Tak smutno jeszcze nie było. Exodus gwiazd z Hiszpanii. Co dalej z La Ligą?

Getty Images /  Angel Martinez / Na zdjęciu: Karim Benzema
Getty Images / Angel Martinez / Na zdjęciu: Karim Benzema

Kiedyś nazywana była największą ligą na świecie. Teraz gwiazdy można policzyć na palcach jednej ręki. Liga hiszpańska zaczyna najtrudniejszy sezon od kilkunastu lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez wiele lat byliśmy świadkami najbardziej spektakularnego, indywidualnego pojedynku w historii futbolu. Idąc terminologią filmową, dwóch geniuszy reprezentowało dwa zwaśnione rody. Potencjał Cristiano Ronaldo oraz Lionela Messiego napędzał całą ligę hiszpańską.

Miało to swoje odzwierciedlenie także w Europie. Od 2014 do 2018 roku za każdym razem elitarne rozgrywki - Ligę Mistrzów, wygrywał hiszpański gigant. Czterokrotnie triumfował Real Madryt, a Cristiano Ronaldo śrubował kolejne indywidualne rekordy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą

Neymarowi szło jak po grudzie, dlatego jego transfer przyjęto z przymrużeniem oka. W jego następstwo Barca kupiła dwa inne talenty: Ousmane'a Dembele oraz Philippe'a Coutinho, który mieli wypełnić lukę po Brazylijczyku. Nie wypełnili, a w końcowym rozrachunki pogrążyli finanse klubu.

Żarty skończyły się już rok później, gdy La Liga straciła dwie legendy: Andresa Iniestę oraz Cristiano Ronaldo. O ile ten pierwszy odchodził na sportową emeryturę do Japonii, to CR 7 był w najlepszym momencie swojej kariery.

Po odejściu Ronaldo, Real szybko znalazł w swoich szeregach innego lidera. Idealną osobą był Sergio Ramos, który w każdym El Clasico z Barceloną zostawiał serce na boisku. Wcześniej słynął z ostrej gry, jednak w ostatnich latach świetnie dyrygował defensywą, a oprócz tego zdobywał kilkanaście bramek w sezonie.

Statystyki Messiego i Ronaldo w La Lidze:

PiłkarzMeczeBramkiAsysty
Cristiano Ronaldo 292 311 96
Leo Messi 520 474 217

Odejście kilku gwiazd spowodowało jednak, że Hiszpanie na arenie międzynarodowej całkowicie stracili swój blask. Zarówno Barcelona jak i Real Madryt nie potrafiły sforsować półfinału Champions League. Królewscy przegrywali nawet z Ajaksem Amsterdam, a Duma Katalonii została rozbita m.in przez Bayern Monachium (2:8).

Szybko doszło do tego, że Premier League wyprzedziła Primera Division w rankingu UEFA. Anglicy płacą zdecydowanie lepiej niż Hiszpanie, więc nic dziwnego, że piłkarze z mniejszych klubów bez wahania przyjmowali oferty z Wysp Brytyjskich.

Gorycz w kilka tygodni

Hiszpanom wydawało się, że gorzej być nie może. A jednak. W kilka tygodni La Liga straciła dwie największe osobowości. Liderów, którzy byli medialnymi bohaterami przez każdym El Clasico.

Zatrzymanie Messiego wiązałoby się z dużymi nakładami finansowymi, a nowy prezes klubu Joan Laporta zapowiedział, że nie będzie zaciągał pożyczek, aby opłacić pensję Argentyńczyka. Z drugiej jednak strony Messi przynosił klubowi około 50 proc. budżetu. Już po kilku dniach liczba sprzedanych koszulek w oficjalnym sklepie Barcelony spadła o 80 procent.

Ratunkiem dla La Ligi miało już słynne porozumienie z funduszem CVC. O co dokładnie chodziło? Plan był taki, że La Liga odda 11 procent ze swoich zysków przez 50 lat w zamian za natychmiastowy zastrzyk finansowy w postaci 2,69 miliarda euro. Z tych pieniędzy La Liga stworzy 40-letnie pożyczki z oprocentowaniem 0 procent dla ekip La Ligi i jej zaplecza. Największym beneficjantem mieli być oczywiście Real i Barca, którzy mieli otrzymać około 270 mln euro.

Giganci szybko powiedzieli jednak "nie". Uważali, że to bardzo ryzykowny krok, który na dłuższą metę okaże się niekorzystny. Javier Tebas z wielką szczerością powiedział, że projekt i tak powstanie.

- Istnieje prawo mówiące, że trzeba brać pod uwagę udział klubów, które produkują najwięcej zysków. My mamy inne drogi, bardziej sprawiedliwe i efektywne. CVC nie ma żadnych praw. Dzięki zastrzykowi gotówki kluby będą mogły przejść digitalizację, zreformować stadiony… Real i Barca nie mają takich problemów - skomentował Tebas.

Barcelona stąpa po cienkim lodzie, gdyż brakuje jej pieniędzy na to, aby zarejestrować nowych graczy. To będzie dla niej najtrudniejszy sezon od kilkunastu lat.

Zobacz także:
Wraca najlepsza liga świata. Określenie trafne jak nigdy dotąd
Grał w Bundeslidze, teraz przestrzega Roberta Lewandowskiego. "Tak łatwo już nie będzie"

Komentarze (2)
avatar
Revelent
14.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
La Liga straci na oglądalności i popularności i właściciele klubów doskonale zdają sobie z tego sprawę. Messi ponac tylko że sprzedaży koszulek przez pierwszy tydzień zarobił dla PSG 10mln ojro Czytaj całość
avatar
ja33
14.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
życze wszystkim pilkarzom by nigdy nie poczuli sie niewolnikami . Jesli to poczuja niech sami zadecyduja o swoich losach a nie pozwola by na ich barach bujali sie czciciele mamony.