Przyjęło się, że prezesi polskich klubów są niecierpliwi. We wtorek Warta Poznań ogłosiła, że po ponad dwóch latach pracy z zespołem rozstał się dotychczasowy trener Piotr Tworek. Z jednej strony nie powinno to dziwić, ponieważ Warta w trzynastu meczach tego sezonu zdobyła zaledwie osiem punktów i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Poza tym, poznaniacy mają olbrzymie problemy w ofensywie - ostatniego gola strzelili 27 sierpnia. Z drugiej jednak strony, trudno mieć za to pretensje wyłącznie do szkoleniowca.
W poprzednim sezonie trener Tworek był noszony na rękach. Warta zakończyła sezon na piątym miejscu i otarła się o europejskie puchary. Czy grała porywająco? Nie. Była natomiast dobrze zorganizowana w defensywie, wyrachowana i konsekwentna.
Sukces? Zdecydowanie.
Zresztą, takim samym, jeśli nie większym sukcesem był awans do PKO Ekstraklasy w sezonie 2019/20.
Trener Tworek osiągnął wynik ponad stan, bo przecież nikt nie oczekiwał od Warty zarówno awansu, jak i piątego miejsca. Teraz za to pokutuje i właśnie stracił pracę. Gdyby tak się zastanowić. Co byłoby w przypadku, gdyby Warta wtedy nie uzyskała awansu? Pewnie walczyłaby dziś w Fortuna I lidze gdzieś w środku stawki, nikt nie wymagałby od tej drużyny cudów, a trener Tworek mógłby spokojnie pracować.
ZOBACZ WIDEO: Wróciły najlepsze czasy Barcelony. To zasługa piłkarek
Skąd wzięły się problemy Warty w tym sezonie? Przede wszystkim z fatalnego okienka transferowego. Latem z zespołu odeszły dwie ważne postaci - Makana Baku oraz Maciej Żurawski. Ściągnięto natomiast niewielu jakościowych zmienników. Kimś takim jak Baku miał być Jayson Papeau, ale jego początki w Poznaniu są bardzo trudne i na razie częściej irytuje niż zachwyca.
Kadra Warty jest słabsza niż w poprzednim sezonie, więc nie może dziwić, że i wyniku uległy pogorszeniu. Rok temu w Poznaniu sami przyznawali, że liczą się nawet ze spadkiem, ale ze względu na indywidualności, dobre zarządzanie i osobę trenera Tworka udało się osiągnąć wynik wprost rewelacyjny. Z perspektywy czasu można powiedzieć - za dobry.
Sytuacja ze zwolnieniem trenera Tworka jest o tyle zastanawiająca, że Warta sprawiała wrażenie klubu, za którym przemawia jakaś idea. Można było zakładać, że nawet w przypadku spadku, trener Tworek i tak utrzymałby stanowisko, a potem dostałby czas na poukładanie sytuacji w klubie na niższym szczeblu rozgrywkowym. To oznaczałoby pewną myśl przewodnią, ciągłość, chęć podążania obraną ścieżką.
Postanowiono inaczej. Zmieniono punkt widzenia.
Patrząc na reakcje kibiców Warty - są zszokowani. Nie dowierzają. Nie potrafią znaleźć odpowiedzi dlaczego winnym obecnej sytuacji jest trener, a nie zawodnicy. Jasne, szkoleniowiec pewnie również ma swoje za uszami, raczej nie wszystkie jego decyzje były słuszne i można domniemywać, że z perspektywy czasu w niektórych sytuacjach postąpiłby inaczej.
Zresztą, lada moment może dość do kolejnej roszady na stanowisku trenera, ponieważ dość niepewna jest sytuacja Kamil Kieresia w Górniku Łęczna. Ewentualne zwolnienie Kieresia byłoby tylko potwierdzeniem tezy, że działacze polskich klubów są krótkowzroczni, działają pod wpływem impulsu i podejmują irracjonalne decyzje. Często można odnieść wrażenie, że nie warto się starać. Lepiej być średniakiem i się nie wywyższać niż dążyć do sukcesu, za który potem przyjdzie mocno zapłacić.
Pierwszy kryzys i do widzenia.
CZYTAJ TAKŻE:
"Irytuje nas ta sytuacja". Trener Jagiellonii szczerze o problemach drużyny
Kowalczyk bez pardonu o piłkarzach Legii. Zarzuca im ważną rzecz