Reprezentacja Polski jest niekwestionowanym faworytem sobotniego meczu. We wrześniu podopieczni Paulo Sousy urządzili sobie trening strzelecki i wbili siedem bramek na terenie San Marino. Rywale odpowiedzieli jednym trafieniem.
Franco Varrella odpowiadał na pytania dziennikarzy przed nadchodzącym spotkaniem. Selekcjoner zdaje sobie sprawę z tego, że jego drużyna nie ma praktycznie żadnych szans w starciu z Biało-Czerwonymi.
- Staram się ich motywować cały czas. Zdajemy sobie sprawę, że przegramy z większością drużyn, ale to nie tak, że w szatni przed wyjściem na murawę mówimy: "O! Dziś dostaniemy 0-6 albo nawet 0-7." Po prostu staramy się wychodzić na boisko i walczyć z pełną determinacją - przekonywał trener, cytowany przez portal interia.pl.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Glik niesłusznie oskarżony o rasizm. Prezes PZPN zdradza jaki gest wykonał polski obrońca
Od pierwszej minuty wystąpi Łukasz Fabiański - będzie to jego 57. i ostatni mecz w narodowych barwach. - Jak najbardziej musimy szanować Fabiańskiego, ale chcemy utrudnić mu zadanie. Będziemy chcieli zepsuć święto i zdobyć przynajmniej jedną bramkę Nie wiedzieliśmy wcześniej, że to jego uroczyste pożegnanie i że będzie 56 tys. ludzi na trybunach - przyznał Varrella.
Sanmaryńczycy spróbują powstrzymać zdobywcę Złotego Buta. - Lewandowski jest z innego świata. Nikt nie jest w stanie go zatrzymać. Jego pierwsza bramka w ostatnim meczu z nami była niesamowita. Przewidział, gdzie spadnie piłka i to wykorzystał. To czyni go wyjątkowym - oznajmił selekcjoner rywali.
Spotkanie Polska - San Marino odbędzie się w sobotę (9 października). Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 20:45. Transmisja na antenie TVP 1 i TVP Sport oraz Polsat Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Polska zagra z San Marino. Wypada kluczowe ogniwo
"Po prostu". Zbigniew Boniek podziękował Łukaszowi Fabiańskiemu