W okresie transferowym tylko Rafał Murawski opuścił szeregi Lecha. Pozostałe gwiazdy Kolejorza, takie jak Hernan Rengifo, Robert Lewandowski czy Semir Stilić muszą zadowolić się grą na Bułgarskiej. Nie zadowalają ich jednak pensje. Zawodnicy Lecha chcą podwyżek mimo, że zarówno wyniki zespołu, jak i jego gra pozostawiają wiele do życzenia. Doszło nawet do sytuacji, w której Peruwiańczyk spotkanie z GKS Bełchatów rozpoczął na ławce rezerwowych. Taka sytuacja była nie do pomyślenia za czasów trenera Franciszka Smudy. Mimo to, działacze Kolejorza starają się o nowy kontrakt z zawodnikiem. Zaproponowali podwyżkę do 250 tysięcy euro za sezon. Kiedy wydawało się, że wszystko zostało ustalone, zaginął menedżer zawodnika. W Lechu zdają sobie sprawę, że Rengifo ich zwodzi i nie jest zainteresowany podpisaniem nowego kontraktu. Semir Stilić w ostatnim czasie również pojawił się w klubie ze swoim ojcem i menedżerem. Rozmowy zostały jednak szybko zakończone. Podobnie wygląda sytuacja z Robertem Lewandowskim, który aktualnie zarabia w Lechu 20 tysięcy złotych miesięcznie. Reprezentant Polski chciał podwyżki do 70 tysięcy, jednak nie zgodziły się na to władze Lecha.
Kaprysy gwiazd Lecha mogą doprowadzić do sytuacji, w której na ławce rezerwowych mogą zasiąść kluczowi zawodnicy. Takie konsekwencje grożą między innymi Hernanowi Rengifo. Dyrektor Lecha Marek Pogorzelczyk tłumaczy, że jeżeli Peruwiańczyk nie podpisze nowego kontraktu, to będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych. W interesie klubu będzie bowiem ogrywanie potencjalnego następcy.
Działacze Lecha tłumaczą, że brak podwyżek dla czołowych piłkarzy nie wynika z ich złośliwości. Po prostu odpadnięcie z Ligi Europejskiej spowodowało określone straty finansowe klubu. Brak wpływów ze sprzedaży praw do transmisji oraz pieniędzy za zdobyte punkty powoduje, że podwyżki płac są niemożliwe.