Wygląda na to, że Arkadiusz Milik jest już w pełni zdrowy. W niedzielę po raz drugi w tym sezonie pojawił się na boisku i rozegrał całe spotkanie. Polski napastnik nawet strzelił gola dla Olympique Marsylia w meczu z FC Lorient. Czekał na niego od maja.
Zdobyta bramka jednak trochę zamazuje prawdziwy obraz. Francuskie media zgodnie twierdzą, że nie był to wybitny występ reprezentanta Polski. Pomeczowe oceny są przeciętne.
5,5 - taka nota najczęściej pojawia się we francuskich portalach internetowych po niedzielnym meczu. Eksperci twierdzą bowiem, że choć Milik pokonał bramkarza, to poza tym był niewidoczny.
"Jego powrót do ataku był oczekiwany niczym pojawienie się następcy tronu Gondoru (nawiązanie do mitologii Śródziemia z "Władcy Pierścieni" - przyp. red.). Przez długi czas był tylko statystą w filmie, po czym nastąpiło piętnaście minut chwały" - pisze sofoot.com.
"Na początku meczu zdołał jedynie odbić piłkę po strzale z rzutu wolnego Payeta. Miał dużo miejsca, dzięki czemu koledzy mogli na nim polegać, ale nie potrafił wypracować sobie groźnej sytuacji. W końcu jednak dobrze go obsłużył Payet i idealnym strzałem pokonał bramkarza" - podsumowuje footmercato.com.
To był dopiero drugi mecz Arkadiusza Milika po kontuzji, więc też trudno oczekiwać od niego szczytowej formy. Najważniejsze, że szybko doczekał się pierwszego gola i teraz powinno być już tylko lepiej.
Czekał na to prawie 5 miesięcy. Milik zwrócił się do kibiców >>
Zabójcza skuteczność Arkadiusza Milika >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Kibice Realu pytają czy to Cristiano Ronaldo?
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)