Reprezentacja Polski zremisowała 1:1 z Anglikami w meczu eliminacji do mistrzostw świata 2022. W przeciwieństwie do meczów z Albanią czy San Marino, tutaj gra podopiecznych Paulo Sousy długimi momentami mogła dawać jednak powody do optymizmu.
- Podobała mi się agresja naszej reprezentacji. Jej pełne zaangażowanie. To było fajne - mówi nam Roman Kosecki, były 69-krotny reprezentant Polski.
- Z perspektywy całego meczu, jest to dobry dla nas wynik, to jednak Anglicy przeważali, my mieliśmy pojedyncze akcje. Dobrze, że w końcówce chłopacy zagrali ofensywnie i zdecydowanie - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia
Kosecki jak mało kto wie, jak gra się z Anglikami. W swojej karierze aż sześciokrotnie mierzył się z "Synami Albionu". Trzykrotnie schodził boiska pokonany, a trzy razy remisował.
- To był typowy mecz walki. Z Anglikami tak się jednak gra. Wiem co mówię, mam najwięcej minut w historii rozegranych z tym rywalem - zaznacza nasz rozmówca.
- Osobiście jestem zadowolony z wyniku, jednak gra jest oczywiście wciąż do poprawy. Trzeba jednak pamiętać, że to był silny przeciwnik, wicemistrz Europy. Oczywiście, pomogła wspaniała atmosfera, nasza publiczność była 12. zawodnikiem, ale wygrać z Anglikami to jednak nie jest takie proste - dodaje Kosecki.
Reprezentacja Polski bramkę straciła w 72. minucie po strzale z dystansu Harry'ego Kane'a. Tak wpuszczony gol momentalnie rozpętał dyskusję nad interwencją Wojciecha Szczęsnego. Wielu zarzuca golkiperowi, że taką piłkę powinien być w stanie wyciągnąć.
- Zawsze łatwo oceniać, gdy bramkarz puszcza bramkę po strzale z dystansu. Wszyscy od razu mówią, że to on zawinił. Ja wiem, że w Polsce 39 milionów ludzi zna się lepiej niż Szczęsny, lepiej bronią i lepiej kopią piłkę niż Lewandowski, ale bez przesady. To było piękne techniczne uderzenie, ta piłka odchodziła. Dodatkowo Szczęsny był zasłonięty przez Bednarka, któremu piłka przeleciała koło głowy. Naprawdę był to bardzo trudny strzał do obrony i będę tu Wojtka bronił. Rzucił się, zrobił co mógł. Po prostu to było piękne uderzenie Harry'ego Kane'a - kontruje były zawodnik Legii Warszawa czy Atletico Madryt.
Po remisie z Anglią Polacy spadli na 3. miejsce w grupie za Albanię, która 5:0 rozbiła San Marino. Mimo to Kosecki pozostaje optymistą.
- Za ten mecz wyróżniłbym na pewno Kamila Jóźwiaka, który póki miał siły to dobrze walczył. Puchacz też zasłużył na pochwałę. I oczywiście też Robert Lewandowski, który większość meczu był pilnowany przez 2-3 rywali. Robert jest jednak bardzo doświadczonym zawodnikiem i było widać, że cały czas coś mówił, podpowiadał kolegom z ataku, ustawiał ich i bardzo fajnie to wyglądało - zauważa nasz rozmówca.
- Na ten moment widzę Polskę w finałach mistrzostw świata. Myślę, że dzisiejszy wynik może skonsolidować tę drużynę - podkreśla Kosecki.
Czytaj także:
- Fantastyczna końcówka Polaków, mamy punkt z Anglią
- "To była drużyna. To da owoce". Internauci zachwyceni po wyrwaniu remisu