie i w końcu zwycięstwo. Należałoby pójść za ciosem i w sobotę ograć GKS Katowice.
- Nie będę mówił, że musimy wygrać. My nic nie musimy. Chcemy wygrać, ponieważ wiemy, jak bardzo potrzebne nam są trzy punkty. Trzeba wygrać. Potrzebne jest nam to zwycięstwo jak rybie woda. Po tym meczu podniosły się moralne w drużynie, niektórzy można powiedzieć odżyli. Pojechaliśmy do Płocka, zagraliśmy dobre spotkanie, ale nie zdobyliśmy nawet punktu i wracaliśmy do domu, cisza w autobusie taka, że komara słychać. Jestem dobrej myśli, co do pojedynku z Gieksą.
Z GKS-em nie możecie cofnąć się do defensywy. Kiedy graliście otwartą piłkę z rywalem, to osiągaliście korzystny wynik. Natomiast kiedy cofaliście się do obrony popełnialiście błędy i często padały gole.
- Taktyka i założenia pozostawiam trenerowi. To oni analizują i oglądają mecze tych drużyn. Taktyka na pewno będzie prosta. Nie możemy się cofnąć. Musimy wyjść wysoko i będziemy chcieli szybko zdobyć gola, a potem grać dobrze w obronie i bronić się przed utratą gola. Stalówka była takim zespołem, że na własnym obiekcie nie traciła goli. W tym sezonie w lidze straciliśmy już 6 bramek. W tym sezonie jest coś nie tak. Nie można mówić, że to wina obrony. Może i z Dolcanem popełniała ona rażące błędy, ale potem było już dużo lepiej. To już jest jednak historia. Z meczu na mecz się rozkręcamy i uważam, że w Stalowej Woli nie jednemu jeszcze urwiemy punkty.
Liczysz na grę w pierwszym składzie?
- Wszystko spokojnie. Nie obrastam w piórka. Znam swoje miejsce w szeregu. To decyzja trenera, kto zagra. Ja normalnie pracuje na treningach i czekam na swoją szansę. A może stanie się tak jak w poprzednim sezonie, kiedy na kilka gier wskoczyłem do składu. Na pewno bym sobie tego życzył. Myślę, że się tego doczekam. Jestem człowiekiem cierpliwym.
Ruszy w końcu ta stalowowolska lokomotywa?
- Ona już ruszyła. I to nie będzie teraz już tylko lokomotywa, ale prawdziwe TGV.