Na ten moment kibice (zwłaszcza w Zabrzu) czekali od początku sezonu. I w końcu nastąpił: Lukas Podolski strzelił pierwszą bramkę w Ekstraklasie, pomagając Górnikowi Zabrze pokonać Legię (3:2).
Mistrz świata z 2014 roku był jednym z wyróżniających się piłkarzy w tym meczu, brał też udział w golu na 1:0.
Podolski był również bliski zdobycia pięknej bramki, ale po jego potężnym strzale piłka trafiła w poprzeczkę.
Komu Podolski dedykuje pierwszego gola? Kto z jego bliskich był na meczu? Czy ma swoje zdanie na temat kryzysu w Legii? Jak ocenia debiut 15-letniego Dariusza Stalmacha? O tym wszystkim rozmawialiśmy z piłkarzem Górnika.
ZOBACZ WIDEO: Wróciły najlepsze czasy Barcelony. To zasługa piłkarek
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Trochę na tę pierwszą bramkę w polskiej lidze czekałeś. Niektórzy nawet żartowali, że Messi i Podolski przełamali się w ten sam weekend.
Łukasz Podolski, były reprezentant Niemiec (130 meczów, 49 goli, mistrz świata z 2014 r.): No tak, skoro żartujemy, to można powiedzieć, że Messi i Podolski odpalili w tym samym momencie. A już tak na serio. Od początku mówiłem, że ja tu nie przychodzę po strzeleckie rekordy, po koronę króla strzelców i tak dalej. Przyszedłem tu, aby pomóc Górnikowi. I na boisku, i poza nim. Nic się nie zmieniło. Na tyle ile mogę, to pomogę.
Ale pierwsza bramka cieszyć musi.
Cieszy, tym bardziej, że padła w fajnych okolicznościach. Pełen stadion, mecz z mistrzem kraju, emocje od pierwszej do ostatniej minuty. I mój gol. Fajnie, że go strzeliłem, ale też z tego powodu nie popadam w jakąś euforię. Nie jest tak, że teraz urządzę pięciodniową imprezę, bo gola strzeliłem. Ważne jest przede wszystkim to, że ta bramka miała znaczenie. Że nam pomogła.
Strzeliłeś w karierze wiele pięknych goli. Ten do takich raczej nie należy.
Zawsze powtarzam: bramka to bramka. Nie ma znaczenia jaka, z jakiej odległości. Ważne, że wpadła.
Trochę wcześniej mogłeś zdobyć o wiele bardziej efektownego gola, ale trafiłeś w poprzeczkę. Dało się tam coś zrobić lepiej przy tym strzale?
Skoro nie wpadło, to pewnie dało się… Widocznie noga w tej sytuacji była ustawiona na 98 proc., a nie na 100 proc..
Potem padł jednak wspomniany gol. Komuś go dedykujesz?
Tak. Kibicom Górnika. Bo jestem jednym z nich. Zawsze powtarzałem jak dużo ten klub dla mnie znaczy. Urodziłem się przecież kilka kilometrów stąd, tata zabierał mnie na stadion, gdy byłem dzieckiem. Potem wiele razy tu wracałem. Podpisałem kontrakt z Górnikiem, żeby spełnić moje marzenie z dzieciństwa, ale też, żeby spełnić obietnicę. Między innymi daną tym ludziom, którzy pojawili się na tym meczu. I powiem więcej: mieliśmy komplet, ale przecież gdyby była czwarta trybuna, to też byśmy ją zapełnili. I o to właśnie chodzi. To był piękny piłkarski wieczór. Kto nie był, niech żałuje. Ale zapraszam na kolejne mecze Górnika!
Niewiele brakowało, żeby aż tak piękny ten wieczór dla was jednak nie był. Co się z wami stało po przerwie? Z 2:0 szybko zrobiło się 2:2.
Nie wyszliśmy z szatni. Faktycznie, przez pierwsze 15-20 minut po zmianie stron nie było nas na boisku. Ciężko to wytłumaczyć. Na szczęście pod koniec odzyskaliśmy rytm i dokończyliśmy to, co zaczęliśmy w pierwszej połowie.
Trybuny po golu głośno skandowały "Łukasz Podolski". Zapewne miłe uczucie.
No, a co mam powiedzieć, że nie? Oczywiście, że miłe. Powtarzam: grać w takich warunkach to czysta przyjemność. Każdy wie, że mamy najlepszych kibiców w Polsce. Na meczu był mój tata, zresztą nie po raz pierwszy, był też mój wujek. Fajnie, że mogli to wszystko zobaczyć z trybun.
