Doliczony czas gry

Piłkarze PGE GKS Bełchatów pokonali na własnym stadionie Ruch Chorzów 2:0. Pierwszego gola zdobył tuż przed przerwą Carlo Costly. W doliczonym czasie gry na 2:0 podwyższył Tomasz Jarzębowski.

Sobotnie spotkanie pomiędzy PGE GKS Bełchatów i Ruchem Chorzów miało dla gospodarzy szczególne znaczenie. Dotąd nie zdołali oni pokonać "Niebieskich" w pierwszoligowych rozgrywkach.

Spotkanie rozpoczęli bełchatowianie i już w chwilę po pierwszym gwizdku stworzyli groźną sytuację. Na bramkę Roberta Mioduszewskiego strzelał Łukasz Garguła, ale piłka odbiła się od jednego z zawodników Ruchu. Kilkadziesiąt sekund później goście starali się wyprowadzić skuteczną kontrę. Futbolówkę prowadził Michał Pulkowski, ale nie zdążył jej opanować w polu karnym i od bramki rozpoczął Łukasz Sapela. W 5. minucie miał miejsce pierwszy rzut wolny dla gospodarzy. W pole karne wrzucał Artur Marciniak, piłkę głową strącił Carlo Costly, a całości starał się zamknąć Mariusz Ujek, jednak Mioduszewski był szybszy. Przez kilka kolejnych minut na boisku nie działo się nic ciekawego. Jednak w 10. minucie na stadionie w Bełchatowie miał miejsce przykry incydent. Na płytę boiska z sektora kibiców GKS wtargnęli chuligani. Arbiter był zmuszony przerwać spotkanie, a do akcji wkroczyły służby porządkowe, ochrona i policja. Dzięki szybkiej reakcji mecz wznowiono niespełna po dwóch minutach. Sytuacja, która rozegrała się na bełchatowskim obiekcie wpłynęła trochę dekoncentracyjnie na zawodników obu zespołów. Jednak już w 16. minucie potężnym strzałem z prawej strony boiska popisał się Krzysztof Nykiel. Skończyło się na strachu, ponieważ Sapela skutecznie wypiąstkował piłkę. Pięć minut później zrobiło się gorąco pod bramką chorzowian. Wszystko za sprawą Ujka, który popisał się mocnym, ale minimalnie niecelnym strzałem. W 24. minucie stało się to na co wszyscy czekali - Costly trafił do bramki, jednak arbiter odgwizdał spalonego. 30. minuta to starcie Martina Fabusa z jednym z obrońców Bełchatowa. Zawodnik Ruchu przez chwilę leżał na murawie, ale obyło się bez pomocy medycznej. Do 40. minuty gra się wyrównała, chociaż wciąż była chaotyczna. Wtedy to Ujek nieprzepisowo zatrzymywał Tomasza Brzyskiego . Na jego szczęście skończyło się tylko na słownej reprymendzie. Do pierwszej połowy spotkania doliczono trzy minuty. Ten czas wystarczył Costly’emu żeby strzelić jego pierwszą, druga bramkę. Była to niemal kopia akcji z 24. minuty. Kilkanaście sekund później Ujek starał się wymusić rzut karny. Jednak tym razem arbiter doskonale przejrzał jego zamiary i bełchatowski "boiskowy bandyta" ujrzał żółty kartonik.

