Za wrażenie punktów się nie daje - komentarze po meczu MKS Kluczbork - Pogoń Szczecin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze MKS-u Kluczbork wygrali pierwszy ligowy mecz. W środowe popołudnie pokonali na własnym boisku Pogoń Szczecin 2:0. Bramki dla miejscowych strzelali Kamil Nitkiewicz oraz Waldemar Sobota.

Ryszard Okaj (trener MKS-u): Jesteśmy tutaj wspólnie z Łukaszem Becellą. Razem prowadzimy drużynę w zastępstwie. Trener się źle poczuł podczas ostatniego spotkania. Musicie zrozumieć, że praca trenera jest stresowa i po tych naszych niepowodzeniach wyszło jak wyszło. Zgadzam się z kolegą Piotrkiem Mandryszem, że szczęście było dzisiaj wysoko. Żeby nie myśleć, a powiedzieć realnie drużyna Pogoni była lepsza, ale piłka jest taka okrutna, że za wrażenie punktów się nie daje. Mogę powiedzieć, że determinacja nas poniosła do wygranej. Wszystko odczarowaliśmy. Byliśmy drużyną amatorską, przeszliśmy wyżej i spotykamy się z drużynami z górnej półki. Jest nam ciężko. W końcówce meczu występowały często skórcze, ponieważ nie jesteśmy fizycznie przystosowani na dzień dzisiejszy do zawodów.

Łukasz Becella (asystent ds. przygotowania fizycznego MKS-u): Byliśmy bardzo zdeterminowani, to nie bierze się z niczego. Ciężko pracujemy na treningach. Zawodnicy przeszli z półamatorszczyzny na zawodowstwo. Automatycznie przenosi się to na obciążenia treningowe. Ciężko pracujemy i cieszymy się w końcu, że przyszedł wynik. Szczęście, szczęściem, ale ciężka praca która jest, to jest właśnie ten wynik pana Grzegorza i nasza, bo pracowaliśmy wspólnie.

Piotr Mandrysz (trener Pogoni Szczecin): Jestem zawiedziony wynikiem, ale muszę również powiedzieć, że także grą mojej drużyny. Przyjechaliśmy tutaj aby powalczyć o 3 punkty. Determinacji nie widziałem takiej jakbym chciał widzieć. Na pewno dzisiaj wygrał zespół skuteczniejszy, bo w piłce nożnej o to właśnie chodzi... Kto strzela bramki ten wygrywa. Zespół gospodarzy wygrał, bo potrafił dwa razy umieścić piłkę w siatce. Pierwsza bramka padła nieszczęśliwie poprzez rykoszet. Druga była konsekwencją tego, iż dążyliśmy do odwrócenia losów spotkania. Szkoda... Dzisiaj szczęście nie było po naszej stronie. Po strzale Mikołaja Lebedyńskiego słupek uratował drużynę gospodarzy. Tak jak powiedziałem, jestem zawiedziony postawą zespołu. Jednocześnie chciałem podziękować i pogratulować trenerowi gospodarzy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)