Tokeny to forma waluty, której nie emituje bank centralny, lecz klub sportowy przy użyciu technologii zapożyczonej ze świata kryptowalut. Te z kolei są wirtualnymi pieniędzmi, przechowywanymi w internetowych portfelach. Opierają się na kryptografii, czyli technice szyfrowania danych, służącej do weryfikacji transakcji i tworzenia nowych jednostek, zwanych tokenami.
Kryptowaluty, a jest ich już ponad 4 tys., różnią się metodą przechowywania i obrotu. Przykładem technologii wykorzystywanej do przeprowadzania transakcji jest blockchain, inaczej łańcuch bloków. Na tej technologii opiera się m.in. bitcoin, czyli najbardziej znana kryptowaluta na świecie.
1 BTC (bitcoin) jest dziś wyceniany na ok. 43 tys. dolarów. Dla porównania, 1 token PSG kosztuje obecnie ok. 30 dolarów. I właśnie w tej jednostce część premii powitalnej otrzymał latem Lionel Messi. Argentyńczyk dostanie za pierwszy sezon gry na Parc des Princes 30 mln euro i nawet kilka mln z tej sumy zostanie "wypłacone" w formie kryptowaluty.
Gwiazdor jako magnes
Po co właściwie PSG taka inwestycja? - W ruchu, na jaki zdecydował się klub, chodzi głównie o popularyzację i promocję tokenów - tak, żeby każdy wiedział, że PSG je posiada. Messi to niesamowita machina marketingowa. Dzięki niemu można wpływać na kibiców, a także zwiększać ich aktywność. Piłkarz tej klasy wzmacnia wiarygodność całego przedsięwzięcia, a to jest akurat bardzo istotne, bowiem kryptowaluty wciąż budzą w społeczeństwie niemałe obawy - mówi WP SportoweFakty Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych w Conotoxia Ltd.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co wyczyniał piłkarz PSG? Trening "na Neymara"
Pierwsze oznaki mody na kryptowaluty dotarły już także do Polski. - Robi to Legia Warszawa, która próbuje promować swoje tokeny, a ich nabywcy mają możliwość czynnego udziału w życiu klubu. Mówimy tu o konkursach tylko dla posiadaczy tokenów, możliwości pojawienia się w loży VIP lub podejmowania niektórych decyzji marketingowych, np. dotyczących barw koszulek. Mechanizm jest prosty: kto ma więcej tokenów, ten ma większą siłę głosu, choć raczej nie będzie to głos w kluczowych decyzjach biznesowych, bo to działka akcjonariuszy - zaznaczył Kostecki.
Klubowe kryptowaluty też mogą przynosić zyski
Czy tokeny to realne źródło rosnących dochodów? - Są notowane na giełdach. Można za nie dostać bitcoiny, a te da się już wymienić na euro, dolary czy złote. Wartość tokenów nie jest stała, zmienia się w zależności od tego, co się w klubie dzieje. Wpływ mają liczba sprzedanych tokenów, wyniki sportowe, transfery itp. Kiedy ogłoszono, że Lionel Messi dostanie je w pakiecie powitalnym, ich cena gwałtownie wzrosła - dodał analityk.
Anonimowości nie będzie
Największą zaletą kryptowalut miała być anonimowość, jaką dają one posiadaczom. Z tymi klubowymi jest jednak inaczej. Tu trudno będzie uniknąć płacenia podatków.
- Kwestie podatkowe to coś, nad czym od dawna pracują regulatorzy. Rynek kryptowalut z natury miał być rynkiem anonimowym, o którym nikt zbyt wiele nie wie. Jednak w tokenach przy rejestracji trzeba podać wszystkie swoje dane, więc organy podatkowe mają tę wiedzę. W polskim prawie już jest nawet osobna kolumna w rozliczeniu PIT - powiedział Kostecki.
Pensje sportowców w kryptowalutach? To już się dzieje!
Co jakiś czas w świecie sportu słychać o kłopotach podatkowych największych gwiazd. Klubowe tokeny niewiele zmienią w ich sytuacji, ale już np. bitcoin pozwala na większą anonimowość. Czy mógłby się więc stać podstawowym środkiem płatniczym? Prognozy są ostrożne, choć są już na świecie sportowcy, którzy otrzymują swoje pensje w kryptowalutach.
- Ich popularność będzie rosła. To pewne, choć tylko do określonego poziomu. Na obecnym etapie nadal widoczne jest przyzwyczajenie do tradycyjnych walut. Inna sprawa, że w USA niektórzy koszykarze godzą się na wypłacanie całego wynagrodzenia w bitcoinach. To są póki co pojedyncze przypadki, ale sytuacja może się zmienić. Sportowcy widzą, co dzieje się z dolarem i jak spada jego siła nabywcza - podkreślił Kostecki.
Kryptowaluty mają zalety, o których przy tradycyjnych pieniądzach nie ma mowy. - Bitcoin jest walutą deflacyjną. Jego maksimum to 21 mln jednostek, a już "wykopano" ich ok. 18,5 mln. Jest więc dobrem rzadkim, coraz trudniej dostępnym i w przeciwieństwie do walut tradycyjnych nigdy nie będzie go więcej. Walcząc np. z kryzysem covidowym, na bardzo dużą skalę drukuje się pieniądze, wytwarzając inflację. Bitcoina nie można wydrukować. Z nim jest trochę jak z diamentami, których mamy ograniczoną ilość, do tego coraz trudniej się je wydobywa. Wartość takich dóbr będzie więc rosła - zakończył.
Czytaj także:
Co może dać reprezentacji Polski Matty Cash? To nie jest typowy "farbowany lis"
Polak pracował w Anglii. Mówi, co zrobił brexit
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)