Drugą część spotkania oba zespoły rozpoczynają w niezmienionych składach. Zawodnicy Ruchu zdają się minimalnie przeważać i cisnąć na bramkę Sapeli. Na początku drugiej połowy kłopoty z … przyczepnością miał Paweł Magdoń, który raz po raz lądował na murawie. Warto zaznaczyć, że po długiej przerwie wraca on do podstawowego składu wicemistrzów. W 51. minucie na listę strzelców starał się wpisać po raz kolejny Costly. Został jednak uprzedzony przez Nykiela. Niespełna sześć minut później rzut wolny wykonywał Garguła. Zagrał on piłkę do Ujka, który jednak posłał ją nad bramką Mioduszewskiego. Żółtą kartkę obejrzał w 60. minucie zawodnik gospodarzy - Paweł Strąk. W 64. minucie terenrzy Jan Złomańczuk i Dusan Radolsky dokonali pierwszych zmian. W GKS za Strąka wszedł Tomasz Wróbel, a w Ruch Piotra Ćwielonga zmienił Łukasz Janoszka . Dwie minuty później z linii pola karnego strzelał Pulkowski, ale dobrze ustawiony Sapela pewnie wyłapał piłkę. 69. minuta to kolejna zmiana w górniczej jedenastce. Boisko opuszcza Artur Marciniak, a w jego miejsce wbiega Edward Cecot. Był to znak, że trener Złomańczuk będzie stawiał na obronę wyniku. Minutę później Ujek fatalnie odegrał futbolówkę i ta wylądowała pod nogami jednego z graczy gości. Sapela jednak był szybszy. 73. minuta to zmiana w Ruchu. Parol Bala schodzi za Gabora Strakę. Straka nawet dobrze się nie rozgrzał na boisku, a już obejrzał żółtą kartkę. Na kwadrans przed końcem spotkania zrobiło się bardzo ciekawie. Najpierw Marcin Nowacki w duecie z Pulkowskim mieli szansę pokonać Sapelę. Jednak przytomność umysłu jednego z bełchatowian piłka została wybita za boisko. Chwilę później Ujek popisał się samotnym rajdem na prawej stronie boiska, ale piłkę przejęli goście. W 79. minucie trener Złomańczuk zdecydował się, że plac gry opuści Ujek, a w jego miejsce wbiegnie Janusz Dziedzic. Za minutę pod bramką gospodarzy powstał istny kocioł. W gąszczu nóg piłkarze nie wiedzieli gdzie dokładnie znajduje się piłka. Blisko na dziesięć minut przed końcem limit zmian wykorzystał również szkoleniowiec gości. Boisko opuścił Wojciech Grzyb, a w jego miejsce wprowadzony został Marcin Sobczak. W 88. minucie rzut wolny wykonywali "Niebiescy". Z muru zbyt wcześnie wybiegł Patryk Rachwał i został on ukarany żółtym kartonikiem. Doliczone trzy minuty do regulaminowego czasu gry należały w całości do gospodarzy. Najpierw w 90. minucie Costly próbował zgrać się z Wróblem, który jednak został uprzedzony przez obrońcę Ruchu. W pierwszej minucie doliczonego czasu rzutem na taśmę z opresji ratuje Sapela. Po chwili sędzia pokazuję Ireneuszowi Adamskiemu żółtą kartkę i mamy rzut rożny. Tradycyjnie już ten stały fragment gry wykonuje Garguła, a piłka ląduje nad głową Tomasza Jarzębowskiego, któremu nie pozostało nic innego jak skierować ją do siatki

PGE GKS Bełchatów - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)

1:0 - Costly 45+2'

2:0 - Jarzębowski 90+3'

Składy:

PGE GKS Bełchatów: Sapela - Marciniak (69'Cecot), Pietrasiak, Magdoń, Popek – Jarzębowski, Strąk (64'Wróbel), Rachwał, Garguła - Ujek (79'Dziedzic), Costly

Ruch Chorzów: Mioduszewski - Nykiel, Adamski, Baran, Brzyski - Grzyb (82'Sobczak), Pulkowski, Nowacki, Ćwielong (64'Janoszka), Balaż (73'Straka) - Fabusz

Żółte kartki: Ujek, Strąk, Jarzębowski, Rachwał (Bełchatów), Adamski (Ruch).

Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)

Widzów: 3000 (w tym około 200 kibiców gości).

Najlepszy piłkarz meczu: Mariusz Ujek (PGE GKS Bełchatów)

Komentarze (0)