Raków Częstochowa w końcu zagra po wielkich zawirowaniach na swoim stadionie, a do tego mecz zobaczą fani. - Gramy u siebie i to najbardziej cieszy. To specyficzny mecz, bo wracamy do Częstochowy - swojego miejsca, domu po długim czasie. Ponad dwa lata nie graliśmy tutaj z kibicami, więc to jest budujące. Mieliśmy dwutygodniową przerwę, podczas której z jednej strony odpoczęliśmy, a z drugiej bardzo dobrze przepracowaliśmy. Mogli się zaadaptować nowi zawodnicy, którzy do nas dołączyli w tym okienku transferowym i to był dla nich dobry czas, podobnie jak dla tych, co wracają po kontuzji - powiedział Marek Papszun.
- Do dyspozycji jest Igor Sapała, wraca Tomas Petrasek i to mocno budujące. Jest większa rywalizacja i pomału kończą się nasze problemy. Będziemy grali u siebie, stadion ma być zapełniony i czekamy na ten mecz. Gramy z Lechem, drużyną która lideruje. To prestiżowe spotkanie szczególnie, że Lech nie ukrywa swoich aspiracji i trudno żeby było inaczej, jeśli ma taką kadrę i duże ambicje. Cieszymy się, że taki rywal do nas przyjedzie i możemy się z nim skonfrontować. Ten okres wykorzystaliśmy bardzo dobrze, na boisku będziemy chcieli to pokazać w niedzielnym spotkaniu - dodał Papszun.
Fani Rakowa w końcu będą mogli zobaczyć mecz w swoim mieście. - Kibice drużyn klubowych dopingują inaczej i liczymy na naszych fanów. Stadion miał swój klimat, zajawki były już na sparingu i w lidze będzie żywiołowo. To dużo i wierzę w to, że wzniesiemy się na jeszcze wyższy poziom. W tej rundzie rozegraliśmy 11 meczów, wszystkie na wyjeździe i liczymy na naszych kibiców - podkreślił trener.
Jak wygląda płyta boiska Rakowa? - Nie jest jeszcze idealna, natomiast działają obecnie na niej nasi ludzie i próbują ją wyprowadzić. W meczu z Videotonem była poprawna, będzie wyglądała coraz lepiej. Na pewno jest lepsza niż w Bełchatowie i to już dobrze - podsumował Papszun.
Spotkanie Raków Częstochowa - Lech Poznań rozpocznie się w niedzielę, 12 września o godzinie 17:30.
Czytaj także:
Górnik Zabrze ma nowego napastnika
Nowe informacje ws. bramkarza Jagiellonii
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć