Posypały się kartki w Łodzi. O awansie zdecydował gol z karnego

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Łukasz Poręba (z lewej) i Ricardinho (z prawej) w walce o piłkę
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Łukasz Poręba (z lewej) i Ricardinho (z prawej) w walce o piłkę

Choć padła tylko jedna bramka, nerwowo było do samego końca. Piłkarze KGHM Zagłębia Lubin pokonali w Łodzi ŁKS 1:0 w 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski i awansowali do kolejnej fazy.

Ekipa trenera Dariusza Żurawia znalazła się w II rundzie rozgrywek o krajowe trofeum dzięki pokonaniu rezerw Śląska Wrocław 3:0. Z kolei ełkaesiacy wyeliminowali Cracovię po wygranej 1:0. Teraz na Stadion Miejski im. Władysława Króla w Łodzi przyjechał kolejny przedstawiciel PKO Ekstraklasy.

- Ja lubię grać przeciwko drużynom z Ekstraklasy. Jest wysoki poziom, na który my chcemy wejść. Wtedy też można ocenić czy ty jesteś już na odpowiednim poziomie czy jeszcze nie - zarówno indywidualnie i kolektywnie - zapowiadał na przedmeczowej konferencji prasowej trener łodzian Kibu Vicuna, który w wyjściowym składzie na mecz z ekipą z Dolnego Śląska wystawił tylko dwóch graczy, którzy rozpoczęli w niedzielę derby Łodzi z Widzewem.

Pierwsze ostrzeżenie łódzkiej defensywie goście dali już w czwartej minucie, kiedy to po rajdzie Erika Daniela bliski szczęścia był Filip Starzyński, ale świetnie spisał się Dawid Arndt. Jednak kapitan KGHM Zagłębia chwilę później cieszył się z bramki, kiedy to wykorzystał rzut karny po faulu Piotra Gryszkiewicza.

Ta sytuacja zdecydowanie pobudziła ŁKS do działań ofensywnych, gdzie aktywni byli Ricardinho i Samu Corral, czyli piłkarze, którzy dopiero wracają do siebie po kontuzji. Wart odnotowania był też strzał z dystansu Bartosza Szeligi z 20 metrów. To wszystko działo się jeszcze zanim upłynął drugi kwadrans rywalizacji. W trzecim gra się zaostrzyła i posypały się kartki, głównie dla gospodarzy za zbyt ostrą grę.

Po przerwie znów to Miedziowi zaczęli z większą werwą i trzeba przyznać, że gdyby nie kapitalne interwencje latającego Dawida Arndta, albo Filip Starzyński, albo Patryk Szysz cieszyliby się jeszcze z gola w Łodzi. Później jednak to biało-czerwono-biali odzyskali inicjatywę i starali się zadać cios przynajmniej na wagę dogrywki.

W 65. minucie groźny strzał głową oddał Ricardinho i obronił go Dominik Hładun. Pięć minut później po wrzutce Kelechukwu uderzał Javi Moreno, lecz niecelnie. Im bliżej było do końca spotkania, tym bardziej gotowało się w lubińskim polu karnym. W końcówce bliscy szczęścia byli jeszcze Damian Nowacki i Mikkel Rygaard, lecz ostatecznie piłka do bramki Zagłębia nie chciała wpaść.

Obie ekipy czeka teraz powrót do ligowej rzeczywistości. W sobotę w PKO Ekstraklasie zespół trenera Dariusza Żurawia czeka wyjazdowe starcie z Górnikiem Zabrze, a w Fortuna I Lidze ŁKS podejmie Górnika Polkowice.

ŁKS Łódź - KGHM Zagłębie Lubin 0:1 (0:1)
0:1 - Filip Starzyński 8' - z karnego

Składy:

ŁKS: Dawid Arndt - Mateusz Bąkowicz, Nacho Monsalve (59' Mieszko Lorenc), Jan Sobociński, Bartosz Szeliga - Jakub Tosik (70' Damian Nowacki) - Javi Moreno, Jan Kuźma (85' Mikkel Rygaard), Ricardinho, Piotr Gryszkiewicz (59' Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti) - Samu Corral (70' Stipe Jurić).

Zagłębie: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Kamil Kruk, Aleksandar Pantić, Mateusz Bartolewski - Jakub Żubrowski (67' Ilja Zygułów), Łukasz Poręba (81' Dawid Pakulski), Filip Starzyński, Erik Daniel (42' Patryk Szysz), Sasa Zivec (81' Bartłomiej Kłudka), Karol Podliński (67' Tomas Zajic).

Sędziował: Łukasz Szczech (Pisz).

Żółte kartki: Kuźma, Ricardinho, Sobociński, Tosik, Moreno (ŁKS) - Podliński, Pantić, Żubrowski, Poręba, Pakulski (KGHM Zagłębie).

Czytaj też: Wlazło dopiero w 117. minucie. Wielkie emocje w Katowicach, dramat GKS-u

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Źródło artykułu: