Można powiedzieć, że wystarczył rok, żeby krajobraz w NBA zmienił się nie do poznania. Od 2014 do 2019 drużyna z Kalifornii za każdym razem grała w finale play-off, trzy razy zdobywając pierścień. Wielki team rozpadł się na kawałki, a Stephen Curry stracił kilku liderów z Golden State Warriors.
Od tego momentu "Wojownicy" przeszli wielką metamorfozę, a sam Curry stracił kilka miesięcy z powodu kontuzji. W poprzednim sezonie wrócił do gry, a teraz ponownie czaruje swoją postawą.
Genialny Amerykanin pobił w tym sezonie już kilka rekordów. Ostatni należał go Raya Allena w liczbie rzuconych "trójek" w NBA. Były gwiazdor miał na koncie 3358 trafionych rzutów z dystansu, jednak lider Golden State Warriors wyprzedził go (3366) w starciu z Chicago Bulls (119:93). Do osiągnięcia tego celu potrzebował dokładnie 585 spotkań.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!
Wcześniej lider "Wojowników" wyprzedził Wilta Chamberlaina, stając się najstarszym graczem w rozgrywkach, który zanotował 50 punktów i 10 asyst w meczu.
- Steph był niesamowity. Oglądam jego popisy od siedmiu lat, ale wciąż się zachwycam, a on ciągle dodaje coś nowego. To zasługuje na największy podziw - przyznał trener "Wojowników" Steve Kerr, cytowany przez portal "ESPN".
Świetna gra Curry'ego ma także odzwierciedlenie w tabeli. Golden State Warriors w nowy sezon weszli doskonale i z bilansem 11 zwycięstw i 1 porażki są liderem konferencji zachodniej.
Zobacz także:
Dzień pościgów. Rekord sezonu byłego rozgrywającego EBL nie pomógł
To przyszłość polskiej kadry. Zaczął sezon w USA