Zgrupowanie piłkarskiej reprezentacji Polski przed listopadowym meczem z Andorą niespodziewanie nie odbędzie się w naszym kraju, tylko w Hiszpanii w okolicach Barcelony.
Tam Biało-Czerwoni będą przebywać od poniedziałku 8 listopada do czwartku 11 listopada, skąd dzień przed meczem autokarem wyjadą do Andory.
- To dobry moment, żeby powiedzieć o moim stylu zarządzania. Nie jest tak, że sam chcę o wszystkim decydować. Słucham moich asystentów, moich współpracowników, ludzi z PZPN - mówi nam Paulo Sousa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
- Czasem człowiek myśli o jednym, a ktoś z boku podpowie lepsze rozwiązanie. Tu nawet nie chodzi o kwestie pogodowe, a bardziej czasu niezbędnego, aby dotrzeć na miejsce - dodaje.
Powód, dlaczego wybrano Hiszpanię zamiast tradycyjnego zgrupowania w Polsce, jest banalny - logistyka. Podróż do Andory to duże wyzwanie, a w sztabie wszyscy chcą, żeby piłkarze byli jak najlepiej wypoczęci przed ważnym pojedynkiem. Podróż z Warszawy zajęłaby dużo czasu, a dodatkowo w miejscu rozegrania meczu nie ma lotniska.
- Z Warszawy byłoby to ponad 6 godzin (podróży - przyp. red.) w sumie, do Andory. Kuba Kwiatkowski i Łukasz Gawrjołek zapytali mnie, czy w takiej sytuacji nie lepiej zrobić zgrupowania w Hiszpanii. Oszczędzamy "jedną podróż" i szybko wszyscy są na miejscu, bo nie zlatują się najpierw do Warszawy i dopiero stąd dalej, do Barcelony. To po prostu świetny pomysł! - wyjaśnia Sousa.
Przypomnijmy, że dwa ostatnie mecze eliminacji zaplanowane zostały na 12 i 15 listopada (piątek i poniedziałek). Losowanie par barażowych do przyszłorocznego mundialu odbędzie się z kolei 26 listopada o godz. 17:00 w Zurychu.
Zobacz także:
FIFA ukarała rywali Polaków! Stadion Narodowy bez kibiców gości
Legia w zapaści! Największe upokorzenie klubu od 28 lat