Spór o wielkie pieniądze, czyli jak piłka nożna zarabia też na Konkursie Chopinowskim

Bukmacherzy chcą zmienić umowę z PZPN i Ekstraklasą SA. Obecnie rocznie płacą nawet 50 mln złotych za zgodę na obstawianie meczów. Sprawa trafiła do Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Marko Poletanović i Bartosz Slisz PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Marko Poletanović i Bartosz Slisz

- PZPN i Ekstraklasa nadużywają pozycji monopolisty - uważa Marta Kostka, prezes Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich. - Jeśli nadal będzie to szło w tę stronę, może się okazać, że firmy bukmacherskie ograniczą sponsorowanie sportu, bo po prostu będzie to niemożliwe w takim zakresie jak dotychczas - dodaje.

Stawka jest ogromna. Tylko w tym roku - jak się szacuje - PZPN i Ekstraklasa SA dostaną od firm bukmacherskich ponad 50 mln zł. Kwota wynika z umowy, według której firmy bukmacherskie za prawa do obstawiania meczów piłkarskich mają płacić 0,5 proc. od przychodów rocznie.

Bukmacherzy chcą zmienić tę stawkę na niższą. Uważają, że ich na to nie stać i że związek sportowy wykorzystuje tu pozycję monopolisty. Sprawą zajmuje się Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji.

Rynek zaczął rosnąć od 2017 roku

Obecne umowy z bukmacherami sięgają jeszcze czasów, gdy szefem PZPN był Grzegorz Lato a ligą zarządzał Andrzej Rusko. W latach 2011-12 PZPN i ESA negocjowały i podpisały umowę z czterema firmami (teraz na rynku działają 22 firmy).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań

Bukmacherzy przekonują, że od początku nie byli zadowoleni z umowy, ale wtedy nie były to znaczące kwoty. Z czasem zmienił się rynek, a od 2017 roku prawo bardziej chroni bukmacherów krajowych, którzy odprowadzają podatki w Polsce. W konsekwencji nagle rynek zaczął znacząco rosnąć. Wcześniej szara strefa stanowiła 90 procent rynku, dziś to jest tylko 50 proc.

W roku 2020 rynek bukmacherski był wart 8 miliardów złotych, w tym roku będzie to już 10 miliardów. To suma pieniędzy wpłaconych za zakłady. 0,5 procenta od tej sumy daje 50 mln zł.

Prezeska Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich twierdzi ponadto, że firmy bukmacherskie działają na bardzo niskiej marży netto, która wynosi około 12-14 procent. Wyjaśnia, że większość przychodów wraca do graczy w postaci wygranych. - W żadnym z państw Europy nie ma podobnych opłat. To jest pomysł PZPN i Ekstraklasy. Rozumiemy potrzebę wspierania sportu, nie chcemy zrezygnować z opłat na rzecz federacji - mówi Marta Kostka. - Chcemy natomiast, żeby to było na uczciwych warunkach.

PZPN: Nikt nie wypowiada umów

PZPN pokazuje z kolei sprawę w innym zwierciadle, podkreślając między innymi, że wynegocjowana stawka nie zmieniła się od początku jej obowiązywania, czyli 2012 roku.

- Od tamtego czasu żadna umowa nie została wypowiedziana, a wszystkie firmy, które wchodzą na polski rynek, podpisują umowę, uznając wysokość obowiązującej opłaty - mówi nam Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN.

Dodaje też, że wpływy uzyskiwane z tych opłat przekazywane są na programy szkoleniowe.

Ekstraklasa SA tak opisuje umowę z bukmacherami. - W świetle prawa nie można budować biznesu na osiągnięciach innego podmiotu, nie odprowadzając z tego tytułu odpowiedniej, uzgodnionej z nim opłaty. Stąd firmy wnoszą opłatę za korzystanie z wyników naszych rozgrywek, które są dla nich kluczowym źródłem wpływów, podobnie płaci się na przykład artystom za wykorzystanie ich wizerunku do rozwoju biznesu - tłumaczy Bartosz Orzechowski z wydziału komunikacji spółki.

Wszelkie wpływy od bukmacherów - przekonują w Ekstraklasie - idą na szkolenie dzieci i młodzieży. - W tym sezonie przekazaliśmy klubom na ten cel bezpośrednio 18 mln zł, czyli po 1 mln zł dla każdego klubu - mówi Orzechowski.

- Firmy bukmacherskie nie mogą wykorzystywać wyników wydarzeń sportowych bez zgody organizatora rozgrywek, który ma prawo pobierać za to opłaty - mówił w 2019 roku wiceprezes UOKiK Michał Holeksa. - Chcemy jednak sprawdzić, czy sposób ustalania tych opłat może stanowić wykorzystanie silnej pozycji rynkowej związków.

PZPN i ESA zarabiają na NHL, NBA i Chopinie

Na tym etapie sprawa wydaje się być jasna - bukmacherzy wiedzą, że trzeba zapłacić, ale chcieliby obniżyć stawkę. Organizacje piłkarskie podkreślają, że stawka nie zmienia się od blisko 10 lat, więc jest to korzystne dla nabywcy praw. Tu jednak pojawia się ciekawy wątek sporu.

Kostka wyjawia, że PZPN oraz Ekstraklasa biorą 0,5 proc. od całości przychodów firm bukmacherskich. - A przecież wielu graczy obstawia ligę angielską czy niemiecką a także inne dyscypliny i wydarzenia sportowe oraz społeczne, jak na przykład Konkurs Chopinowski. Musimy za to wszystko płacić PZPN i Ekstraklasie. Podobnie za NHL czy NBA. Więcej, jeśli przyjmowaliśmy zakłady na skoki narciarskie czy Konkurs Chopinowski, również musimy płacić organizacjom futbolowym od przychodu z tych zakładów.

PZPN i Ekstraklasa po prostu taką umowę wynegocjowały i się jej trzymają. Czy to się zmieni? Wpływ na to może mieć decyzja UOKiK.

Tymczasem bukmacherzy twierdzą, że większość firm jest pod kreską. Pokazują kwoty - widełki zamykają się pomiędzy kwotami 2 mln zł - 50 mln zł.

Kto ma rację w sporze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×