Marek Gołębiewski nie ma jednak prawa tego pamiętać, bo choć deklaruje się jako kibic Legii, to gdy ostatnim razem ekipa z Łazienkowskiej 3 była pod "kreską", miał 13 lat i był trampkarzem w KS-ie Piaseczno.
By znaleźć moment, w którym 15-krotny mistrz Polski po raz ostatni był w strefie spadkowej, trzeba się bowiem cofnąć aż do początku sezonu 1993/94. Przystąpił do niego z trzema ujemnymi punktami w ramach sankcji za udział w "niedzieli cudów". Więcej o niej TUTAJ.
Legia była na miejscu spadkowym przez cztery pierwsze kolejki tamtych rozgrywek. Wydostała się na powierzchnię po 5. serii, w której pokonała Widzew Łódź (2:0). Rozpoczęła wtedy marsz na szczyt tabeli, z którego już nie zeszła i odzyskała mistrzostwo Polski po 24 latach przerwy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań
Rekord na horyzoncie
7 sierpnia 1993 - tego dnia po raz ostatni Legia była w strefie spadkowej, by w niedzielę wrócić do niej po 10 312 dniach przerwy. Bezpośrednio przesądził o tym przegrany mecz z Pogonią Szczecin (0:2), ale mistrz Polski zmierzał w tym kierunku od dłuższego czasu.
W niedzielę Wojskowi doznali piątej porażki z rzędu. Wcześniej schodzili z boiska pokonani przez Piasta Gliwice (1:4), Raków Częstochowa (2:3), Lechię Gdańsk (1:3) i Lecha Poznań (0:1). Ekipa z Łazienkowskiej 3 nie miała takiej czarnej serii od 2001 roku, ale wtedy przytrafiła im się ona na przełomie sezonów 2001/02 i 2001/02.
Biorąc pod uwagę jeden sezon, to największa zapaść Legii od 1950 roku, kiedy przegrała sześć kolejnych ligowych spotkań. Drużynie Gołębiewskiego w tej chwili bliżej niż dalej niechlubnego rekordu klubu, który został ustanowiony w 1936 - wtedy Legia doznała siedmiu porażek z rzędu.
Legia przegrała w tym sezonie 8 z 11 ligowych spotkań. Dla porównania, w całych poprzednich rozgrywkach doznała tylko czterech porażek. W tej chwili ma aż 19 punktów straty do przewodzącego ligowej tabeli Lecha Poznań. O mistrzostwie przy Łazienkowskiej 3 muszą już zapomnieć - nie zdarzyło się dotąd, by po tytuł sięgnął zespół, którego na tym etapie sezonu dzielił od lidera tak duży dystans.
Sam chciałbym to wiedzieć
Gołębiewski, który przed tygodniem zastąpił Czesława Michniewicza, na razie nie odmienił oblicza Legii. Owszem, w czwartek awansował z zespołem do 1/8 finału Pucharu Polski, ale pokonanie III-ligowego Świtu Skolwin (Szczecin) było obowiązkiem mistrza Polski. Obowiązkiem, który wypełnił z niemałymi problemami. Po meczu z Pogonią tymczasowy trener Legii sprawiał wrażenie bezradnego.
- Murawa nas okrutnie zweryfikowała. Sam chciałbym wiedzieć, jaka jest odpowiedź na problemy Legii - stwierdził szkoleniowiec, dodając: - Takiej sytuacji, że Legia była w strefie spadkowej, odkąd jestem jej kibicem, nie pamiętam. To trudny dzień dla mnie, dla całego klubu. Musimy wszyscy wziąć się w garść. Musimy podjąć radykalne kroki, aby drużyna wspięła się na swoje obroty. Podjąłem się tego trudnego zadania.
Gołębiewski przyznał, że chciałby mieć więcej czasu na pracę, ale na razie miał go nie będzie. Już w czwartek Legia zagra w Lidze Europy z Napoli, a w niedzielę czeka ją ligowe spotkanie ze Stalą Mielec. Dopiero po 7 listopada, kiedy rozpocznie się przerwa reprezentacyjna, dostanie dwa tygodnie na pracę z zespołem.