- Gratuluję Lechowi, a moim piłkarzom dziękuję za wysiłek, jaki włożyli w to spotkanie. Nie jest łatwo bronić i biegać za piłką przez 90 minut. Znaliśmy jednak jakość Lecha i właśnie takiego obrazu gry się spodziewaliśmy. Na to się też przygotowywaliśmy. Liczyliśmy oczywiście na więcej szans w ataku, mimo to uważam, że pokazaliśmy tyle, na ile nas stać - ocenił Jakub Dziółka.
"Kolejorz" nie zagrał we wtorek w najmocniejszym składzie, ale i tak dominował bezdyskusyjnie. - Różnica między czołówką ekstraklasy a I ligą jest bardzo duża. Poza tym skład, jaki wyszedł przeciwko nam, to wciąż byłaby ścisła czołówka w Polsce - podkreślił opiekun Skry.
Maciej Skorża miał spokojne popołudnie, lecz i tak nie był do końca zadowolony. - Osiągnęliśmy cel, jesteśmy w następnej rundzie, a to było najważniejsze. Pierwsza jedenastka z tego spotkania to zawodnicy, którzy dotąd grali mniej. Mieli szansę się pokazać i coś udowodnić. Cieszę się przede wszystkim z pierwszych bramek Artura Sobiecha i Antoniego Kozubala. Nie ma się jednak co oszukiwać, nie było to wielkie widowisko. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, lecz nie gra się łatwo w zupełnie nowym ustawieniu. Piłkarze musieli się do niego dostosować. Niektóre aspekty mnie cieszyły, np. szybki odbiór po stracie piłki. Musimy natomiast poprawić atak pozycyjny, liczyłem na trochę więcej sytuacji - przyznał.
- Jeśli ktoś spodziewał się huraganowych ataków Lecha i sytuacji co minutę, może się czuć rozczarowany. Weźmy też jednak pod uwagę, że kilka ekip z ekstraklasy zostało już wyeliminowanych z Pucharu Polski przez niżej notowanych przeciwników - podkreślił Skorża.
"Kolejorz" póki co gra dalej i w końcówce października zobaczymy go w 1/16 finału.
Czytaj także:
Co może dać reprezentacji Polski Matty Cash? To nie jest typowy "farbowany lis"
Polak pracował w Anglii. Mówi, co zrobił brexit
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski czasem się myli. Tak przegrał z Muellerem!