Były król strzelców Ekstraklasy uderza w Legię. "Ludzie Mioduskiego nie znają się na piłce"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski

W ostatnich tygodniach na Legię Warszawa spłynęła fala krytyki. I trudno się dziwić. - Legia przeżywa katastrofę i to od blisko dwóch miesięcy - przyznał Stanko Svitlica w rozmowie z sport.tvp.pl.

Trudno w to uwierzyć, ale to jednak się dzieje. Legia Warszawa nie wygrała meczu w PKO Ekstraklasie czy Lidze Europy od 30 września. Notuje najgorszą serię od 85 lat i wylądowała w strefie spadkowej.

- Trudno patrzy się na Legię i jej grę - przyznał Stanko Svitlica w rozmowie z tvpsport.pl. Były napastnik m.in. Legii i król strzelców naszych rozgrywek nie ma wątpliwości, gdzie jest problem. To dział sportowy.

Najbardziej dostało się Radosławowi Kucharskiemu. - Taki klub potrzebuje dobrego dyrektora sportowego. Zamiast tego stanowisko zajmuje Radosław Kucharski, którego... nikt nie zna - powiedział Svitlica. - Wiem, że kiedy wchodzi do szatni, to mało kto ma do niego szacunek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!

Wszystko to, co dzieje się obecnie w Legii 45-latek nazywa skandalem. Czy problemem jest też osoba prezesa Dariusza Mioduskiego? - Kocha Legię, jestem o tym szczerze przekonany. Inwestuje swoje pieniądze, ale niestety ma wokół siebie ludzi, którzy nie znają się na piłce nożnej - wyjaśnił.

Svitlica nie ma też wątpliwości, że gdyby w pionie sportowym wszystko funkcjonowało jak należy, stołeczny klub nie musiałby tak często zmieniać trenerów. Sam - gdyby był dyrektorem sportowym - "przeprosiłby się" z Aleksandarem Vukoviciem.

Co sądzi natomiast na temat plotek o Marku Papszunie? - To ciekawa opcja, ale cały czas obecne będzie też pytanie, czy to człowiek, który jest już gotowy na klub takiego kalibru. Szanuję jego dokonania w Częstochowie, ale nadal Raków to nie Legia. W stolicy pracuje się bardzo trudno - ocenił.

Na koniec Svitlica "zahaczył" też o informację, która wydaje mu się co najmniej dziwna. O czym mowa? O czeskiej firmie, która miała wyszukiwać dla Legii zawodników na bazie danych komputerowych.

- Jak to usłyszałem, to byłem bliski rozwalenia telefonu o podłogę… Brak mi słów. Kończy się tym, że ci piłkarze nie są weryfikowani. Po co w takim razie skauting i dyrektor sportowy? - zakończył.

Legia kolejną szansę na przełamanie będzie miała w czwartek - wtedy w meczu Ligi Europy zmierzy się na wyjeździe z Leicester City, z którym wygrała w pierwszej serii przy Łazienkowskiej 1:0.

Zobacz także:
Poważne osłabienia Legii Warszawa! Mistrzowie Polski bez kilku gwiazd w Anglii
Niespodzianka w meczu w Moskwie. Sytuacja w grupie Legii się skomplikowała

Źródło artykułu: