W sobotę 9 października o godz. 20:45 reprezentacja Polski podejmie San Marino w meczu Eliminacji MŚ 2022. To będzie szczególne spotkanie dla Łukasza Fabiańskiego, który właśnie w jego trakcie oficjalnie pożegna się z drużyną narodową. Tym samym licznik występów zatrzyma się mu na liczbie 57.
Obecny bramkarz West Ham United debiutował w seniorskiej kadrze Biało-Czerwonych ponad 15 lat temu. Przeciwko drużynie naszych najbliższych rywali zagrał dwukrotnie, a szczególnie dał się zapamiętać podczas starcia w Serravalle w el. MŚ 2010 we wrześniu 2008 roku (2:0). Wówczas już w pierwszych minutach obronił rzut karny wykonywany przez Andy'ego Selvę i tym samym niewykluczone, że uchronił kolegów przed ogromną kompromitacją.
- Pamiętam doskonale tamten mecz, szczególnie że był to dla nas start kwalifikacji do mundialu 2010. San Marino zagrało wówczas dobre spotkanie. Gdyby Selva strzelił ten rzut karny, to Polsce byłoby trudno o zwycięstwo - przypomina dziennikarz Elia Gorini z RTV San Marino.
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Fabiański żegna się z reprezentacją Polski. Prezes PZPN wskazał ulubioną interwencję bramkarza
- Dla San Marino gra z Polską jest zawsze swego rodzaju zaszczytem. Tym razem będzie to jednak coś jeszcze bardziej nobilitującego z powodu tego, że to ostatni mecz tak ważnego piłkarza jak Fabiański. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak będzie to bardzo trudne spotkanie dla nas - dodał Gorini.
Trener Franco Varrella zapowiedział, że jego podopieczni będą chcieli zepsuć "święto" 36-letniego bramkarza i zdobyć chociaż jedną bramkę. Podobne oczekiwania mają tamtejsi fani. - W meczu u siebie nasza drużyna raz trafiła do siatki, ale wynik był dość duży i odebrano go różnie. Tym razem marzeniem jest jedynie zdobycie kolejnego gola - zakończył dziennikarz z Półwyspu Apenińskiego.
W dotychczasowej historii meczów obu drużyn San Marino strzeliło Polsce 2 gole. Nigdy nie udało mu się jednak trafić w wyjazdowym spotkaniu.