A jakie znaczenie z mentalnego punktu widzenia ma dla ciebie ta bramka?
Żadne. Zero.
Ale mówi się, że teraz będzie ci jednak lżej. Liczono te mecze bez gola.
18 lat gram w piłkę, dużo przeżyłem, dużo widziałem. Mediów nie śledzę, więc nic mnie nie jest w stanie ukłuć, zaboleć. Tak jak chciałem pomagać Górnikowi, tak dalej chcę. Bramka tu niczego nie zmienia, choć, jak mówiłem, fajnie, że padła. Bo pomogła w tym, że trzy punkty zostały w Zabrzu… A to co się mówi o mnie, czy pisze? Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Codziennie wstaję rano uśmiechnięty, jadę na trening i tyle.
Sporo mówiło się też o kilku twoich ostrych wejściach w poprzednich meczach.
Naprawdę nie mam pojęcia, jaki sens mają takie pytania. Czy to cokolwiek zmieni? Sędzia tak ocenił dane zdarzenie i tyle. Dał żółtą, na tym się skończyło, gramy dalej. Co ja miałbym powiedzieć na ten temat? Chyba tylko to: głupie pytanie, to głupia odpowiedź.
Wygraliście z Legią, odskoczyliście jej w tabeli, ale na co stać Górnika w tym sezonie? Wasza sytuacja w tabeli wciąż jest taka sobie - 11. miejsce.
Nie wiem, czy taka sobie. Pamiętajmy, że mamy zaległy mecz. Jeśli go wygramy, to jesteśmy w górnej części tabeli. Tak, czy inaczej, musimy zrobić wszystko, żeby Górnik grał w tym sezonie jak najczęściej tak, jak w pierwszej połowie z Legią. Takiego Górnika wszyscy chcemy! Powtarzałem od początku: to, że przyjdzie Podolski nie oznacza, że od razu będziemy grać o puchary. Nie mamy takiego budżetu jak Legia, Lech, Raków czy jeszcze kilka innych drużyn. Nie możemy sobie pozwolić na sprowadzenie 4-5 gotowych graczy. Możemy i chcemy walczyć o jak najwyższą pozycję w lidze, ale nie możemy mówić, że to nam się na pewno uda.
W meczu z Legią zadebiutował 15-letni Dariusz Stalmach. Piłkarz o 21 lat młodszy od ciebie. Widać było, że przed meczem rozmawiałeś z nim.
Oczywiście, że tak, starałem się mu dodać otuchy. To młody chłopak, przedstawiciel akademii Górnika. Nasz talent. I my te talenty chcemy pokazywać. To droga, którą musi pójść Górnik. Mamy w akademii wielu zdolnych chłopców. Niech się rozwijają, wchodzą do pierwszej drużyny. Musimy ich pokazywać światu. A Stalmach, zwłaszcza w pierwszej połowie, zagrał dobry mecz. I oby tak dalej.
A co powiesz o Legii?
Nic. Legia mnie nie interesuje. Wiem, że niektórzy liczą na to, że coś powiem o nich, bo wtedy będą to mogli podłapać. Wiem jak to dziś funkcjonuje. Ale dla mnie Legia nie ma żadnego znaczenia. Dla mnie liczy się Górnik. To czy Legia jest na górze, czy na dole… Co to zmienia dla Górnika? Nic.
Na koniec jeszcze pytanie o Złotą Piłkę. W niemieckich mediach mówiłeś dość ostro o tym plebiscycie.
Tak, bo dla mnie Złota Piłka jest mocno zagmatwana, skomplikowana. Jak tu wybrać najlepszego skoro bramkarz ma co innego do roboty, obrońca co innego, pomocnik i napastnik też. Według mnie większy sens miałoby przyznawanie nagrody w danej formacji.
Najlepszy bramkarz, obrońca i tak dalej... Bo teraz to nie wiadomo, jak głosować. Te kryteria nie są jasne według mnie. Gdyby iść tropem, że trofeum dla tego, co najwięcej wygrał, to Jorginho. A jeśli ten który najlepiej drybluje i kogo lubią kibice, to Messi. Ale jeśli ten kto strzela najwięcej goli, to Lewandowski. Tak naprawdę ciężko tu o dobrą decyzję.
"Złoty But". Zobacz najnowszą klasyfikację
Podolski wbił szpilkę fanom Legii