Bayern już nie liczy się w walce o Haalanda. Zostały tylko trzy kluby

PAP/EPA / Stian Lysberg Solum / Na zdjęciu: Erling Haaland
PAP/EPA / Stian Lysberg Solum / Na zdjęciu: Erling Haaland

"Sport Bild" przekonuje, że Erling Haaland nie będzie następcą Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium. W grze o snajpera Borussii zostały trzy kluby. Trzeba mu zapłacić gigantyczne pieniądze.

Niemcy przekonują, że Erling Haaland prawdopodobnie opuści Borussię Dortmund najpóźniej latem 2022 roku, ponieważ wszystkie czołowe kluby już stoją w kolejce.

Za 75 mln euro (plus podobno 10 mln euro premii) Norweg mógłby, według doniesień, zostać wykupiony w przyszłym roku z jego kontraktu, który faktycznie sięga 2024 roku. Umożliwia to specjalna klauzula.

Ostatnio pojawiły się pogłoski, że Paris Saint-Germain może podpisać napastnika jako zastępcę Kyliana Mbappé, który chce wyjechać do Hiszpanii. Ale... podobno nic z tego nie wyjdzie, bo Haaland nie chce przejść do PSG - według informacji "Sport Bild". "Nie podoba mu się tam" - czytamy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!

Dziennikarze twierdzą, że w kolejce po Haalanda ustawiły się trzy kluby: Manchester City, Manchester United i wspomniane wcześniej Paris Saint-Germain. "Zrealizowanie ogromnych wymagań Mino Raioli, który według wcześniejszego raportu "Sport Bild", rzekomo domaga się 40 mln euro za transfer Haalanda, a także pensji dla napastnika BVB, mają tylko trzy kluby" - podkreślają Niemcy.

W tym gronie nie ma Bayernu Monachium. Co prawda mistrzowie Niemiec od dawna śledzą karierę Haalanda. Klub uważa, że norweski napastnik mógłby zostać naturalnym następcą Roberta Lewandowskiego, ale nigdy do tego nie dojdzie z powodu wielkich żądań finansowych Raioli. "Pensja 50 mln euro rocznie zniszczyłaby strukturę płac Bayernu" - czytamy.

Czytaj także:
Są nowe informacje z obozu reprezentacji Polski! Chodzi o Grzegorza Krychowiaka
Robert Lewandowski staje w obronie Wojciecha Szczęsnego. Ważne słowa kapitana kadry

Źródło artykułu: